Spis treści:
- Rekordowo niski poziom dzietności w Polsce i czarny scenariusz GUS
- Polki nie rodzą dzieci przez brak poczucia bezpieczeństwa?
- Coraz starsza Polska. Ekspertka: Musimy przygotować system opieki długookresowej
- System emerytalny będzie się chwiał w posadach. Jakie recepty?
- "Konieczne jest zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn"
Rządowa Rada Ludnościowa - która jest organem doradczym premiera w sprawach dotyczących zagadnień demograficznych i polityki ludnościowej - zaalarmowała niedawno, że współczynnik dzietności w Polsce w 2024 roku osiągnął rekordowo niski poziom 1,10. To zarazem jeden z najniższych poziomów w Europie.
Rekordowo niski poziom dzietności w Polsce i czarny scenariusz GUS
Obrazowo rzecz ujmując, oznacza to, że statystycznie na jedną kobietę w wieku rozrodczym przypadło w ubiegłym roku 1,1 dziecka. Z symulacji Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że gdyby taki stan rzeczy się utrzymał, to w 2060 roku w Polsce będzie mieszkać 28,4 mln obywateli. Na koniec 2024 roku liczba ludności Polski wyniosła 37,49 mln. W perspektywie 35 lat może nas zatem być mniej o nieco ponad 9 milionów.
Czy na spadek dzietności w Polsce wpływa obecna niepewna sytuacja geopolityczna? Od wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie w lutym 2022 r. w przestrzeni publicznej dominuje przesłanie o konieczności zbrojenia się na wypadek zewnętrznej agresji. Politycy podkreślają wprawdzie, że chodzi o odstraszenie potencjalnego agresora naszą siłą - ale przekaz akcentujący zagrożenie wojną może nie zachęcać do zakładania rodziny i planowania potomstwa. Czy potrzebne jest złagodzenie tej retoryki?
Polki nie rodzą dzieci przez brak poczucia bezpieczeństwa?
- To, co obserwujemy w Polsce, spadek dzietności, szczególnie w ostatnim roku czy w ostatnich latach, wydaje nam się po części spowodowany właśnie tym poczuciem niepewności - zresztą związanym nie tylko z tym, jak wygląda sytuacja wojenna, geopolityczna, ale także na przykład niepewnością dotyczącą prawa aborcyjnego, zdrowia prokreacyjnego - mówi Interii Biznes prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak, prorektorka warszawskiej SGH i przewodnicząca Rządowej Rady Ludnościowej.
- Kobiety bardzo wyraźnie mówią, że ze względu na to, jakie mamy dzisiaj regulacje - które nie zostały, niestety, zmienione - też obawiają się trochę zachodzić w ciążę, szczególnie że często te ciąże są odkładane; obserwujemy, że kobiety coraz później rodzą dzieci - zauważa ekspertka. - Więc ewidentnie potrzebujemy takiego spokojnego komunikatu dotyczącego bezpieczeństwa i zapewnienia, że nie jest to niebezpieczne: urodzić dziecko w Polsce.
Prof. Chłoń-Domińczak podkreśla, że państwo "w bardzo wielu obszarach pomaga rodzicom". - Czy przez świadczenia, czy przez coraz większy dostęp do żłobków, przedszkoli - wylicza, zwracając uwagę, że obecnie urodzenie dziecka jest "łatwiejsze w sensie ekonomicznym" i łatwiejsze z perspektywy godzenia ról rodzinnych i zawodowych.
Coraz starsza Polska. Ekspertka: Musimy przygotować system opieki długookresowej
Spadek liczby urodzeń to jedno - przysłowiowa "druga strona medalu" to starzenie się polskiego społeczeństwa. Według GUS, liczba osób w wieku 65+ to już ponad 20 proc. populacji Polski.
- I ta liczba będzie rosnąć, i tutaj już nic się nie stanie, żeby sytuacja się zmieniła - stwierdza prof. Chłoń-Domińczak. - Żyjemy coraz dłużej, co oczywiście jest zjawiskiem pozytywnym, bo to oznacza, że stan zdrowia Polaków się poprawia - zauważa, dodając zarazem, że dystans pod tym względem do średniej unijnej wciąż jednak się utrzymuje.
- Natomiast na pewno musimy się przygotować do tego, że osób starszych będzie coraz więcej, nie tylko tych po 60. czy 65. roku życia, które korzystają z systemu emerytalnego, ale także coraz więcej będziemy mieli 85- i 90-latków. I tutaj to, co na pewno wymaga odpowiedniego przygotowania, to system opieki długookresowej, który dzisiaj pozostawia wiele do życzenia - mówi przewodnicząca Rządowej Rady Ludnościowej.
System emerytalny będzie się chwiał w posadach. Jakie recepty?
Oprócz systemu opieki długookresowej należy także myśleć o zbilansowaniu systemu świadczeń społecznych. Coraz więcej emerytów i coraz mniej osób w wieku produkcyjnym, które będą zasilać ZUS swoimi składkami, to zaburzenie proporcji grożące niewydolnością systemu. Według prof. Chłoń-Domińczak, receptą na ten stan rzeczy może być rozsądne zarządzanie migracją.
- Rozważna polityka migracyjna jest bardzo potrzebna - jeżeli popatrzymy na dane ZUS-u, to już około 8 procent osób, które płacą składki do ZUS-u, to są cudzoziemcy - zaznacza.
Druga recepta na zbilansowanie systemu zabezpieczeń społecznych to podniesienie wieku emerytalnego.
"Konieczne jest zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn"
- Jeżeli chodzi o wiek emerytalny, to oczywiście konieczne jest zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn - mówi prof. Chłoń-Domińczak. - Kobiety są lepiej wykształcone, dłużej żyją i są zdrowsze niż mężczyźni, i jednocześnie ten ich potencjał jest tracony, kiedy przechodzą na emeryturę w wieku 60 lat.
- Poza tym dzisiejszy system emerytalny jest tak skonstruowany, że uwzględnia zarówno to, jak długo płacimy składki, i to, jak długo potencjalnie będziemy emeryturę pobierać - przypomina ekspertka. - Przez to kobiety też mają znacznie niższe emerytury, nawet o jedną trzecią, więc także z punktu widzenia bezpieczeństwa ekonomicznego i dochodów kobiet ważne jest to podnoszenie wieku emerytalnego. Standardem dzisiaj w Europie jest 67 lat, a wiele krajów już podnosi wiek emerytalny nawet do 70 lat.
Temat podnoszenia wieku emerytalnego jest jednak bardzo wrażliwy politycznie - z tego powodu z kręgów rządowych regularnie płynie przekaz, że nikt o ustawowej zmianie wieku emerytalnego nie myśli. "Nie ma żadnych planów i nie będzie żadnych planów podnoszenia wieku emerytalnego kogokolwiek - dla kobiet, mężczyzn, nikogo" - mówiła minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk na antenie Radia Zet nie dalej jak 2 listopada.
Standardem dzisiaj w Europie jest 67 lat, a wiele krajów już podnosi wiek emerytalny nawet do 70 lat
- Jeżeli nie możemy ustawowo, to na pewno system zachęt jest potrzebny, aczkolwiek jeżeli popatrzymy historycznie na to, jak wyglądają decyzje emerytalne Polaków, to widać bardzo wyraźnie, że jednak ten ustawowy wiek emerytalny jest istotną granicą - odpowiada na to prof. Chłoń-Domińczak.
Ekspertka zwraca przy okazji uwagę na sytuacje, w których pracodawcy decydują się rozwiązać stosunek pracy z osobami, które niebawem wkroczą w wiek ochronny (obecnie ochrona przedemerytalna, tj. przed zwolnieniem, obowiązuje kobiety od 56. roku życia oraz mężczyzn od 61. roku życia). - To jest niepotrzebne tracenie potencjału, kapitału ludzkiego Polaków, którzy naprawdę są bardzo często w pełni sił i zdolności do pracy - podsumowuje.
Rozmawiała Katarzyna Dybińska












