Druga waloryzacja emerytur może nie dojść do skutku? ZUS pisze do resortu rodziny
Przeciągają się prace nad ustawą o drugiej waloryzacji emerytur w tym roku. ZUS alarmuje, że potrzebuje około pół roku na konieczne do realizacji wyższych wypłat modyfikacje systemów informatycznych, a termin wrześniowy jest już niemal nierealny. Opinia zakładu w tej sprawie jest już na biurku minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszki Dziemianowicz-Bąk.
Druga waloryzacja emerytur to jedna z flagowych obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej i całej rządowej większości. Ale czy realne są dodatkowe podwyżki emerytur we wrześniu 2024? ZUS ma duże wątpliwości.
Emeryci i renciści według założeń mogliby liczyć na drugą waloryzację emerytur w tym roku, jeśli inflacja w pierwszym półroczu przekroczy 5 proc. Druga w danym roku kalendarzowym podwyżka ma mieć zatem charakter interwencyjny i będzie pojawiać się rokrocznie, ale tylko jeśli spełniony zostanie wspomniany główny warunek.
Gdyby druga waloryzacja miała mieć miejsce w tym roku, seniorzy mogliby liczyć na trzycyfrowe kwoty podwyżek świadczeń. Dziennik "Fakt" wylicza, że emeryt pobierający świadczenie w wysokości 2,5 tys. zł brutto mógłby liczyć na podwyżkę rzędu ok. 118 zł.
Od wielu miesięcy znamy założenia, jednak ustawy ciągle nie ma. Ten fakt zaczynają zauważać także instytucje, które ostatecznie zajmą się podwyżkami emerytur.
"Zakład potrzebuje około sześciu miesięcy na modyfikacje systemów informatycznych dotyczących waloryzacji świadczeń emerytalno-rentowych, z uwzględnieniem konieczności przeprowadzenia przetargu publicznego na umowę wykonawczą z umów ramowych dla KSI (Krajowego Systemu Informatycznego - red.)" - czytamy w piśmie ZUS do resortu rodziny. Zakład wyraża w nim swoją opinię do projektu nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw
ZUS nie wyklucza skrócenia tego czasu, co ma zwykle miejsce w przypadku pilnych projektów legislacyjnych, jednak to może nie być ten przypadek:
- ZUS potrzebuje kilku miesięcy, by przygotować się do takiej reformy. Chodzi o pieniądze publiczne, które musiałyby trafić w odpowiednim czasie do wszystkich osób uprawnionych. Mówimy o kilku milionach emerytów i rencistów - mówi Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS.
Prace nad ustawą przeciągają się, bo także coraz mniejsze jest prawdopodobieństwo, że inflacja w pierwszych sześciu miesiącach br. przekroczy 5 proc. Być może rządzący celowo przeciągają proces legislacyjny, aby uchwalić stosowną ustawę już po wrześniowym terminie, kiedy to miałoby dojść do drugiej waloryzacji. Koszt drugiej waloryzacji emerytur tylko w 2024 roku wyniósłby 13,5 mld zł.