Jak oszukać własną niechęć do oszczędzania na emeryturę?

W idealnym świecie każdy z nas powinien oszczędzać na emeryturę. Najpierw powinniśmy samodzielnie lub z pomocą doradcy finansowego obliczyć, jaki majątek będzie nam potrzebny po przejściu na emeryturę, abyśmy mogli żyć na poziomie zbliżonym do obecnego.

Następnie oszacować, ile musimy odkładać miesięcznie. A na koniec zacząć wpłacać, nie bacząc na to, że przyjemniej byłoby wydać pieniądze na inne cele. Nie żyjemy jednak w idealnym świecie, a poziom oszczędzania jest prawie zawsze zbyt niski. Dlaczego tak się dzieje i jak to zmienić?

Powszechnie wiadomo, że w wielu codziennych wyborach, w tym finansowych, narażeni jesteśmy na błędy poznawcze, działamy szybko i w uproszczony sposób, co nie zawsze prowadzi do optymalnych rezultatów - nie wspominając o tym, że wielu decyzjom nie poświęcamy wystarczającej uwagi. Przeciętny przyszły emeryt więcej czasu przeznacza na wybór nowego roweru lub deski snowboardowej niż na przekalkulowanie, ile pieniędzy będzie mieć do dyspozycji przez ostatnie kilkanaście, a może kilkadziesiąt lat życia. Zawsze bardziej będzie nas kusić wydanie pieniędzy dzisiaj niż wieloletnie oczekiwanie na odłożoną konsumpcję. Ekonomia behawioralna, zajmująca się m.in. psychologicznymi mechanizmami podejmowania decyzji ekonomicznych, widzi trzy powody takiego zachowania.

Reklama

Po pierwsze, większość ludzi ma problem z samokontrolą. Nawet jeśli jesteśmy świadomi, że trzeba oszczędzać, to powstrzymywanie się od wydania pieniędzy tu i teraz jest kosztowne psychicznie. Odmówienie sobie natychmiastowej nagrody w postaci zakupionego produktu i przyjemności wydawania wymaga od nas dużego wysiłku woli, czemu nie każdy może sprostać.

Po drugie, stosujemy w życiu tzw. mentalne księgowanie, czyli dzielimy w myślach pieniądze pomiędzy wirtualne konta, niechętnie wymieniając środki między nimi. Pieniądze oznaczone w głowie jako "majątek" lub "emerytura" są mniej narażone na pokusę natychmiastowego wydania, więc powinniśmy jak najwięcej "przeksięgować" na te konta. Dość łatwo przychodzi nam za to wydawanie środków pod nazwą "bieżące dochody", nawet jeśli część z nich moglibyśmy teoretycznie przeznaczyć na oszczędności. Warto zauważyć, że odporność na pokusę rośnie wraz z wiekiem. W przypadku 40-60-latków istnieje spora szansa, że pieniądze z konta "bieżący dochód" w jakiejś części zostaną przeniesione na konto "emerytura". U osób młodych prawdopodobieństwo jest już bliskie zeru.

Po trzecie, nasze wybory determinuje tzw. efekt ramy odniesienia, który oznacza, że na te same bodźce reagujemy odmiennie - w zależności od tego, w jakim kontekście się one pojawiają. W praktyce oznacza to, że inaczej potraktujemy pieniądze z regularnej wypłaty, a inaczej roczną premię lub nieoczekiwaną darowiznę czy wygraną w loterii. Roczna premia, jako relatywnie duża suma, zostanie z większym prawdopodobieństwem uznana za trwalszy składnik majątkowy i w związku z tym zamieniona na jakieś dobro trwałe lub zaoszczędzona. Niestety, z bieżącą wypłatą nie pójdzie już tak łatwo.

Jest jednak kilka zabiegów psychologicznych, które - znając swoje słabości - możemy zastosować, aby przezwyciężyć te naturalne przeszkody, utrudniające nam oszczędzanie na emeryturę. Przede wszystkim możemy zabezpieczyć się przed pokusą wydawania, zakładając sobie plan oszczędnościowy, taki jak np. regularna polisa emerytalna. Jej konstrukcja sprzyja osobom o słabej woli, utrudniając dowolne wycofywanie środków poprzez dodatkowe formalności i koszty. Podobnie działającymi, choć mniej rygorystycznymi sposobami są plany systematycznego oszczędzania oparte na funduszach inwestycyjnych. Jeśli w zakładzie pracy dostępny jest pracowniczy program emerytalny - również jemu warto się przyjrzeć.

Warto też wykorzystać zalety, również te podatkowe, programów IKE i IKZE. W IKZE możemy aktualnie ulokować rocznie 4750,80 zł, które można odliczyć od podstawy opodatkowania, więc aż się prosi o podzielenie na 12 miesięcznych rat, które za pomocą stałego miesięcznego zlecenia wypełnią limit. Jeśli wiemy, że dostaniemy roczną premię, załóżmy z góry, że przynajmniej część przeznaczymy na wpłatę do IKE (limit roczny wynosi obecnie 11 877 zł). Utrata korzyści podatkowych będzie w tych planach zniechęcać do ich zerwania, a zebrane na nich pieniądze, przypisane do mentalnego konta "przyszła emerytura", z większym prawdopodobieństwem doczekają do jesieni naszego życia.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT

Zaobserwowano, że dysponowanie przyszłymi dochodami jest mniej kosztowne psychicznie niż decyzja o ograniczeniu bieżących wydatków na rzecz oszczędności. Warto więc umówić się z samym sobą, a dla wzmocnienia efektu także z małżonkiem lub inną bliską osobą, że w razie podwyżki dodatkowe środki będziemy wpłacać do planu emerytalnego (co miesiąc odłożymy dodatkowo określoną kwotę). Dzięki temu zdążymy zaksięgować pieniądze na mentalnym koncie "oszczędności", zanim je realnie uzyskamy, a to utrudni ich wydanie, bo musielibyśmy złamać postanowienie złożone przy świadkach.

Krzysztof Orlik, zastępca dyrektora ds. sprzedaży detalicznej Union Investment TFI

Union Investment TFI
Dowiedz się więcej na temat: pieniądze | emerytura | oszczędzanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »