Mity przesłoniły rzeczywistość
Rozmowa PG z Emilem Wąsaczem, ministrem skarbu państwa
- Panie ministrze, dlaczego tak nagle zaproponował Pan zmianę strategii prywatyzacji PZU?
- Oczywiście, decyzję w tej sprawie podejmie rząd. Moim obowiązkiem jest informować o sygnałach, które wskazują na ewentualną zmianę strategii prywatyzacyjnej.
- A jakie są to sygnały?
- Dotychczasowy inwestor, czyli Eureko, zasygnalizował, że chce zakupić dalszy pakiet akcji PZU po cenie, jaka była uzgodniona w transakcji na jesieni. Opcja złożona przez inwestora obowiązuje tylko do końca czerwca.
- Eureko może, oczywiście, sygnalizować chęć zakupu kolejnych akcji, ale nie trzeba od razu przyjmować tej oferty.
- To Rada Ministrów, a nie minister skarbu, może jej nie przyjąć.
- Pana zdaniem, rząd powinien zmienić strategię prywatyzacyjną czy nie?
- Zdaję sobie sprawę, że zmiana strategii jest sprawą dyskusyjną. Otrzymałem taką ofertę i mam obowiązek przedstawić rządowi, wskazując na jej różne niuanse. Można też zaproponować Eureko w ofercie publicznej specjalną transzę z ceną nie niższą niż z dotychczasowej umowy prywatyzacyjnej. Wariantów jest kilka. Od początku przyjęto, że będzie to prywatyzacja z wykorzystaniem inwestora strategicznego. Inwestor podejmuje zobowiązania w skali wieloletniej.
- Ale czy inwestor musi mieć tak dużą władzę?
- Tak, bo jeżeli inwestor podejmuje zobowiązanie, że nie sprzeda akcji spółki przez pięć lat, bez względu na sytuację rynkową, jeśli zobowiązuje się przez dwa lata utrzymać zatrudnienie, jeśli zobowiązuje się do podwyższenia kapitału, to musi mieć zasadniczy wpływ na zarządzanie firmą.
- Wcześniej Eureko nie deklarowało, że chce mieć większościowy pakiet PZU.
- Wystawiliśmy do I etapu prywatyzacji 30-proc. akcji PZU. Nie pytaliśmy Eureko, czy chce kupić więcej niż 30 proc., więc i nie było odpowiedzi.
- Czy Eureko, kiedy przystępowało do przetargu, wiedziało, że II etap prywatyzacji przewiduje wprowadzenie akcji na giełdę?
- Tak. Eureko zastrzegło sobie tylko możliwość wyrażania zgody na zakup pakietów przekraczających 5-proc. kapitału. Eureko w wyniku oferty publicznej może przekroczyć 50-proc. próg właścicielski. Resort skarbu nie ma pewności, czy cena nabycia akcji przez giełdę, będzie wyższa niż ta, którą wcześniej zapłacił inwestor, więc złożoną ofertę Eureko należy rozpatrzyć.
- Cena też może być niższa.
- Zgadzam się, jednak trzeba szacować różne prawdopodobieństwa. Wycena PZU, dokonana przez doradcę prywatyzacyjnego, była dwuipółkrotnie niższa niż cena ustalona w I etapie sprzedaży akcji spółki. Gdyby papiery były sprzedawane poprzez giełdę, to doradca prywatyzacyjny zaproponowałby widełki 400-500 zł za akcję.
- Niektórzy zarzucili, że doradca przyjął niewłaściwą metodologię wyceny.
- Doradca przyjął wycenę dochodową, zgodnie z zasadami opisanymi w literaturze. Nie mogę zakładać, że firma znana, renomowana stosująca metody uznane, renomowane myli się w wycenie.
- Jaką ma Pan pewność, że Eureko, które stanie się większościowym akcjonariuszem PZU, będzie chciało wprowadzić spółkę na giełdę?
- W umowie prywatyzacyjnej jest zawarta odpowiednia klauzula. Oczywiście, zawsze istnieje ryzyko, że inwestor wycofa firmę z rynku publicznego. Dla mnie było ważniejsze co innego - by inwestor nie sprzedał akcji PZU w najbardziej korzystnym dla niego momencie, a niekorzystnym dla PZU. Zgodnie z umową, Eureko musi budować strategię wzrostu firmy w perspektywie co najmniej pięciu lat.
- Nie obawia się Pan, że do momentu wprowadzenia PZU na giełdę, Eureko nie będzie robiło nic, aby rosła wartość PZU? Inwestor może planować dokupić jeszcze akcje.
- Takie ryzyko zawsze istnieje. Jednak, zważywszy na bardzo ostrą konkurencję rynkową, pozostawienie PZU pod kontrolą państwa, bez wyraźnego zarządu uważam za błędne.
- Pojawiły się zarzuty, że do działalności operacyjnej inwestor nie wniósł jeszcze żadnych wartości.
- Jak wszyscy wiedzą, istnieje konflikt w PZU, który, mam nadzieję, zakończy się do końca czerwca. Trudno wymagać od inwestora, żeby w takiej atmosferze prowadził działalność operacyjną. Mówi się, że za dużo władzy dałem Eureko. Sprzeczność sama w sobie. Jeżeli się komuś nie zagwarantuje władzy, to jak można od niego wymagać, by efektywnie inwestował w spółkę. Uważam, że w umowie prywatyzacyjnej daliśmy Eureko władzy w sam raz, tzn. tyle, ile potrzeba, by akcjonariusze ze sobą współpracowali. Oczywiście, trudno, bym przewidział konflikt. Uważam, że PZU jest moją najlepszą prywatyzacją, a okazuje się, że mam z tą spółką największe kłopoty.
- A dlaczego jest to najlepsza Pana prywatyzacja?
- Firma jeszcze w styczniu ub.r. była na krawędzi bankructwa. W dodatku jej upadek grodził całkowitym załamaniem się rynku finansowego. Na skutek dokapitalizowania PZU obligacjami zamiennymi na akcje Banku Handlowego udało się podnieść wartość firmy w wycenie z 2 mld do 4 mld zł. Ostatecznie udało mi się uzyskać cenę firmy 10 mld zł. Znalazłem także spółce stabilnego inwestora.
- Prawdopodobnie akcje powstałe z dokapitalizowania PZU obligacjami zamiennymi są akcjami aportowymi. Ich karencja upływa dopiero w czerwcu 2001 r. Jeśli Eureko otrzyma pakiet, o który teraz zabiega, to resort nie będzie mógł wystawić obecnie żadnych akcji do sprzedaży. Z ofertą publiczną trzeba będzie poczekać aż do II połowy 2001 r.
- Tak, ale to uwzględni również Rada Ministrów przy podejmowaniu decyzji.
- Już od 3,5 miesiąca trwa konflikt w PZU, wciąż zawieszeni są w swoich czynnościach Władysław Jamroży, prezes spółki, i Grzegorz Wieczerzak, wiceprezes. Czy nie można wreszcie zakończyć tego sporu?
- Na mój wniosek odbyło się spotkanie, w którym wzięli udział panowie Jamroży i Wieczerzak, audytorzy i ja. Ci dwaj panowie odmówili współpracy z audytorami, do momentu ich odwieszenia. Obecnie jest rozważanych czterech kandydatów na stanowisko prezesa PZU.
- Dla obserwatora konfliktu, dosyć dziwna sytuacja ma miejsce: Stwierdził Pan, że prezes Jamroży działał na szkodę skarbu państwa i nadużył Pana zaufanie. Następnie powierza mu Pan stanowisko w innej spółce skarbu państwa - Totalizatorze Sportowym. Jak wytłumaczyć ten fakt?
- Po zbadaniu sytuacji - nie można zarzucić formalnie prezesowi Jamrożemu działania na szkodę spółki. Jednak pewne dobre obyczaje zostały naruszone. Czy jednak z tego powodu skazać osobę sprawną menedżersko na banicję?
- Czyli to Eureko nie chce już prezesa Jamrożego na stanowisku?
- Byłbym w stanie zaakceptować Władysława Jamrożego. Natomiast jego odwołania domaga się druga strona. Wojna wewnętrzna niszczy spółkę, dlatego poszukuję kompromisu i dążę do zażegnania sporu. Wokół tej sprawy i PZU narosło wiele mitów, które zasłoniły rzeczywistość.
- Mógłby je Pan wypunktować.
- Mitem jest, że straciłem kontrolę nad PZU, przecież Eureko nie może podejmować samodzielnie decyzji. W przeciwnym przypadku Eureko już dawno zmieniłoby prezesa. Sytuacja patowa jest najbardziej niekorzystna dla inwestora. Mitem jest, że istnieje możliwość pozyskania inwestora strategicznego bez przyznania mu jakiejkolwiek kontroli nad działalnością spółki.
Rozmawiały Krystyna Fetera i Dorota Skrobisz