BGŻ: Braknie 1 mld zł do równowagi finansowej

Michał Machlejd, prezes BGŻ, uważa że szybkie dokapitalizowanie spółki nie tylko przyśpieszy prywatyzację, ale przede wszystkim uchroni bank przed odchodzeniem od statutowych powinności w poszukiwaniu środków na rozwój.

Michał Machlejd, prezes BGŻ, uważa że szybkie dokapitalizowanie spółki nie tylko przyśpieszy prywatyzację, ale przede wszystkim uchroni bank przed odchodzeniem od statutowych powinności w poszukiwaniu środków na rozwój.

"Puls Biznesu":- Na początku ubiegłego roku mówił Pan, że BGŻ potrzebuje na rozwój 480 mln zł, najlepiej w dwóch transzach po 200 mln zł i 280 mln zł. Czy bank dostał te pieniądze?



Michał Machlejd, prezes BGŻ :- Nie, oczywiście, że w ubiegłym roku takiego dokapitalizowania nie było. Jednak nastąpił podział zysku za 1999 r., z którego 380 mln zł przeznaczone zostało na zwiększenie funduszy własnych BGŻ. I to było całe dokapitalizowanie banku. Rok 2000 poświęcony był pracom nad konstrukcją nowej ustawy, a także przekonywaniu środowiska spółdzielczego, aby w drodze kumulacji funduszy - dotychczas rozproszonych w strukturze trójszczeblowej - dokapitalizować bank krajowy.

Reklama



- Czy BGŻ pokrył już straty z lat ubiegłych?

- To jeden z sukcesów ubiegłego roku. Udało nam się pokryć straty z lat ubiegłych, a w 1999 r. wynosiły one jeszcze około 320 mln zł. W zeszłym roku fundusze banku wzrosły do około 823 mln zł, a współczynnik wypłacalności do około 9,24 proc.



- Mimo to, fundusze własne banku są wciąż zbyt niskie. 31 stycznia ma się odbyć walne zgromadzenie akcjonariuszy, którym zaoferowane zostanie objęcie emisji akcji serii C...

- NWZA zostało zwołane na życzenie Komisji Nadzoru Bankowego, która jeszcze w ubiegłym roku wezwała do podwyższenia funduszy BGŻ. Bank bowiem do tej pory pokrywał straty, więc wszystkie zyski szły na odbudowę kapitałów, a nie na ich zwiększenie.

Walne odbędzie się już po wejściu w życie nowej ustawy o bankach spółdzielczych i zrzeszających, która zachęca BS do wzięcia udziału w prywatyzacji BGŻ i stworzenia struktury dwuszczeblowej z naszym udziałem. BS dostały olbrzymią szansę przejęcia BGŻ. Jeśli dokonają pewnego wysiłku finansowego i zwiększą udział do 51 proc. wówczas Skarb Państwa umorzy część swoich akcji i zmniejszy w ten sposób swój udział z 66 proc. do 24 proc.



- Banki spółdzielcze uzyskałby wówczas 76 proc. udział w BGŻ, czy jest to możliwe?

- Taka możliwość istnieje tylko wówczas, gdy większość banków regionalnych połączy się z BGŻ, lub gdy banki spółdzielcze bezpośrednio dokapitalizują BGŻ. Emisję serii C przygotowaliśmy w układzie widełkowym. Stwarza możliwość zwiększenia funduszy BGŻ od 16 mln zł do 415 mln zł. Sądzimy, że w jej wyniku uda się dokapitalizować bank kwotą około 50 mln zł.

Przygotowaliśmy także intencyjne uchwały w sprawie połączenia BR z BGŻ. Jeden z nich - Dolnośląski Bank Regionalny - podjął już uchwałę o połączeniu.



- 50 mln zł, to ledwie mała część dokapitalizowania, które powinien otrzymać BGŻ. W opinii KNB fundusze powinny wzrosnąć o około 1,0 - 1,6 mld zł.

- Oczywiście to dokapitalizowanie jest zbyt małe w stosunku do potrzeb BGŻ. W momencie połączenia z nami BR istnieje szansa dokapitalizowania tego banku o kwotę 376 mln zł.

Trudno liczyć na to, że wszystkie BR będą się chciały z nami połączyć. Dziś możemy liczyć na trzy banki.



- Czy zysk za ubiegły rok i w jakiej wysokości zostanie przekazany na zwiększanie funduszy?

- Zysk za ubiegły rok nie jest tak wysoki jak w 1999 r. - wyniósł około 163 mln zł (przed audytem). Sądzimy, że w całości powiększy fundusze banku.



- Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione źródła kapitału, BGŻ może liczyć na około 560 mln zł. Skąd wziąć dodatkowy 1 mld zł?

- W naszych rozmowach z przedstawicielami Generalnego Inspektoratu Nadzoru Bankowego nie padła konkretna data osiągnięcia przez BGŻ funduszy na poziomie 2 mld zł - 2,5 mld zł. Sądzę, że jest szansa, by czas dochodzenia do tego poziomu rozłożyć na dwa lata. Gdybyśmy byli bankiem zrzeszającym, to te kapitały mogłyby być niższe bowiem BGŻ musiałby ograniczyć swoją działalność przede wszystkim handlową, a zwłaszcza kredytową, skupić się na finansowaniu dużych podmiotów i rozwijać detal. Realne jest obecnie osiągnięcie funduszy na poziomie 1,5 mld zł i zwiększenie współczynnika wypłacalności do poziomu 14 proc.

Gdyby z BGŻ połączyły się jedynie trzy banku regionalne, to proces prywatyzacji BGŻ poważnie by się wydłużył, podobnie jak i zwiększanie jego funduszy. Na NWZA 31 stycznia akcjonariusze muszą zdecydować, czy są gotowi sami sprywatyzować BGŻ. Jednak jeśli nie powiedzie się koncepcja prywatyzacji BGŻ przez krajową grupę, wówczas będziemy musieli przyjąć inny wariant rozwoju.



- Czy tylko banki spółdzielcze zrzeszeń, które zdecydują się połączyć z BGŻ, będą mogły kupić akcje serii C?

- My kierujemy emisję do wszystkich spółdzielców, którzy byli w naszej grupie. Biorąc pod uwagę, że emisja nastąpi, gdy nie będzie jeszcze połączeń BR poza krajową grupą prawo do akcji będą miały wszystkie banki spółdzielcze 9 zrzeszeń.



- Czyli akcje BGŻ będą mogły kupić również banki z konkurencyjnych grup?

- Nawet jeśli ostatecznie powstaną trzy zrzeszenia, to będą musiały ze sobą współpracować. W dodatku coraz częściej mówi się, że na naszym rynku jest miejsce tylko dla jednej silnej grupy spółdzielczej. Sądzę, że konsolidacja jest kwestią czasu.



- Jakiej wielkości emisję musiałyby objąć same BS-y, by już dziś uzyskać 51 proc. udział w BGŻ?

- BGŻ jest wart około 1,5 mld zł. Można zatem wyliczyć, że aby mieć przewagę trzeba zainwestować 750 - 800 mln zł. Dziś sektor spółdzielczy ma już 34 proc. udział w BGŻ, więc do osiągnięcia przewagi w akcjonariacie potrzebuje około 500 mln zł.

Jednak w zamian za ten wysiłek BS-y dostają 1/4 BGŻ, za darmo bowiem Skarb Państwa umorzy swoje akcje. Tylko ktoś nierozsądny by z takiej okazji nie skorzystał.



- Ile każdy z banków spółdzielczych musiałby wydać, żeby razem stały się większościowymi udziałowcami BGŻ?

- Ustaliliśmy bardzo precyzyjnie, że gdyby wszystkie 9 banków regionalnych połączyło się z BGŻ, według ich wartości księgowej, to emisja serii C nie byłaby potrzebna do osiągnięcia przez BS-y większościowego pakietu akcji banku.



-Ubiegły rok był dla BGŻ gorszy niż 1999 r. Czy wpływ na to miała pogarszająca się jakość portfela kredytowego.

- Mamy duży udział w portfelu kredytów w sytuacji nieregularnej. Ale np. sam portfel związany z finansowaniem cukrownictwa, który sięga 800 mln zł pogarsza nasze kredyty o około 5 proc. Ale portfel ten jest dziś dochodowy i w miarę bezpieczny, bowiem w 2000 roku wzrosły ceny cukru, a poza tym na te kredyty mamy gwarancje.

Nie zmienia to jednak faktu, że połowa kredytów udzielanych przez nasz bank kierowana jest do sektora rolno-spożywczego, dla którego ubiegły rok był bardzo trudny. Dodatkowo BGŻ jest mocno zaangażowany w finansowanie leasingu, który także w 2000 r. miał duże problemy, co odczuł cały system bankowy.

Udział kredytów nieregularnych wynosi obecnie 25 proc. Zamierzamy w ciągu dwóch lat zmniejszyć ten udział do 19,5 proc. Jednak zmniejszenie tych kredytów oznacza odejście od finansowania sektora rolno-spożywczego



- Jak duże musieliście przez to utworzyć rezerwy?

- Rezerwy celowe miały największy wpływ na ostateczny wynik finansowy. W sumie wzrosły o około 300 mln zł. Zostały ulokowane w niektórych branżach sektora rolno spożywczego, przy czym największy udział w rezerwach - 120 mln zł miał Hortex.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: fundusze | bank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »