Diabeł tkwi w szczegółach. Kto kogo przyciśnie?

Wszyscy, którzy są zmuszeni spłacać walutowy kredyt hipoteczny po niekorzystnym kursie przeliczanym przez bank, już wkrótce będą mogli odetchnąć z ulgą. Od 1 lipca 2009 r. banki muszą umożliwić spłatę kredytu w walucie zakupionej w kantorze czy na wolnym rynku.

Kryzys finansowy i kredyty hipoteczne to pojęcia, które od wielu miesięcy są prawie nierozłączne. Tracą banki, tracą klienci, nowe kredyty nie są udzielane, a co do tych już przyznanych pojawiają się liczne wątpliwości. Komisja Nadzoru Finansowego ma zatem ręce pełne roboty, by zmniejszyć zarówno ryzyko podejmowane przez banki, jak i liczbę poszkodowanych klientów. Rekomendacja S (II) to kolejny krok w kierunku uporządkowania kwestii związanych z kredytami zabezpieczonymi hipoteką.

Zalecenie czy przymus?

Rekomendacje KNF w ostatnich miesiącach skupiają uwagę nie tylko banków, ale również ich klientów. Oto wypowiedź jednego z internautów: "Pomimo iż KNF wprowadziła Rekomendację S II dotyczącą umożliwienia klientom spłaty kredytów bezpośrednio w walucie (Rekomendacja dotycząca tej kwestii ma być wprowadzona w bankach najpóźniej do 1 lipca 2009 roku), bank nie wykazuje w ogóle chęci wyjścia naprzeciw potrzebom klienta". No właśnie, jak to jest z tymi rekomendacjami Komisji Nadzoru Finansowego? Otóż, wbrew nazwie, nie są one tylko dobrą radą, lecz po pewnej ustalonej dacie to już obowiązujące przepisy. Dla Rekomendacji S (II) przełomowym momentem będzie 1 lipca 2009 r, choć znaczna część zaleceń powinna zostać wprowadzona już 1 kwietnia br. Wcześniej prośby klientów o uwzględnienie zaleceń KNF mogą spotkać się w banku z obojętnością. Potem zaś banki, które nie zastosują się do zaleceń KNF, mogą być obciążone na przykład karami administracyjnymi.

Reklama

Spready pod kontrolą

Główną interesującą kwestią, o której mowa w Rekomendacji S (II), jest możliwość spłaty kredytu walutowego tą właśnie obcą walutą. Do tej pory normą w większości banków było wymaganie od klientów spłaty rat w złotówkach. Należną comiesięczną kwotę bank przeliczał na polską walutę, stosując swój własny kurs, często dużo mniej korzystny niż średni NBP czy przeciętny, jaki można było zaobserwować w kantorach. Największym problemem jest zatem spread, czyli różnica między kursem kupna a sprzedaży danej waluty.

Diabeł tkwi w szczegółach

Załóżmy więc, że zaciągamy we franku szwajcarskim kredyt mieszkaniowy w wysokości 400 000 zł. Kurs kupna CHF w banku wynosi 2,75 zł. Nasz kredyt ma więc wartość 145 454,50 CHF. Po podzieleniu tej kwoty na 240 równych miesięcznych rat (powiedzmy, że kredyt zaciągamy na 20 lat), otrzymujemy ratę kapitałową w wysokości 606,06 CHF. Kurs sprzedaży CHF kształtuje się na poziomie 3,00 zł. Pomijając wszelkie odsetki, prowizje i dodatkowe opłaty, do spłacenia mamy miesięcznie 1818,18 zł. Dla sprawdzenia, pomnóżmy z powrotem przez 240 miesięcy. Wychodzi 436 363,64 zł. Ponad 36 000 zł więcej samego kapitału. Do tego dochodzą odsetki, prowizje i opłaty. Wniosek? Kto zarabia w CHF, ten nie ma żadnego interesu w opłacaniu rat kredytu walutowego w złotówkach.

Waluty a wolny rynek

Wiele osób jest jednak przekonanych, że również pracując w Polsce, można zyskać, gdy kredyt spłaca się bezpośrednio w walucie, w której jest zindeksowany. W chwili obecnej rzeczywiście nietrudno jest znaleźć kantor, który sprzeda nam franki lub euro taniej niż bank. Jest jednak i druga strona medalu.

Po pierwsze, co miesiąc trzeba pamiętać o wymianie złotówek czy to w kantorze, czy na giełdzie walutowej Forex (tu w obce waluty o wartości przekraczającej 100 USD każdy może się zaopatrzyć bez większego problemu, ale za to z dużo wyższym ryzykiem). Po drugie, klienci, którzy chcą spłacać kredyt obcą walutą, często nie będą mieli innego wyjścia niż założenie rachunku walutowego, a to dodatkowe koszty, które rosną przy każdorazowym przelewie środków na konto banku. Po trzecie, osoby, które chcą zmienić dotychczasowy sposób spłaty kredytu w złotówkach na nowy, będą mogły zrobić to tylko raz (jednoznacznie wskazuje na to zapis w Rekomendacji). Wymaga to sporządzenia aneksu do umowy, za który bank pobierze stosowną opłatę. Po czwarte wreszcie, więcej klientów spłacających kredyt w obcej walucie, to większy popyt w kantorach. A w obliczu problemów z pozyskaniem np. franków szwajcarskich na rynku, należy się spodziewać, że ich "kantorowa" cena wzrośnie.

Biorąc pod uwagę prawa, jakimi rządzi się wolny rynek, można więc brać pod uwagę taki scenariusz, że banki, które przekażą klientom ryzyko walutowe, będą skłonne zmniejszyć swój spread i wtedy dotychczasowy sposób spłacania kredytu okaże się korzystniejszy. Oczywiście może się też okazać, że korzyści z wpłacania do banku obcej waluty będą wyższe od poniesionych z tego tytułu kosztów, ale to tylko jedna z możliwości.

Dobre praktyki

Nagłośniona przez media kwestia nowych zasad spłaty kredytów hipotecznych całkiem zdominowała resztę spraw poruszonych w Rekomendacji S (II). Według podtytułu, podobnie jak Rekomendacja S, obejmuje ona całościowo tematykę dobrych praktyk w zakresie udzielania kredytów i pożyczek zabezpieczonych hipoteką. Mowa jest tu przede wszystkim o obowiązku informowania klientów o spreadzie walutowym stosowanym przez bank. Jest to bardzo istotne z uwagi na fakt, że nie wszyscy zaciągający kredyt hipoteczny zdają sobie sprawę, jaką swobodą w ustalaniu własnych kursów walutowych cieszą się banki. Informowanie klientów o praktykach, które dla niektórych mogą wydawać się nie do końca przejrzyste i uczciwe, na pewno nie leży w interesie instytucji finansowych. Dobrze więc, że sprawy klientów zabezpiecza nadzór bankowy w postaci KNF-u.

Komisja dobrych rad?

Czy Rekomendacja S (II) znacząco zmieni podejście banków do udzielania kredytów hipotecznych, przyczyni się do polepszenia ich portfeli kredytowych, jednocześnie dbając o interesy klientów - to wszystko okaże się w ciągu najbliższych miesięcy. Nowe regulacje są ukłonem w stronę konsumentów i spełnieniem oczekiwań co do rzetelnej informacji dotyczącej walutowych kredytów hipotecznych. Zapis umożliwiający spłacanie takich zobowiązań w obcej walucie stawia na wiedzę i zaradność klientów. Dobrze by było, żeby rekomendacje KNF-u nie przyniosły skutków innych niż zamierzone - czyli aby kredytobiorcy nie pogrążyli się w walutowych długach, a bankom nie przybyło należności, które trudno odzyskać.

Dorota Warsińska, Tomasz Litwiniuk, eksperci TotalMoney.pl.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bank | hipoteczny | kredyt hipoteczny | rekomendacja | waluty | diabeł | kredyt | KNF | wolny rynek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »