Co trzeci Polak nie doczeka

Nie będzie referendum w sprawie wieku emerytalnego, a reforma reformy to kpina z 14,5 mln członków systemu. 1,5 mln rolników może za to spać spokojnie.

Do Kancelarii Premiera została przekazana nowa wersja projektu nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw. Projekt przewiduje stopniowe podwyższenie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 lat oraz wprowadza możliwość przejścia na częściową emeryturę przed osiągnięciem ustawowego wieku emerytalnego. Nie ma w nim jednak zapisów o płaceniu z budżetu państwa składek za kobiety przebywające na urlopach wychowawczych, które są ubezpieczone w KRUS, i samozatrudnionych. Regulacje dotyczące składek emerytalnych dla matek znajdą się w odrębnym projekcie, nad którym MPiPS dopiero zacznie pracować. Tak ustalili koalicjanci podczas emerytalnych negocjacji.

Reklama

Projekt nowelizacji ustawy podwyższający wiek emerytalny trafił do sejmu w kwietniu. (...)

Kompromis władzy

"Kompromisowa propozycja PO-PSL w sprawie emerytur zakłada z jednej strony podwyższenie wieku emerytalnego, a z drugiej swobodę wyboru. Porozumienie w tej sprawie tworzy podstawy do tego, by system parlamentarny mógł doprowadzić do korzystnych dla ludzi i gospodarki rozstrzygnięć bez potrzeby odwoływania się do rozstrzygnięć w formie referendum" - powiedział przed referendum wicepremier Waldemar Pawlak.

Ów kompromis korzystny dla Polaków w świetle danych dotyczących zdrowotności i oczekiwanej długości trwania życia to kpina ze statystyki. Dane dotyczące czasu szczęśliwego pobierania emerytury według Eurostatu (prognozy z 2010 roku) są dla Polaków przygnębiające. W porównaniu z obywatelami 9 innych krajów, nasi rodacy - obecnie i w przyszłości - będą się krócej cieszyć "dostatnim" życiem na emeryturze. Po przyjęciu zaproponowanego przez rząd Donalda Tuska ustawowego wieku emerytalnego 67 lat dla obu płci, co trzeci Polak i być może co dziesiąta Polka nie dożyje czasu, kiedy otrzyma emeryturę. Inne statystyki, oparte na "The World Factbook", są dla nas jeszcze bardziej pesymistyczne. Statystyczny Francuz, Szwed, Hiszpan będzie żył na emeryturze kilkanaście lat, a Polak tylko cztery lata będzie cieszyć się emeryturą - tyle samo co Bułgar. I nie ma poza nimi innego statystycznego Europejczyka, który żyłby krócej.

Intuicyjny sprzeciw

Nie dziwi zatem, że aż 85 proc. Polaków sprzeciwia się propozycji wydłużenia wieku emerytalnego do 67 lat - wynika z opublikowanego sondażu przeprowadzonego przez Millward Brown SMG/KRC dla TVN 24. Z kolei 81 proc. badanych sprzeciwia się pomysłowi zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Im bliżej do podwyższenia wieku emerytalnego, tym mniej zwolenników obecnej propozycji pracy do 67 lat. W listopadowym sondażu TNS OBOP 80 proc. badanych sprzeciwiało się podniesieniu wieku emerytalnego, 16 proc. popierało ten pomysł, 4 proc. nie miało zdania. W lutym 2012 roku (jak wynika z badania Millward Brown SMG/KRC) już 85 proc. respondentów było przeciw, 14 proc. za, a 1 proc. nie miało zdania.

Zwolennicy ustalenia granicy wieku emerytalnego na 67 lat to z reguły zamożniejsi Polacy, którym powiodło się w transformacji, przedsiębiorcy, dobrze wykwalifikowani specjaliści, a także naukowcy, inteligencja, ludzie, którzy odziedziczyli jakieś majątki lub sami zdołali je zgromadzić. Oni nie boją się bezrobocia, a zarabiają na tyle dobrze, że cieszy ich oddalenie okresu, w którym będą musieli ograniczyć aktywność zawodową czy odejść z wysoko płatnych stanowisk. Przeciwnicy zmiany to osoby zarabiające średnią płacę krajową lub mniej, pracownicy najemni, zarówno fizyczni, jak i umysłowi, ale także "przedsiębiorcy", którym kazano założyć działalność gospodarczą. Ale to nie jest elektorat Donalda Tuska, wiec niby dlaczego miałby się z nimi liczyć.

Praca do 67. roku życia? Dołącz do dyskusji na FORUM INTERIA.PL

Wbrew umowie społecznej

Gdy wiek emerytalny zostanie podniesiony do 67 lat, to następne rządy go nie obniżą (twórcy reformy emerytalnej, która weszła w życie w od stycznia 1999 roku, zakładali, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni będą przechodzić na emeryturę w wieku 62 lat). Decyzja o tym, czy mężczyźni będą przechodzić na emeryturę dwa, a kobiety siedem lat później, spowoduje zmiany w życiu zawodowym i osobistym przyszłych pokoleń. Stopniowe podwyższanie wieku emerytalnego ma się rozpocząć od 2013 roku. Zgodnie z przyjętymi ustaleniami, co cztery miesiące wiek emerytalny byłby podwyższany o miesiąc, co oznaczałoby, że z każdym rokiem będziemy pracować dłużej o trzy miesiące. W ten sposób ustawowy wiek emerytalny (67 lat) w przypadku mężczyzn zostanie osiągnięty w 2020 roku, a w przypadku kobiet - w 2040 roku.

Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy przygotowanej przez MPiPS prawo do częściowej emerytury miałyby 62-letnie kobiety z co najmniej 35-letnim stażem ubezpieczeniowym (okresy składkowe i nieskładkowe) oraz mężczyźni, którzy ukończyli 65 lat i mają co najmniej 40-letni staż ubezpieczeniowy. Częściowa emerytura stanowiłaby 50 proc. pełnej emerytury z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Świadczenie nie byłoby podwyższane do kwoty minimalnej emerytury. Po przyznaniu częściowej emerytury składki nadal byłyby waloryzowane, a kapitał początkowy zewidencjonowany na koncie ubezpieczonego w ZUS (aż do czasu ustalenia prawa do pełnej emerytury z tytułu osiągnięcia wieku emerytalnego). Podstawa obliczenia emerytury z tytułu osiągnięcia wieku emerytalnego byłaby natomiast pomniejszona o kwoty wypłaconej emerytury częściowej.

Jak do tej pory ani premier, ani wicepremier Pawlak nie zająknęli się, co będzie z owym 50-proc. kapitałem, który nie zostanie skonsumowany przez kilka lat. Będzie waloryzowany? Inwestowany? Jakie instytucje będą wypłacać świadczenia emerytalne? Jak do tej pory panuje głucha cisza na temat zakładów emerytalnych, które miałyby zarządzać kapitałami emerytów. A czasu jest niewiele - od 2014 roku świadczenia z nowego systemu będą pobierać pierwsze roczniki mężczyzn.

Czytaj raport specjalny serwisu Biznes INTERIA.PL "Emerytury: Musimy dłużej pracować?"

Polskie realia

Dziś prawie 400 tys. ludzi powyżej 50. roku życia pozostaje bez pracy, zasiłku i stałych dochodów, a bezrobocie w tej grupie wiekowej zwiększyło się w 2011 roku o ponad 5 proc. Czy podniesienie wieku emerytalnego sprawi, że te problemy znikną? Można wątpić. Inicjatywa poprzedniego rządu, aktywizacja ludzi 50+, nie zwiększyła zatrudnienia w tej grupie wiekowej. Obecny minister pracy postanowił wydać 100 mln zł na aktywizację grupy 60+, ale nie na wprowadzenie takich zmian na rynku pracy, które zwiększyłyby popyt na tak posuniętych w latach fachowców.

A jaki przykład idzie z góry? W administracji państwowej zwalnia się pracowników około 60. roku życia. Nagłośniono właśnie przypadek fotografa z kancelarii premiera - 60 lat, nagrody za udział w Word Press Foto - który został pozbawiony pracy, dokładnie wtedy, gdy jego pracodawca, premier, zapowiadał, że w tym wieku Polacy są pełnowartościowymi pracownikami. Inny przypadek - podczas tegorocznych największych targów pracy w woj. pomorskim ofert dla osób w wieku 60+ było zaledwie kilka: murarz(!), hydraulik, spawacz. Już widzę, jak to dziarski 67-latek pnie się po rusztowaniach z wiadrem cementu.

Z wielu analiz wynika, że wprowadzenie w życie podwyższonego wieku emerytalnego spowoduje nieznaczne zmiany na rynku pracy. W 2060 roku liczba osób czynnych zawodowo będzie zaledwie o 1,5 mln większa (i to we wszystkich grupach wiekowych łącznie) niż gdyby pozostawiono obecny wiek przejścia na emeryturę bez zmian - 65 i 60 lat.

Ile pieniędzy na emeryturze

Wysokość emerytury w nowym systemie o zdefiniowanej składce zależy od tego, jak długo i ile oszczędzamy oraz jak długo będziemy pobierać świadczenie. Dzięki podniesieniu wieku wydłuża się okres oszczędzania i skraca czas pobierania świadczenia. Daje to podwójny efekt. Takie są przemyślenia obecnej ekipy rządzącej; minister finansów nie krył swojego zadowolenia z tego, że Polacy będą, użyjmy eufemizmu - krócej obciążać budżet.

Minister Rostowski zaciera ręce - będzie miał się czym chwalić. Zgodnie z załączoną do projektu oceną skutków regulacji, podwyższenie wieku emerytalnego da sektorowi finansów publicznych w 2013 roku 0,6 mld zł oszczędności, w 2014 roku - 2,4 mld zł, a w 2015 roku - 5,5 mld zł. W kolejnym roku zmiany mają przynieść finansom publicznym 10 mld zł, w 2017 roku - 18 mld zł, a już w 2018 roku - 26,4 mld zł. W latach 2019-2020 oszczędności wyniosą odpowiednio 35,2 mld zł i 48,7 mld zł. MPiPS ocenia, że skumulowane oszczędności do roku 2060 wyniosą ponad 600 mld zł.

Leszek Miller niemal z dumą stwierdził podczas jednego ze swoich barwnych wystąpień, że w pewnym znanym mu powiecie prawie żaden mężczyzna nie żyje 67 lat. Jaki sens zatem mają wszelkie wyliczenia, ile będzie wynosić emerytura, dla tego, kto jej nie doczeka?

Są jednak wielbiciele prognoz - jak wynika z wyliczeń Piotra Lewandowskiego, głównego ekonomisty IBS, kobieta urodzona w 1956 roku, która przejdzie na emeryturę rok później niż to przewiduje obecny system, otrzyma świadczenie wyższe o 10 proc. - zamiast 1,2 tys. zł dostanie 1362 zł. W tych wyliczeniach nie ma żadnego odkrycia! Twórcy reformy emerytalnej z 1999 roku przekonywali, że każdy rok pracy dłużej, powyżej 60 lat, to świadczenie emerytalne wyższe o 8-10 proc. Ale... zakładali, że do otwartych funduszy emerytalnych będzie odprowadzanych 7,3 proc. pensji brutto, a nie - tak jak od maja 2011 roku - 2,3 proc.

Wydłużenie okresu aktywności zawodowej wymusi konieczność dostosowywania się do zmieniających się potrzeb rynku pracy. "Czasy, w których można było przejść na emeryturę w zawodzie, z którym się wchodziło na rynek pracy, odeszły. (...) W ciągu kariery zawodowej będziemy nie tylko musieli się dokształcać, ale też zmieniać zawody" - uważa prof. Marek Góra z SGH, jeden z twórców reformy emerytalnej.

Zalecenia Komisji Europejskiej

Powiązanie wieku emerytalnego z długością życia, ograniczenie przywilejów mundurowych i uzależnienie wysokości składek emerytalnych płaconych przez rolników od osiąganych dochodów - zaleca Polsce Komisja Europejska. Oznaczałoby to, że na podnoszeniu go do 65 czy 67 lat się nie skończy. Z czasem będzie on musiał być dalej podnoszony, wraz dłuższym życiem Europejczyków. Warto jednak pamiętać, że w Polsce średnia długość życia jest krótsza niż w wielu innych krajach UE.

Rekomendacje KE znalazły się w tzw. białej księdze. "Największym wyzwaniem dla wszystkich państw członkowskich jest starzenie się ludności" - napisali we wstępie autorzy raportu. Jeżeli Europejczycy nie będą pracować dłużej i więcej oszczędzać na starość, to państwa nie udźwigną rosnących wydatków emerytalnych. Obecnie wydatki na ten cel wynoszą przeciętnie 10 proc. PKB w krajach należących do Unii, np. Irlandia wydaje na świadczenia emerytów 6 proc. PKB, a Włochy - 15 proc. W ostatniej dekadzie większość krajów członkowskich zaczęła przygotowywać systemy emerytalne na nadchodzące zmiany demograficzne. Ale dalsze reformy są konieczne także z powodu kryzysu ekonomicznego.

Dostosowanie prawa emerytalnego do zmian demograficznych to jedno z postanowień paktu na rzecz euro, który przed rokiem podpisała większość rządów UE, w tym Polska.

Małgorzata Dygas

Rysunek z serwisu zboku.pl

Więcej w serwisie ZBOKU.PL

Prof. Tadeusz Szumlicz, ekspert od ubezpieczeń społecznych, SGH - Najważniejsze jest wyrównanie wieku przechodzenia na emeryturę, a nie podnoszenie go. Na samym początku reformy emerytalnej z 1999 roku zakładano, że nastąpi zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 62 lat. Gdyby tę zmianę wprowadzono ponad 10 lat temu, dziś nie byłoby problemu. Emerytury pomostowe też wprowadzono 10 lat później niż planowano. Po co straszyć ludzi wprowadzeniem granicy 67 lat? Należało systematycznie podnosić wiek emerytalny kobiet do 65 lat. Dłużej pracować niekoniecznie znaczy podwyższać wiek przejścia na emeryturę. Dziś realny średni czas przechodzenia na emeryturę wynosi w Polsce około 59 lat. Jest więc rezerwa, by wydłużyć efektywny czas pracy bez konieczności podnoszenia wieku emerytalnego, choć oczywiście zawsze będzie on niższy od nominalnego, z powodu uprawnień niektórych grup zawodowych do wcześniejszego otrzymywania świadczeń. Z obecną granicą wieku emerytalnego 65 i 60 lat plasujemy się mniej więcej w środku krajów Europy. Dziś wiek emerytalny wynoszący 67 lat dla obu płci faktycznie funkcjonuje w dwóch krajach - Norwegii i Islandii. Oba nie należą do Unii Europejskiej. W Szwecji wiek jest elastyczny, od 61 do 67 lat. Pamiętamy wprowadzanie reformy emerytalnej z 1999 roku i opowieści o tym, jak to emeryci będą opływać w dostatki i luksusowo spędzać jesień życia w tropikach. Po kilku latach okazało się, że za sprawą otwartych funduszy emerytalnych nasze emerytury będą mniejsze, a nie większe. Przydałoby się, aby przez wzgląd na tamte doświadczenia decydenci tym razem dobrze zapamiętali słynne słowa Lincolna, że można oszukiwać wszystkich przez pewien czas albo niektórych zawsze, ale nie da się ciągle oszukiwać wszystkich. I bardzo rzetelnie rozmawiali ze społeczeństwem.

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi

Gazeta Bankowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »