LIBOR: Frankowiczka skarży rozporządzenie ws. wskaźnika SARON
Frankowiczka złożyła do TSUE skargę na rozporządzenie KE dotyczące zamiany w umowach o kredyt frankowy wskaźnika pozwalającego wyliczyć oprocentowanie z LIBOR-u na SARON - poinformowano na konferencji prasowej. Na koniec 2020 r. ponad 410 tys. gospodarstw domowych w Polsce posiadało umowy o kredyt hipoteczny zawierające odniesienie do stopy CHF LIBOR.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
W październiku Komisja Europejska wydała rozporządzenie wykonawcze, z którego wynika, iż od 1 stycznia 2022 r. stopa składana SARON zastąpi w każdej umowie i instrumencie finansowym na terenie UE stopę CHF LIBOR. Stopy te służą do wyliczania oprocentowania kredytu.
Skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE na to rozporządzenie złożyła Beata Sołowicz. Jak powiedział na konferencji prasowej w tej sprawie reprezentujący ją radca prawny Mariusz Korpalski, skarga ta została złożona w trybie traktatowym, gdyż każdy obywatel UE, którego dotyczy akt prawa Unii może w ciągu 2 miesięcy od jego opublikowania złożyć skargę do TSUE.
Według Korpalskiego, skarga opiera się na trzech spostrzeżeniach. Po pierwsze - referował - rozporządzenie stanowi "ingerencję bez precedensu w obowiązujące umowy", mimo że do tej pory w dyskusji na temat ustawowego rozwiązania problemu kredytów frankowych dominowały opinie, że umów na takie kredyty nie można zmodyfikować ustawą.
"Po drugie, pytanie, jak ten SARON będzie się zachowywał, bo KE deklaruje, że będzie dokładać wszelkich starań, żeby jego notowania nie odbiegały od notowań LIBOR, ale metodologia jest zupełnie inna, LIBOR był zorientowany na przyszłość, a w wypadku SARON-u dane będą pobierane z przeszłości. Wzór do jego wyliczenia jest niezwykle skomplikowany. Konsument nie jest w stanie sprawdzić, czy wyliczenia SARON są prawidłowe" - opisywał Korpalski.
Po trzecie - jak mówił - deklaracje z preambuły rozporządzenia KE, wskazują, że Komisja wzięła pod uwagę interesy wyłącznie sektora bankowego, bo są tam odniesienia do unikania strat przez banki oraz do funkcjonowania rynków finansowych. "Nie ma mowy wogóle o stratach konsumentów ani o konsultacjach z konsumentami, ani o funkcjonowaniu społecznej gospodarki rynkowej" - podkreślił.
Ponadto - dodał - delegacja prawodawcza dla Komisji Europejskiej obejmuje umowy, "które zostały zawarte po roku 2017 czy 2018, podczas gdy problem z LIBOR-em dla franka szwajcarskiego mamy w umowach zawartych w latach 1999-2012".
"Przedstawienie tego rozporządzenia w preambule jako rozwiązującego czy wychodzącego naprzeciw rynkom finansowym i przedstawianie w mediach, że jest to rozwiązanie dla umów we wcześniejszym okresie uważamy za nieporozumienie" - ocenił.
Beata Sołowicz podkreśliła, że "wielokrotnie sprawdzała w swojej umowie" i wynika z niej, że jakiekolwiek zmiany można dokonać wyłącznie drogą aneksu. "Nagle KE dokonuje zmiany w mojej umowie. (...) Nie pozostawiono mi żadnej możliwości wyboru" - powiedziała.
Wskazała, że choć jak na razie zachowanie LIBOR-u i SARON-u jest podobne, to nie wiadomo, jak sytuacja będzie wyglądała w dłuższym okresie. "Budzi to moje uzasadnione wątpliwości, bo gdy brałam kredyt w 2009 r. gdy frank był na poziomie 3,11 zł, bank przekonywał mnie, że to jest historycznie wysoki pułap i frank może tylko obniżyć wartość" - powiedziała Sołowicz, tłumacząc, iż nie ma zaufania do twierdzeń, iż w dłuższym okresie SARON będzie zachowywał się tak jak LIBOR.
Także prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu Arkadiusz Szcześniak podkreślał, że trwającym kilka lat pracom nad projektem ustawy dotyczącej kredytów frankowych towarzyszyły opinie prawników czy nawet Sądu Najwyższego, że "tego problemu nie da się rozwiązać w sposób ustawowy, bo nie można robić takiej ingerencji w te umowy". Wskazał, że gdyby takie rozwiązanie było możliwe, należy sobie zadać pytanie, czemu KE już wcześniej nie rozwiązała w analogiczny sposób problemu abuzywnych klauzul w umowach frankowych.
Jak powiedział, jego Stowarzyszenie zgłaszało uwagi do rozporządzenia, iż umowy z LIBOR-em mogą być zmieniane tylko aneksami, a zmiana w tej formie wprowadzi tylko bałagan w polskim prawie i wyrokach sądowych.
"Te wszystkie problemy, i pewnie podobnie będzie z kredytami złotowymi, wynikają z tego, że w Polsce prawie nie mamy kredytów hipotecznych ze stałą stopą oprocentowania, a jeżeli już są, to ta stopa jest tak wysoka, by klientów zniechęcić do tego rozwiązania. Przy zmiennej stopie bank ma jakąś decyzyjność w zakresie tego, ile nasz kredyt będzie kosztował w przyszłości, a my tego nigdy nie wiemy w dniu podpisywania umowy. W krajach cywilizowanych, gdzie rynek finansowy działa według reguł przejrzystych dla klienta, można przewidzieć koszt kredytu na 10 lat. Nie ma tam też dodatkowych opłat, których u nas jest mnóstwo. W efekcie potem mamy sprawy w sądach" - podkreślił Szcześniak.
Według rozporządzenia KE, stopy CHF LIBOR dla okresów 1,3,6,12 miesięcy zastąpi 1- lub 3-miesięczna stopa SARON, skorygowana o spread.
Rozporządzenie wydano, ponieważ organ ds. nadzoru finansowego w Zjednoczonym Królestwie (Financial Conduct Authority, FCA) zapowiedział zaprzestanie opracowywania niektórych wskaźników referencyjnych LIBOR, w tym stopy CHF LIBOR, z końcem 2021 r. Na koniec 2020 r. ponad 410 000 gospodarstw domowych w Polsce posiadało umowy o kredyt hipoteczny zawierające odniesienie do stopy CHF LIBOR.