Kosztowne katastrofy

Katastrofy naturalne to wydarzenia nieuchronne i w znacznym stopniu nieprzewidywalne. Dla pojedynczych gospodarstw domowych i przedsiębiorstw mogą oznaczać stratę majątku, gromadzonego być może przez kilka pokoleń. Nadaje to szczególne znaczenie takim systemom, jak rynek ubezpieczeń majątkowych umożliwiający rekompensowanie strat. Czy mieszkańcy obszarów podwyższonego ryzyka z tej możliwości korzystają?

W 2005 roku globalna wartość szkód katastroficznych sięgnęła 83 mld USD, z czego około 60 mld USD powstało na terytorium zaledwie kilku stanów USA. Wzrost wartości szkód katastroficznych pociąga za sobą wzrost gospodarczego znaczenia rynku ubezpieczeniowego, gwarantującego rekompensatę strat, które w innym przypadku obciążyłyby poszkodowanych oraz w znacznym stopniu budżet państwa.

Z drugiej strony rosnąca częstotliwość i dotkliwość katastrof naturalnych rozbudza obawy o ograniczenie dostępności ochrony ubezpieczeniowej, szczególnie na terenach podwyższonego ryzyka, w wyniku nadmiernych, w stosunku do możliwości akceptacyjnych rynku ubezpieczeniowego, kosztów katastrof. Tego rodzaju negatywne prognozy podtrzymywane są bez względu na bardzo dobre globalne wyniki sektora ubezpieczeń majątkowych zanotowane na koniec 2005 roku.

Reklama

Interwencja państwa

W związku z pojawiającymi się coraz częściej obawami o kondycję rynku ubezpieczeń ryzyk katastroficznych idea wsparcia ze strony państwa tego segmentu rynku zdobywa powiększające się grono zwolenników. Interwencja rządu zakłada stworzenie systemu, w którym towarzystwa przyjmują ryzyko tylko do określonej wartości, co istotnie poprawia ich bezpieczeństwo i zapewnia dostępność zainteresowanych do ochrony ubezpieczeniowej. Pozostałe, teoretycznie nieograniczone ryzyko zostaje ubezpieczone przez publiczne zakłady, których wypłacalność gwarantuje budżet państwa. tego rodzaju systemy działają m.in. we Francji, Hiszpanii, Japonii i w pewnym zakresie w USA.

Popyt na usługi

Niestety liczne ankiety przeprowadzone w państwach o najwyższym poziomie rozwoju gospodarczego wskazują na niską świadomość ryzyka katastrof naturalnych, która z kolei ogranicza popyt na usługi ubezpieczenia tego rodzaju ryzyka. W państwach takich jak USA, Niemcy czy Włochy większość mieszkańców terenów szczególnie narażonych na ryzyko katastrof naturalnych nie dostrzega konieczności objęcia tego ryzyka ubezpieczeniem lub, w przypadku posiadania polisy, nie przywiązuje wagi do jej zakresu przedmiotowego. Wiele osób, nawet jeśli rozpoznaje ryzyko, jednocześnie wierzy, że ich majątek nie ulegnie zniszczeniu. Do grupy najbardziej świadomej ryzyka należą osoby, które doświadczyły niszczycielskiej siły natury. Najwięcej badań o postrzeganiu ryzyka katastrof naturalnych dotyczy mieszkańców USA.

Świadomość Amerykanów

Analiza wyników różnorodnych ankiet przeprowadzonych w USA wskazuje na mniej więcej stały w ostatnich 30 latach niski poziom świadomości ryzyka wśród mieszkańców terenów najbardziej wyeksponowanych na niszczycielską siłę żywiołów natury. Na terytorium USA przyczyną największych strat są powodzie, których ryzyko dotyczy największego obszaru kraju. W 1978 roku, w związku z rosnącymi stratami i kosztami ochrony ubezpieczeniowej ryzyka powodzi, rząd federalny powołał do życia państwowy program ubezpieczeń ryzyka powodzi - National Flood Insurance Program.

Mimo 25 lat obecności programu, tylko około 20 proc. nieruchomości jest obecnie objętych ochroną ubezpieczeniową. Nawet w grupie nieruchomości, w przypadku których ochrona jest obowiązkowa, istotna liczba osób jej nie ma. Ponadto prawie 40 proc. odszkodowań wypłaconych w ramach programu przypada na zaledwie 1 proc. ubezpieczonych nieruchomości. Są to nieruchomości cyklicznie zalewane przez wody powodziowe. Zatem program wspiera mniejszość, która nieefektywnie konsumuje zgromadzone w nim środki. Mieszkańcy Kalifornii i Florydy, znanych z ryzyka trzęsienia ziemi i huraganu, należących do grupy najzamożniejszych i jednocześnie najliczniej zaludnionych stanów, nie wymieniają ryzyka katastrof naturalnych jako problemu lokalnego. W Kalifornii szacuje się, że w regionach o najwyższej aktywności sejsmicznej odsetek nieruchomości objętych ubezpieczeniem waha się od 22 proc. do 45 proc., pomimo że od 1994 roku towarzystwa działające na tym rynku zostały zobowiązane do oferowania klientom dodatkowej polisy ubezpieczenia ryzyka trzęsienia ziemi. Po ostatnich trzęsieniach ziemi z 1989 roku - San Francisco i 1994 roku - Northridge liczba nieruchomości nie objętych ochroną ubezpieczeniową obniżyła się, ale tylko okresowo.

