Fajerwerki z Polski na celowniku. Niemcy chcą zakazu

Po serii poważnych wypadków, w tym śmiertelnych, związanych z odpalaniem tzw. bomb kulistych w noc sylwestrową, w Niemczech rozgorzała debata nad możliwymi konsekwencjami takich zachowań. Berliński polityk Burkard Dregger domaga się wzmożonych kontroli granicznych, by zatrzymać import zakazanych fajerwerków, m.in. z Polski.

"Ze względu na dużą siłę wybuchu bomby kuliste nie są swobodnie dostępne w sprzedaży w Niemczech. Dlatego przemyca się je z Polski lub Czech" - powiedział Burkard Dregger w rozmowie z portalem rozgłośni Berlin-Brandenburg RBB24. Jego zdaniem należy omówić z tymi krajami rozwiązania w celu powstrzymania nielegalnego importu.

Polityk chce walki z fajerwerkami z Polski

Dregger zaproponował wprowadzenie bardziej rygorystycznych kontroli granicznych, aby wcześnie przechwytywać zakazane towary. "Import zakazanych fajerwerków - bomb kulistych - z Europy Wschodniej musi zostać powstrzymany dzięki jeszcze bardziej rygorystycznym kontrolom granicznym" - powiedział agencji dpa rzecznik ugrupowania CDU w berlińskiej Izbie Deputowanych. "Te zakazane fajerwerki były główną przyczyną obrażeń i szkód materialnych" - podkreślił.

Reklama

W noc sylwestrową w Berlinie wiele osób zostało poważnie rannych, a fajerwerki uszkodziły fasady domów i powybijały okna. Łącznie 36 mieszkań jest tymczasowo niezdatnych do zamieszkania. Tylko w szpitalu powypadkowym w Berlinie (UKB) 35 osób jest leczonych z powodu poważnych obrażeń spowodowanych sylwestrowymi fajerwerkami. Z powodu tzw. bomb kulistych poważnie rannych zostało kilkoro pacjentów, w tym dzieci. 

Niektórzy z nich doznali w wyniku eksplozji poważnych obrażeń, w tym trwałej utraty słuchu. "Nielegalne domowe lub importowane tzw. bomby kuliste to horror!" - napisała klinika na portalu X. "Największym problemem jest ekstremalna siła wybuchu bomb kulistych. [...] Oznacza to, że oko nie ma już czasu na zamknięcie powieki" - wyjaśniła rzeczniczka UKB.

Przewodniczący niemieckiego związku zawodowego policjantów Jochen Kopelke, pytany, czy sytuację poprawiłby ogólny zakaz fajerwerków, odparł: "Tak, zakaz używania petard i regulacja sprzedaży to elementy składowe poprawy (sytuacji bezpieczeństwa podczas) imprez sylwestrowych". 

Sekretarz FDP nie popiera zakazu sprzedaży petard

Przeciwko zakazowi sprzedaży petard opowiedział się Marco Buschmann, sekretarz generalny partii FDP i były minister sprawiedliwości w rządzie Olafa Scholza. "Uważam, że całkowity zakaz prywatnych fajerwerków byłby niewłaściwy. Byłaby to odpowiedzialność zbiorowa" - ocenił. 

W jego opinii raz w roku ludzie powinni mieć swobodę kultywowania tej tradycji. Buschmann zaapelował o wzięcie osobistej odpowiedzialności za skutki eksplozji materiałów pirotechnicznych. "Jeśli ludzie nadal chcą narażać się na niebezpieczeństwo związane z takimi (nielegalnymi - przyp. PAP) petardami, jest to ich dobrowolna (decyzja)" - podkreślił. 

Podczas nocy sylwestrowej berlińska policja aresztowała około 400 osób. Część z nich zaatakowała m.in. funkcjonariuszy policji za pomocą materiałów pirotechnicznych, a inni mieli przy sobie nielegalną broń lub petardy. Policja wszczęła 670 dochodzeń związanych z tymi zdarzeniami.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: fajerwerki | Niemcy | zakazy | kontrola graniczna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »