Mniejszy klin dzięki wzrostowi
Brawo, rządzie. Przypomniałeś sobie o gospodarce i chcesz jej pomóc. Szkoda tylko, że płacić będziesz jej wzrostem. Po miesiącach obietnic rząd przyjął projekt ustawy zmniejszającej klin podatkowy.
Według niej, już od lipca tego roku składka rentowa obniży się o 3 pkt. procentowe (po stronie pracownika), a od 2008 r. - o kolejne 4 pkt. proc. (po 2 pkt. po stronie pracownika i pracodawcy).
- Będą podwyżki pensji - powiedziała Zyta Gilowska, autorka zmian, wicepremier i minister Finansów.
To jest to
Przedsiębiorcy nie ukrywają zadowolenia: od wielu miesięcy to właśnie wysokie pozapłacowe koszty pracy były dla niech jedną z głównych barier rozwoju.
- To pierwszy dowód, że gospodarka jest w kręgu zainteresowań rządu. I do tego rząd zaczyna od najistotniejszych dla przedsiębiorców rzeczy. Choć firmom marzyła się bardziej równomiernie rozłożona obniżka składki - komentuje Małgorzata Krzysztoszek, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Ekonomiści bardzo dobrze przyjęli wczorajszą decyzję rządu.
- Należy mu przyklasnąć. To niewątpliwie krok w dobrym kierunku, bo klin podatkowy jest w Polsce znaczny - uważa Marcin Mrowiec, ekonomista Banku BPH.
- Można się cieszyć, bo zmiany w kosztach pracy są dziś dla firm ważniejsze, niż obniżka podatków. Choć może warto byłoby, by zmiany szły jeszcze dalej. Ale i tak pani premier należą się słowa uznania. Obniżanie kosztów pracy to jest to, czego potrzeba gospodarce - dodaje Piotr Kalisz, ekonomista Citibanku Handlowego.
Według Małgorzaty Krzysztoszek, obniżka składki rentowej przyczyni się nie tylko do wzrostu konsumpcji, lecz pozwoli na zwalczanie presji płacowej, której symptomy zaczynają być w przedsiębiorstwach coraz bardziej widoczne.
- Dla pracownika istotne jest, ile zarobi na rękę. A obniżka klina spowoduje, że w tych rękach zostanie więcej - tłumaczy ekspert PKPP.
Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku zauważa, że redukcja składki - poza zmniejszeniem kosztów - dla pracodawców oznacza też zwiększenie konkurencyjności na rynku międzynarodowym.
- Nierównomierne rozłożenie obniżki składki (5 pkt. proc. dla pracowników i 2 pkt. dla pracodawców) oznacza, że rząd bardziej stawia na rozbudzenie popytu wewnętrznego i zaspokojenie apetytu na podwyżki budżetówki, niż na wsparcie przedsiębiorców a przez to wzrost zatrudnienia - uważa ekonomista Raiffeisen Banku.
Jego słowa zdaje się potwierdzać sam premier, który obiecał "dość znaczące" podwyżki w sferze budżetowej już od sierpnia.
Wydatki bez zmian
Ustawa, mimo pochlebnych komentarzy, nie broni się jednak przed jednym, najpoważniejszym zarzutem.
- Martwi, że obniżki będą finansowane wzrostem gospodarczym, a nie redukcją wydatków. Wzrost nie będzie trwał wiecznie - przypomina Piotr Kalisz.
Podobnego zdania jest Marcin Mrowiec.
- By móc nazwać to reformą finansów, trzeba skoncentrować się na stronie wydatkowej - uważa ekonomista Banku BPH.
Zdaniem Małgorzaty Krzysztoszek, przedsiębiorcy - oprócz niższego klina - chcieliby, by rząd wdrożył swój pakiet prorodzinny.
- Na tym zakończylibyśmy dzielenie owoców wzrostu. Oczywiście jednocześnie marzy nam się rozwiązanie kwestii wcześniejszych emerytur i KRUS-u - przyznaje Małgorzata Krzysztoszek.
Bartosz Krzyżaniak