Holender przeżył szok kulturowy w Polsce. Wyjaśnia dlaczego

Pochodzący z Holandii Luke Patrick Hoogmoed prowadzi na Instagramie popularne konto, na którym opisuje swoje podróże po Europie. Niedawno wziął na tapet Polskę i opublikował na swoim profilu fim zatytułowany: "Największe kulturowe wstrząsy dla człowieka Zachodu w Polsce", a następnie wymienił, co go zdziwiło. Na liście znalazły się m.in. Żabki.

Holender Luke Patrick Hoogmoed jest młodym podróżnikiem promującym w mediach społecznościowych budżetowe zwiedzanie Europy. Wskazówki i relacje dotyczące swoich podróży zamieszcza m.in. na Instagramie. Znalazło się tam kilka postów dotyczących Polski. Hoogmoed był w naszym kraju kilkakrotnie. Odwiedził m.in. Warszawę, która w jego opinii przypomina jego rodzimy Rotterdam, Gdańsk, Częstochowę, Katowice oraz Wrocław. Stolica Dolnego Śląska podbiła jego serce. "Wrocław jest dla mnie prawdopodobnie najbardziej romantycznym miastem w Europie" - stwierdził w jednym z wpisów turysta, zastanawiając się "dlaczego tak doskonałe miejsce, jest tak mało znane". Katowice i Częstochowę uznał natomiast za nudne, ale docenił katowicki Nikiszowiec. 

Reklama

Przeczytaj także: Kolejna nacja pokochała Zakopane. Szturmują sklepy i wykupują wszystko

Turysta z Holandii wypunktował, co zdziwiło go w Polsce

W jednym z nowszych postów Hoogmoed postanowił podzielić się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi podróży po Polsce. Wpis zatytułował: "Największe kulturowe wstrząsy dla człowieka Zachodu w Polsce". Następnie wymienił w punktach, co go zdziwiło. Na pierwszym miejscu znalazły się krzesła zostawiane na noc w ogródkach restauracyjnych. "Polska jest tak bezpieczna, że mogą to robić. Nikt ich nie ukradnie ani nie zniszczy" - skomentował Holender. 

"Ulice są super czyste. Nikt nie śmieci w Polsce, przynajmniej według mojej wiedzy. Szczególnie w Warszawie można jeść z ulic" - stwierdził w drugim punkcie. "Wszystko jest zamknięte w niedzielę. Polska jest krajem chrześcijańskim, więc nie spodziewaj się, że będziesz mógł robić zakupy w niedzielę. Chyba tylko Żabki są otwarte..." - napisał w kolejnym turysta. 

"Żabka co 10 metrów" i imieniny

"Żabka co 10 metrów. Polska wersja 7/11 (amerykańska sieć mini delikatesów - przyp. red.), jak sądzę" - czytamy w piątym punkcie. Hoogmoed polecił również swoim obserwatorom, by będąc w Żabce, spróbowali hot-dogów. 

Holender zauważył także, że w Polsce huczniej obchodzi się imieniny od urodzin. "Zazwyczaj urodziny są obchodzone bardziej kameralnie, podczas gdy imieniny są bardziej uroczyste" - stwierdził. W szóstym punkcie wyznał, że polski jest dla niego kompletnie niezrozumiały, a podczas swoich podróży nauczył się tylko: "proszę", "dziękuję", "dzień dobry" i "jednego hot-doga". Listę zamyka punkt dotyczący polskiej dumy. "Polacy są bardzo dumni ze swojego kraju. To coś, czego możemy się uczyć na Zachodzie" - zakończył Holender. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: turystyka | Warszawa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »