FRRF: Problem wyłudzeń kredytów i pożyczek na cudze nazwiska przybrał na sile

Wyłudzenia kredytów i pożyczek na cudze nazwiska to problem, który w ostatnim roku mocno przybrał na sile. Średnia kwota próby oszustwa kredytowego to ponad 25 tys. zł - informuje Fundacja Rozwoju Rynku Finansowego w przeddzień Europejskiego Dnia Ochrony Danych Osobowych.

Jak zauważa w środowym komunikacie FRRF, codziennie znajdujemy się w wielu sytuacjach, kiedy musimy udostępnić swój numer PESEL osobie trzeciej, np. podczas rejestracji na szczepienie lub wizytę u lekarza, realizacji recepty, przy zameldowaniu w hotelu czy wypożyczeniu sprzętu sportowego. Robimy to coraz mniej chętnie z obawy, że gdy ten dostanie się w niepowołane ręce, możemy mieć kłopoty finansowe.

Według Fundacji wyłudzenia kredytów i pożyczek na cudze nazwiska to problem, który w ostatnim roku mocno przybrał na sile. W związku z pandemią i zwiększeniem naszej codziennej aktywności w sieci przestępcy także przenieśli się do świata cyfrowego.

Reklama

W komunikacie podano, powołując się na raport infoDOK Związku Banków Polskich, że tylko w III kwartale 2020 r. odnotowano aż 1888 prób wyłudzeń na łączną kwotę ponad 61 mln złotych. Oznacza to, że niemal co godzinę dochodzi do próby zaciągnięcia zobowiązania finansowego na skradzione dane. "Średnia kwota pojedynczej próby oszustwa kredytowego wynosi ponad 25 tys. złotych" - obliczono.

Fundacja przypomina, że 28 stycznia to Europejski Dzień Ochrony Danych Osobowych i zwraca uwagę na bezpieczeństwo danych, a szczególnie numeru PESEL, który coraz częściej musimy udostępniać nieznanym osobom.

- Choć numer PESEL stanowi informację wrażliwą i bezwzględnie powinniśmy uważać, by ten nie dostał się w niepowołane ręce, to pamiętajmy, że z reguły sam PESEL nie wystarczy osobie trzeciej do zaciągnięcia kredytu lub pożyczki na nasze nazwisko - mówi, cytowana w informacji, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego Agnieszka Wachnicka.

Zapewnia, że zarówno banki jak i firmy pożyczkowe, także te udzielające pożyczek wyłącznie przez internet, stosują procedury zapobiegające wyłudzeniom kredytów na cudze dane osobowe. Niemniej - jak podkreślono w informacji - fakt, że zakres danych osobowych wymaganych do zaciągnięcia zobowiązania jest zasadniczo szerszy niż identyfikujący nas jedenastocyfrowy symbol, nie oznacza, że możemy go swobodnie udostępniać osobom trzecim.

Fundacja apeluje, by podawać numer PESEL tylko w sytuacjach uzasadnionych. Jeśli jesteśmy proszeni o to w instytucji finansowej, towarzystwie ubezpieczeniowym, w przychodni czy aptece w celu zrealizowania e-recepty, nie powinniśmy mieć większych powodów do obaw. "Jeśli jednak dostajemy SMS-em bądź e-mailem prośbę o podanie swoich danych lub ktoś do nas dzwoni z taką prośbą, zweryfikujmy dokładnie nadawcę wiadomości i zachowujmy dużą ostrożność przed przekazaniem jakiejkolwiek informacji na swój temat" - radzi FRRF.

Fundacja przypomina ponadto, że już niemal od dwóch lat obowiązuje zakaz kopiowania dokumentów, na których znajdują się nasze dane osobowe. Chodzi nie tylko o dowód osobisty, ale także paszport, prawo jazdy czy legitymację studencką. Jeśli jakaś firma, poza bankiem lub zakładem ubezpieczeń, wymaga od nas przekazania dokumentu tożsamości, to może poprosić nas tylko o wgląd. "Kopiowanie go jest prawnie zabronione" - podkreślono.

- Prewencyjnym rozwiązaniem, które zwiększy naszą ochronę przed działaniem oszustów, jest skorzystanie z zastrzeżeń kredytowych. Na rynku dostępnych jest kilka systemów, np. Alerty BIK, ChronPESEL.pl oraz BezpiecznyPESEL.pl, a niektóre z nich są w pełni darmowe - mówi Wachnicka.

Fundacja informuje, że w przypadku zgubienia dowodu osobistego lub obawy, że ktoś wykradł nasze dane, pierwsze kroki powinniśmy skierować do banku, a dopiero potem zgłosić to policji. Chodzi o jak najszybsze zastrzeżenie dokumentów, także wtedy, gdy aktualnie nie korzystamy bądź nigdy nie korzystaliśmy z usług bankowych.

Zastrzec dokumenty można osobiście w wybranym oddziale bankowym lub telefonicznie. Niekoniecznie musimy być klientem banku, w którym zastrzegamy dokument, nie trzeba też zgłaszać się do każdego z banków oddzielnie. Wystarczy, że utratę dokumentu zgłosimy w jednej instytucji, a ta odnotuje taką informację w centralnym systemie, z którego korzystają nie tylko banki, ale również firmy pożyczkowe, towarzystwa ubezpieczeniowe, firmy telekomunikacyjne i inne podmioty. Podobna zasada dotyczy także kart płatniczych i kart kredytowych.

FRRF radzi też, by zmienić hasła do bankowości elektronicznej oraz w innych serwisach, które mają dostęp do naszego rachunku płatniczego lub karty kredytowej, a także hasła w mediach społecznościowych, aby oszust nie mógł przejąć naszego konta.

Ponadto warto monitorować "naszą" aktywność kredytową, np. sprawdzając to w Biurze Informacji Kredytowej. Z otrzymanego raportu można dowiedzieć się, kiedy i jakie instytucje odpytywały bazę o naszą historię kredytową, co będzie dla nas wskazówką, czy i gdzie oszust próbował zaciągnąć zobowiązanie na nasze nazwisko.

"W przypadku, gdy przestępcy udało się zawrzeć umowę bez naszej wiedzy, nie bądźmy bezczynni. Nie czekajmy na wezwanie do zapłaty, a sami jak najszybciej powiadommy kredytodawcę o całej sytuacji. Wraz ze zgłoszeniem reklamacji, proces windykacyjny zostanie wstrzymany aż do momentu wyjaśnienia całej sprawy" - podsumowano.

***

PAP
Dowiedz się więcej na temat: wyłudzenia | oszustwa | wyłudzenia kredytów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »