Puch z poduszki

W reklamie jednego z funduszy emerytalnych starszy pan szusował na nartach w puchu z poduszki, a zgrabne hasło - nie musisz udawać życia na emeryturze - miało zachęcać do zapisania się do OFE.

W reklamie jednego z funduszy emerytalnych starszy pan szusował na nartach w puchu z poduszki, a zgrabne hasło - nie musisz udawać życia na emeryturze - miało zachęcać do zapisania się do OFE.

Przyszły emeryt nie pojedzie na narty nawet do Mszany Dolnej. Z rachunków UNFE sprzed kilku miesięcy (odkurzonych teraz, by jakoś uzasadnić zapisany w programie rządowym pomysł przesunięcia wieku emerytalnego dla kobiet) wyziera rozpacz. Mężczyzna, który przepracuje 40 lat, może liczyć w zreformowanym systemie na świadczenie z obu filarów w wysokości od 44 do 69 proc. swojej ostatniej pensji. Przy założeniu, że sprawdzi się pesymistyczny wariant, nasz emeryt (osiągający średnią krajową) dostałby w obecnych warunkach niewiele ponad 920 zł brutto, jeśli optymistyczny niecałe 1500 zł. Jeszcze gorzej wygląda to w przypadku kobiet - dla nich tzw. stopa zastąpienia (relacja emerytury do ostatniej pensji) po 35 latach pracy wyniosłaby od 34 do 44 proc. płacy. W relacji do przeciętnego wynagrodzenia emerytura w wariancie pesymistycznym to 700 zł brutto, w optymistycznym 920 zł. Dla porównania, w ostatnim roku przed reformą stopa zastąpienia dla wszystkich emerytów wynosiła średnio 65 proc., czyli 1365 zł brutto przy znacznie niższym stażu pracy (przeciętny mężczyzna odchodzi obecnie na emeryturę po 37 latach pracy, kobieta po 33).

Reklama

W przyrodzie jednak nic nie ginie - tzw. oszczędności w systemie (dłużej będziemy pracować, krócej brać emerytury) mają wynieść przez najbliższe 50 lat dwa biliony złotych.

Głodowy annuitet

W przykładach posłużyliśmy się średnią krajową, tymczasem aż 70 proc. pracujących nie osiąga obecnie tego poziomu (z roku na rok rozwarstwienie dochodów jest coraz większe). Jednocześnie ponad trzy miliony przyszłych emerytów nie ma dziś pracy (w większości również prawa do zasiłku), zatem kwoty, które zgromadzi na swoim koncie w ZUS i funduszach będą jeszcze mniejsze, a lwia część pracujących na własny rachunek płaci minimalne składki (nie bacząc na to, że w przyszłości będzie dawało to mniejszą emeryturę).

Przepaść między emeryturami dla mężczyzn i kobiet wynika przede wszystkich ze zmiany sposobu liczenia przyszłych świadczeń - w starym systemie oblicza się je jako określony procent tzw. podstawy wymiaru (średnia uzyskiwanych wcześniej zarobków) zależny od liczby przepracowanych lat i tzw. okresów nieskładkowych. W nowym algorytm będzie zupełnie inny - kapitał początkowy oraz ten zgromadzony w I i II filarze ma być podzielony przez hipotetyczną liczbę miesięcy wypłacania świadczeń emerytalnych, tzw. annuitetu. Jeśli przyjmiemy, że przeciętny emeryt ma szanse dożyć 70 lat (umownie przyjęto, że wiek ten będzie taki sam dla obu płci) - mężczyzna musi dostać 60 wypłat (odejdzie z pracy mając 65 lat i będzie na emeryturze przez pięć lat, zatem 5 x 12 = 60), kobieta aż 120 (pracowała do 60 lat a zatem musi dostać 10 x 12 = 120). Dlatego świadczenie statystycznego emeryta może być aż dwukrotnie wyższe niż emerytki. Sprawę dodatkowo pogarsza fakt, że kobieta o pięć lat krócej niż mężczyzna gromadziła składki, ma więc mniej na koncie. Oczywiście, gdyby przyjęto wyższy przeciętny wiek dla kobiet, tak jak jest w rzeczywistości (Polki żyją dziś średnio o 8,8 lat dłużej niż Polacy), ich sytuacja byłaby jeszcze gorsza.

Przyszła emerytura będzie także niska dlatego, że wbrew wcześniejszym założeniom, do I i II filara przekazywanych jest tylko 12,22 i 7,4 proc. pensji brutto (miało być odpowiednio 15 i 9 proc.), reszta idzie do pozostałych, niebywale rozdętych funduszy. Ponadto składki w I filarze nie są waloryzowane stopą realnego wzrostu płac - podwyższa się je tylko o ľ tej stopy. Znaczącą część zgromadzonych środków pochłaniają opłaty dla ZUS i OFE, a 7 proc. oszczędności emerytalnych (w postaci jednorazowej składki) zabiorą w przyszłości zakłady emerytalne, które tak słono każą sobie zapłacić za administrowanie pieniędzmi emerytów i ich wypłacanie co miesiąc. Dodatkowym kosztem w tym systemie jest ponadto dziedziczenie kwot zgromadzonych w II filarze, jeśli ubezpieczony nie dożyje emerytury. To kuriozalne rozwiązanie (sprzeczne z konstytucyjną zasadą równości, bo dziedziczenia nie ma dla tych, którzy pozostali w I filarze), sprawia, że przyszłe emerytury dla wszystkich muszą być niższe.

Na zamówienie?

Nieprzypadkowo wyliczenia UNFE sprzed kilku miesięcy, świadczące o dyskryminacji kobiet w nowym systemie emerytalnym, NIK przypomniał w momencie, gdy rząd zapowiedział w programie zrównanie wieku emerytalnego dla obu płci (przed wprowadzeniem reformy było temu przeciwne aż 68 proc. społeczeństwa). Na razie nie wiadomo jeszcze, czy "zrównanie" oznacza podwyższenie tego wieku dla kobiet do 65 lat, czy 62 lata dla wszystkich (tak jak proponowano w pierwszych projektach reformy jeszcze w 1997 r.). Wiele przemawia za tym drugim, bo przejście z systemu, w którym kobiety odchodzą z pracy mając 55 lat, do nowego z zadekretowanym wiekiem 65 lat (o dziesięć lat dłuższe opłacanie składek i o tyle samo krótsze pobieranie emerytury) wydaje się dość karkołomnym zabiegiem.

Dramat polega także na tym, że uzupełnieniem głodowych świadczeń nie będzie trzeci filar (powstało niewiele ponad sto pracowniczych programów emerytalnych a następnych chętnych nie widać). Wielu przyszłych emerytów zrezygnowało nawet z komercyjnych polis na życie i dożycie, w przekonaniu, że skoro państwo zafundowało im system gwarantujący "spokojną starość", nie muszą się o nic martwić. Niestety już niebawem okaże się, jak bardzo się mylili.

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: poduszki | emerytura | składki | emeryci | OFE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »