Duża grupa dostanie obciętą 14. emeryturę. Przepis jest niekonstytucyjny?
W tym roku wypłacana tuż przed wyborami 14. emerytura będzie dużo wyższa niż planowano i wyższa niż w ubiegłym roku, ale jednocześnie próg wysokości emerytury lub renty uprawniający do otrzymania pełnej kwoty od 3 lat pozostaje zamrożony na poziomie 2900 zł brutto. To oznacza, że większa grupa emerytów dostanie świadczenie, ale w jeszcze bardziej obciętej kwocie. - W tym roku więcej osób może zaskarżyć tę decyzję do sądu, powołując się na niekonstytucyjność tego przepisu - uważa Tomasz Lasocki, naukowiec Uniwersytetu Warszawskiego zajmujący się zabezpieczeniem społecznym.
Rząd hojną ręką podniósł wysokość 14. emerytury zwykłym rozporządzeniem. Musi na to przeznaczyć dodatkowe 9 mld zł, jednak takich pieniędzy nie przewidziano w planie finansowym Funduszu Solidarnościowego, który zgodnie z aktualnym brzmieniem planu powinien zakończyć rok 2023 z 19 mld zł należności. - Zgodnie jednak z projektem nowej ustawy budżetowej, rok 2024 ma się rozpocząć dla tego funduszu z zadłużeniem 31 mld zł. Nie jest jednak jasne, na jakiej podstawie fundusz zaciągnie nowe zobowiązanie, skoro przy okazji uchwalania ustawy nie zadbano o zmianę planu finansowego - zaznacza Tomasz Lasocki.
Zamieszanie wynika z faktu, że zamiast wpisanej do ustawy (z maja 2023 roku) kwoty czternastki w wysokości najniższej emerytury czyli 1588 zł, prezes PiS Jarosław Kaczyński ogłosił kilka dni temu, że będzie to kwota 2200 netto (2650 zł brutto) i rząd przyjął już odpowiednie rozporządzenie. Furtka do takiego manewru została wpisana w uchwalonej niedawno ustawie.
Jednocześnie próg uprawniający do otrzymania całej kwoty 14. emerytury został zamrożony i nadal wynosi 2900 zł brutto, choć jak podawał ZUS przeciętna emerytura w ciągu roku wzrosła o 578 zł i wynosi od marca tego roku 3482 zł. W efekcie, więcej osób dostanie czternastkę, ale wskutek inflacji i waloryzacji wzrośnie głównie grupa, która otrzyma ją w pomniejszonej kwocie, zgodnie z zasadą złotówka za złotówkę.
- Jeśli próg wysokości świadczenia dla pełnej 14. emerytury pozostawiono na poziomie 2900 zł, to oznacza, że przeciętnemu emerytowi jest obcinane blisko 600 zł. Nie najbogatszym, ale zwykłemu przeciętnemu emerytowi rząd obcina kilkaset złotych, bo osoba ze średnią emeryturą w tym roku nie dostanie pełnej czternastki więc nie jest tak, że zostanie ona pomniejszona emerytalnym "krezusom", ale także tym z przeciętnym świadczeniem - tłumaczy Tomasz Lasocki.
Zdaniem naukowca z UW, konstrukcja świadczenia budzi wątpliwości natury konstytucyjnej, a obecnie motywacja do jej zaskarżenia dotyczyć będzie liczniejszej grupy.
- Kryterium, według którego ograniczane jest prawo do tak zwanej 14. emerytury, jest skrajnie niesprawiedliwe, o czym informuję odkąd po raz pierwszy wypłacono czternastkę. O ile możliwe byłoby zróżnicowanie uprawnienia do dodatkowego świadczenia od sytuacji finansowej danej rodziny, o tyle kryterium wysokości świadczenia zakłamuje w wielu przypadkach rzeczywistość. Wielu emerytów, których dochód na osobę w rodzinie nie przekracza 2900 zł, będzie miało obcinane czternastki, ponieważ mają np. 4 tys. zł renty, mimo że mają jeszcze na utrzymaniu innych domowników. Pomniejszenie takim osobom tzw. 14. emerytury o 1100 zł nie ma nic wspólnego z konstytucyjną zasadą równości. Takim osobom radzę kontakt z kancelariami zajmującymi się problematyką ubezpieczeń, jak tylko otrzymają decyzję o czternastce, zanim ona się uprawomocni. Tym bardziej, że państwo wypłaca to świadczenie w całości osobom, które co prawda mają emeryturę lub rentę niższą niż 2900 zł, ale przy tym oni lub ich najbliżsi dorabiają - radzi Tomasz Lasocki.
Jednocześnie w poprzednich latach tylko osoby, które otrzymały czternastkę w całości, lub pomniejszoną, dostawały decyzję ZUS. Negatywnych decyzji ZUS nie wysyłał i trzeba było o nie wystąpić, co utrudniało ewentualne odwołanie się. Te praktyki kwestionował RPO, o czym pisała Interia. Wbrew zapowiedziom ze strony rządowej przepisy w tym zakresie nie zostały doprecyzowane, więc praktyka organów się raczej nie zmieni.
Jednocześnie w tym roku na podniesieniu czternastki zarobi ZUS i KRUS, bo zgodnie z ustawą za jej obsługę dostają 0,5 proc. kwoty przeznaczonej na wypłatę dodatkowego świadczenia. Zwiększenie wydatków na ten cel o 9 mld zł to 45 mln zł dodatkowego dochodu, który razem z ok. 65 mln zł da sumę 100 mln zł.
- Zwiększenie wypłaty do 2650 zł oznacza, że przy niewiele większym wkładzie pracy organy wypłacające otrzymają duży zastrzyk finansowy. Prowizja za obsługę czternastki jest wysoka, zwłaszcza że jest ona przyznawana automatycznie na podstawie kwoty emerytury, czyli bazy, która jest. Przecież organy nie weryfikują dochodu ani sytuacji majątkowej beneficjentów. Dla porównania "prowizja" ZUS za obsługę 500 plus wynosi 0,1 proc. - mówi Tomasz Lasocki.
Monika Krześniak-Sajewicz