We wrześniu sprzedaż skarbowych obligacji oszczędnościowych wyniosła 2,6 mld zł, z czego 46 proc. stanowiły 4-letnie, których oprocentowanie począwszy od drugiego okresu odsetkowego, wyznaczane jest w oparciu o wskaźnik inflacji - poinformowało Ministerstwo Finansów.
To oznacza mocy spadek, do poziomów notowanych w pierwszych miesiącach roku, kiedy oferta była bardzo słaba jeśli chodzi o oprocentowanie.
Dopiero od połowy roku MF zaczął odczuwalnie poprawiać warunki papierów skarbowych oferowanych drobnym ciułaczom, tak aby choć trochę nadążały za rosnącą inflacją. W efekcie, w czerwcu sprzedano papiery za ponad 14 mld zł, w lipcu za ponad 10 mld zł, a w sierpniu za pond 6 mld zł. Na tle tych wyników, sprzedaż wrześniowa wygląda bardzo blado.
Jednocześnie łączna kwartalna sprzedaż tych papierów wyniosła 19 mld zł i jest o 71 proc. wyższa niż w ubiegłym roku. Od początku 2022 roku według stanu na koniec września przekroczyła 49,9 mld zł. To pokazuje, że Polacy szukają schronienia dla swoich oszczędności, które szybko zjada inflacja.
Jak pisaliśmy niedawno, przy inflacji 17,2 proc., aby ochronić realne oszczędności trzeba znaleźć lokatę na ponad 21,2 proc., bo od odsetek trzeba jeszcze zapłacić tzw. podatek Belki.
Oszczędności zjada inflacja
W październikowej ofercie MF podniosło nieco oprocentowanie oferowanych obligacji (o 0,25 pkt proc. i 0,50 pkt proc.) i przykładowo w pierwszym okresie odsetkowym obligacje oprocentowane mają oprocentowanie na poziomie: 6,85 proc. dla 3-latek, 7,00 proc. dla 4-latek oraz 7,25 proc. dla 10-latek.
W październiku oprocentowanie obligacji opartych na stopie referencyjnej NBP wynosi dla: 1-rocznych obligacji zmiennoprocentowych wynosi 6,75 proc., a 2-letnich 6,85 proc. Jednocześnie jednak banki oferują już lokaty z oprocentowaniem sięgającym 8 proc., choć zazwyczaj trzeba spełnić dodatkowe warunki.
Monika Krześniak-Sajewicz
