Wojskowa nie dla wszystkich
Dwunastoletni kontrakt może zakończyć karierę w armii. Wtedy żołnierz kontraktowy nie otrzyma wojskowej emerytury, ale za ten okres budżet przekaże jego składki do ZUS.
Przygotowywany w Ministerstwie Obrony Narodowej projekt nowelizacji ustawy z 11 września 2003 r. o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych (Dz.U. nr 179, poz. 1750 z późn. zm.) ma realizować program profesjonalizacji armii. Wprowadza m.in. pojęcie żołnierza służby kontraktowej. Będzie on zawierał pisemną umowę z wojskiem na określony czas, który nie może przekroczyć 12 lat. Pierwszy kontrakt może trwać do 18 miesięcy.
- Żołnierze kontraktowi nie będą brani pod uwagę jako potencjalni odbiorcy emerytury wojskowej finansowanej z budżetu, bo okres tej służby jest niewystarczający - mówi płk Tomasz Polak, szef zespołu kodyfikacyjnego w departamencie prawnym MON.
Wyjaśnia, że emerytura mundurowa przysługuje po 15 latach służby. Dodaje, że jeśli żołnierz kontraktowy wykaże się kwalifikacjami, doświadczeniem i otrzyma pozytywną opinię, zostanie przeniesiony do służby stałej. Jeśli tak się nie stanie, budżet odprowadzi za nich, za okres służby, składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe do ZUS. Mechanizm ten będzie taki sam jak dla żołnierzy zawodowych, którzy zrezygnowali z wojska przed 15 rokiem służby.
Zdaniem płk. Andrzeja Zalewskiego, szefa oddziału postępowania administracyjnego w departamencie kadr MON, stworzenie służby kontraktowej jest podyktowane tym, aby do armii przyciągnąć osoby, które w wojsku chcą być kilka lat.
Przyjęty wczoraj przez rząd program profesjonalizacji polskiej armii zakłada, że ma ona liczyć 120 tys. żołnierzy w służbie czynnej i w Narodowych Siłach Rezerwowych. Obecnie żołnierzy zawodowych w czynnej służbie jest około 76 tys.
Artur Radwan