Na obszarze Kalifornii działa stanowy zakład reasekuracji w formie poolu ubezpieczeniowego, który gwarantuje towarzystwom bezpośrednim możliwość odstąpienia nadmiernego ryzyka ubezpieczeniowego, co zapewnia dostępność ochrony ubezpieczeniowej. Wysiłki władz stanowych na rzecz zapewnienia podaży ochrony nie wpływają jednak na świadomość ubezpieczeniową konsumentów, co w razie następnego trzęsienia ziemi nie wpłynie korzystnie na sytuację ekonomiczną poszkodowanych i nie obniży wartości roszczeń wysuwanych wobec władz. Podobnie sytuacja prezentuje się na terytorium Florydy, gdzie w 1992 r. władze stanowe również powołały do życia pool ubezpieczeniowy. Mimo to w 2004 roku w sezonie huraganowym wielu emerytów, licznie osiedlających się na Florydzie, straciło oszczędności całego życia zainwestowane w nowe siedziby.

W opinii psychologów taki stan świadomości wynika z trudności, jakie stwarza racjonalna analiza tak ogromnych zagrożeń, jak niszczycielska siła żywiołów natury. Ponadto dane pozwalające na racjonalne oszacowanie ryzyka nie są informacją powszechnie dostępną. Jednocześnie wiele osób jest bardzo emocjonalnie związanych z miejscem zamieszkania, co powoduje, że nie chcą one uznać, że ich piękne i atrakcyjne miasto jest jednocześnie śmiertelnie niebezpiecznym miejscem.

Cesja ryzyka

W Polsce również można odczuć skutki braku świadomości ubezpieczeniowej mieszkańców terenów wysokiego ryzyka powodzi, co może niekorzystnie wpływać np. na efekty niektórych rozwiązań proponowanych w zakresie ubezpieczeń działalności rolniczej od ryzyka klęsk żywiołowych, zakładających przyjęcie części ryzyka ubezpieczeniowego przez rząd.

Brak świadomości ryzyka katastrof naturalnych skłania do rozwiązań zawierających element przymusu. Publiczne systemy ubezpieczania ryzyka katastrof działające na terytorium Francji i Hiszpanii zostały oparte na regulacjach zobowiązujących ubezpieczycieli bezpośrednich do włączenia ryzyka katastroficznego do każdej sprzedawanej polisy ubezpieczenia mienia bez względu na lokalizację majątku. We Francji wiąże się to z podniesieniem wartości podstawowej składki ubezpieczeniowej o 6 proc. lub 12 proc. w zależności od grupy podstawowego ubezpieczania.

Jednakże rozwiązania o charakterze solidarnościowym zdecydowanie ograniczają prywatny rynek ubezpieczeń, obciążając budżety państwowe w stopniu większym niż wymagałaby tego sytuacja. Ponadto, biorąc pod uwagę problem świadomości czy też akceptacji ryzyka katastrof, zmuszanie konsumentów do nabywania produktu w ich mniemaniu zbędnego może negatywnie wpłynąć na ogólny popyt na ubezpieczenia.

Z drugiej strony, znany jest jeden z bardziej znaczących efektów funkcjonowania tego rodzaju systemów. Jest nim prawie zupełna obojętność na ryzyko i związane z nim koszty właścicieli nieruchomości położonych np. na terenach cyklicznie zalewanych podczas powodzi. W takiej sytuacji mieszkańcy terenów wysokiego ryzyka są świadomi jego skali oraz efektów i równie świadomie korzystają z dostępnej, taniej ochrony ubezpieczeniowej. Wobec takiej postawy konsumenta zaangażowanie państwa w system ubezpieczeń, który, poza zapewnieniem ochrony ubezpieczeniowej, pomija zagospodarowanie przestrzenne terenów powodziowych, oznacza niekończące się i nieefektywne wydatki budżetu państwa. Tego rodzaju zagrożenie dotyczy również rozpatrywanych w Polsce rozwiązań dotyczących ubezpieczeń działalności rolniczej od ryzyka klęsk żywiołowych.

Polityka prewencji

Jakie rozwiązanie nie kryje w sobie dodatkowych kosztów i niweluje negatywny efekt niskiej świadomości lub ignorancji ryzyka katastrof naturalnych? Wydaje się nim być system, który obejmuje całość zagadnień towarzyszących zarządzaniu ryzykiem katastrof naturalnych. System, który nie tylko skupia się na pojedynczym problemie, jak ograniczona dostępność ochrony ubezpieczeniowej, czy jej zbyt wysokie koszty, ale również zapewnia efektywne wykorzystanie środków, ograniczając np. zabudowę terenów zalewowych. Najbardziej skuteczny wydaje się być system, w którym wszyscy uczestnicy rynku współdziałają: towarzystwa w zakresie najefektywniejszego wykorzystania mechanizmów rynkowych budują silny rynek ubezpieczeniowy, konsumenci świadomi ryzyka podejmują najbardziej efektywne działania zapobiegawcze i minimalizujące negatywne skutki katastrof, a państwo,pełniące rolę regulatora, efektywnie zarządza gospodarką przestrzenną.

Rozwiązaniem problemu świadomości czy ignorancji ryzyka katastrof naturalnych jest polityka informacyjna, która pozwoliłaby mieszkańcom terenów podwyższonego ryzyka przyjąć do wiadomości oraz zrozumieć charakter ryzyka, nie powodując przy tym powszechnej paniki. Jest to zadanie niezwykle trudne, ale warte wysiłków.

Karolina Socha
Autorka jest doktorantką w Katedrze Rynku Ubezpieczeniowego w AE w Katowicach

Gazeta Bankowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »