Ceny paliw. W przyszłym tygodniu drożej na stacjach
"Oczekujemy skoku cen na stacjach benzynowych" - napisali w najnowszej prognozie analitycy e-petrol. Zwrócili uwagę, że "w mijającym tygodniu ceny paliw w hurcie wyraźnie wzrosły". "To niestety złe rokowanie dla zmian cen" - dodali.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Gwałtowne podwyżki na rynku międzynarodowym działają bardzo odczuwalnie na sytuację w Polsce - skokowe zmiany można wiązać m.in. z decyzją OPEC o zmniejszeniu produkcji w kolejnym miesiącu. W najbliższym czasie niestety o spadkach cen na pylonach stacji paliw trudno mówić.
Cenniki rafineryjne w ostatnich kliku dniach notowały dynamiczne skoki - w porównaniu z cenami z minionej soboty olej napędowy podrożał o 404 zł do poziomu 7381 zł na metrze sześc. Jeśli chodzi o olej opałowy, wyskok w górę wynosi w tym samym okresie 360 zł na metrze sześc. Paliwo to kosztuje dzisiaj 6055 zł. Jeśli chodzi o hurtowe ceny benzyn, są one wyższe od poziomów z ostatniego weekendu o blisko 100 zł - benzyna bezołowiowa 95-oktanowa kosztuje 6192 zł/m sześć. W przypadku Pb98 średnia cena tego paliwa dzisiaj to 6520 zł/m sześc.
Naturalną konsekwencją tak dużych zmian w hurcie będzie wystrzał w górę cen na polskich stacjach. Jeśli chodzi o benzynę 95-oktanową, spodziewamy się, że jej cena wyniesie 6,50-6,63 zł/l. Nieco mniej dotkliwie odczuwalna będzie zmiana w przypadku benzyny 98, na której marża jest nieco lepsza - spodziewamy się, że cena ulokuje się w przedziale 7,21-7,34 zł/l. Dla diesla zmiana w górę będzie zdecydowanie bardziej odczuwalna - ceny tego paliwa sięgać mogą w okresie między 10 i 16 października przedziału 7,51-7,67 zł/l. Jedynie w przypadku autogazu możemy mówić o względnym spokoju - ceny tego paliwa mogą drożeć jedynie minimalnie do poziomu 3,08-3,17 zł/.
Każdą kolejną sesję w tym tygodniu notowania ropy na giełdzie w Londynie kończą na wyższym poziomie. Najmniej za baryłkę ropy Brent płacono w poniedziałkowy poranek, kiedy można było ją jeszcze kupić za niecałe 88 dolarów. W piątkowe przedpołudnie trzeba już za nią zapłacić blisko 95 dolarów.
Motorem napędowym wzrostu cen, jaki notowaliśmy w tym tygodniu na rynku naftowym, była zmiana polityki wydobycia przez OPEC+. Spotkanie producenckiej grupy odbyło się w środę, ale już na początku tygodnia pojawiły się spekulacje na temat możliwego cięcia limitów produkcji, które miało sięgnąć nawet miliona baryłek dziennie. Te spekulacje napędzały wzrost cen surowca już od poniedziałku, a ostateczne rozstrzygnięcia, które zapadły na spotkaniu OPEC+ w Wiedniu, dały kolejny impuls do wzrostów.
Producenci surowca zdecydowali się zmniejszyć obowiązujące limity wydobycia aż o 2 mln baryłek w okresie od listopada do końca grudnia 2023 r. Co prawda członkowie OPEC+ od dłuższego czasu i tak nie są w stanie wypełnić swoich produkcyjnych celów i faktyczny spadek podaży ropy będzie mniejszy - według saudyjskiego ministra ds. energii wyniesie od 1 miliona do 1,1 mln baryłek, ale ten ubytek skomplikuje i tak trudną sytuację z zaopatrzeniem rynku w surowiec i utrudni zachodnim gospodarkom walkę z inflacją.
Środowa decyzja OPEC+ jest nawet określana jako wypowiedzenie wojny Zachodowi i w Stanach Zjednoczonych już pojawiają się głosy mówiące o potrzebie przyspieszenia prac nad zmianą prawa antymonopolowego, która pozbawi immunitetu państwowe spółki z krajów należących do kartelu naftowego i da możliwość prokuratorowi generalnemu pozwania ich przed federalnym sądem w USA.
Zobacz również: