Dla PPK obecne spadki mogą być dobre
Początek roku przyniósł duże turbulencje na rynkach finansowych i w gospodarce, związane z epidemią koronawirusa. Chciałem uspokoić zarówno pracodawców jak i uczestników PPK, że konstrukcja PPK zawiera mechanizmy, które mają zabezpieczać uczestników programu przed takimi zawirowaniami – mówi Paweł Borys prezes PFR.
Konstrukcja programu PPK zabezpiecza uczestników przed ryzykiem związanym z nagłymi wahaniami na giełdach. Może się okazać nawet, że obecny "dołek" będzie korzystny dla uczestników.
Obawy o rozwój sytuacji związanej z koronawirusem rosną. Uczestnicy programu patrzą na nurkujące indeksy giełdowe i coraz częściej zaglądają na swoje konta PPK. Prezes PFR uspokaja, że program PPK oparty o fundusze zdefiniowanej daty niwelują to ryzyko. - Rzeczywiście, początek roku przyniósł duże turbulencje na rynkach finansowych i w gospodarce, związane z epidemią koronawirusa. Chciałem uspokoić zarówno pracodawców jak i uczestników PPK, że konstrukcja PPK zawiera mechanizmy, które mają zabezpieczać uczestników programu przed takimi zawirowaniami - mówi Paweł Borys.
Tych mechanizmów jest kilka. Po pierwsze inwestowanie w PPK jest oparte o fundusze zdefiniowanej daty, w których polityka inwestycyjna jest dopasowana do wieku osób oszczędzających. - W przypadku młodych osób portfel inwestycyjny zawiera wysoki udział akcji, około 70 proc. Jednak w sytuacji gdy ktoś ma 30 czy 40 lat do emerytury, to fakt, że giełda ulega w danym momencie mocniejszym wahaniom przez kwartał czy nawet przez dwa lata, to nie ma znaczenia. Historia pokazuje, że stopy zwrotu w ramach wydłużania horyzontu inwestycyjnego są bardziej stabilne i to ryzyko spada. W przypadku osób starszych, które mają mniej lat do emerytury te proporcje są odwrotne i polityka jest konserwatywna i większość środków jest inwestowana w bezpieczne instrumenty finansowe, akcje nie przekraczają 20 proc. - tłumaczy Borys. - Drugi element zabezpieczający wynika z tego, że pracownik wpłaca pieniądze w długim okresie czasu i regularnie, co skutkuje tym, że cena, przy której inwestujemy uśrednia się, więc nie ma ryzyka złej daty.
- Trzeci mechanizm, który praktycznie powoduje, że możliwość straty uczestnika jest zredukowana praktycznie do zera, polega na tym, że uczestnik PPK korzysta z dopłat pracodawcy i państwa, więc "na dzień dobry" ma 100 proc. wzrostu i to w praktyce jest pełne zabezpieczenie przed ryzykiem utraty na własnych oszczędnościach - podkreśla szef PFR.
Dodatkowo jest duża dywersyfikacja w poszczególne instrumenty. - Rozumiem, że każdy może czuć się niepewnie, bo są duże wahania i spadki na giełdach, ale program jest tak skonstruowany, żeby niedoświadczonych inwestorów giełdowych zabezpieczyć przed takimi sytuacjami - tłumaczy. - Ja jako kontrarianin uważam, że jest to świetna okazja do inwestowania i uczestnicy PPK zyskają w tej sytuacji lepszą cenę wejścia w zakupy aktywów finansowych, bo stawiam tezę, z zastrzeżeniem, że wpływ koronawirusa na gospodarkę będzie krótkotrwały, że w tym roku już będą na wyższych poziomach niż przed tymi spadkami - powiedział Borys.
Robert Zapotoczny, prezes portalu moje PPK dodaje, że największym ryzykiem związanym z PPK jest rezygnacja z dopłat pracodawcy i państwa, która dla statystycznie średnio zarabiającego Polaka wynosi 1 tys. zł rocznie. Rezygnacja na własną prośbę, czyli podpisując deklarację o rezygnacji z programu, świadomie rezygnuje z tej kwoty.
Ustawa o PPK przewiduje możliwość złożenia wniosku do instytucji finansowej o dokonanie konwersji lub zamiany jednostek uczestnictwa do funduszy zdefiniowanej daty innych niż właściwy dla jego wieku. Obecnie program PPK startuje w średnich firmach, zatrudniających co najmniej 50 pracowników. W tej grupie już jedna czwarta firm zawarła umowy z instytucjami finansowymi o zarządzanie. Mają na to czas do 24 kwietnia. W pierwszej fali czyli w największych firmach uczestnictwo wyniosło 39 proc., a wliczając nowo uruchomione PPE 41 proc.
Monika Krześniak-Sajewicz