Nasze fundusze wolne od Madoffa

Polskie fundusze emerytalne nie inwestowały w funduszu Bernard L. Madoff Investment Securities, nie posiadają w nim "otwartych pozycji" - zapewniła Marta Chmielewska- Racławska z Komisji Nadzoru Finansowego (KNF).

"Wstępne dane z funduszy inwestycyjnych i zakładów ubezpieczeń również nie wskazują na bezpośrednie zaangażowanie w ten podmiot" - poinformowała w komunikacie Chmielewska-Racławska.

Z oświadczenia KNF wynika ponadto, że polski sektor bankowy nie jest zaangażowany w jednostki uczestnictwa lub certyfikaty zagranicznych funduszy inwestycyjnych.

Aresztowany w czwartek Bernard L. Madoff, makler i były przewodniczący rady nadzorczej Nasdaq Stock Market, jest oskarżony o stworzenie gigantycznej piramidy finansowej i zdefraudowanie 50 miliardów dolarów. Od czasu odkrycia tego największego w historii Wall Street oszustwa wiele instytucji finansowych publikuje informacje o swoich potencjalnych stratach, by uspokoić rynki.

Reklama

Ewa Francuz, dyrektor ds. Public Relations Pioneer Pekao TFI napisała w przesłanym PAP komunikacie, że część aktywów poszczególnych funduszy hedgingowych zarządzanych przez Pioneer Alternative Investments (PAI) może być zagrożona w związku z zaangażowaniem w papiery Madoffa poprzez fundusze typu "feeder", ale zagrożenie to nie dotyczy funduszy Funduszy Pioneer Pekao TFI.

"Fundusze hedgingowe PAI nie są zarejestrowane i dystrybuowane w Polsce (...). Fundusze Pioneer Pekao TFI S.A. zarejestrowane i dystrybuowane w Polsce nie są w żaden sposób powiązane z funduszami hedgingowymi zarządzanymi przez PAI" - czytamy w oświadczeniu.

Według Ewy Francuz, PAI w dalszym ciągu bada sytuację, aby upewnić się, czy podjęto wszelkie możliwe kroki konieczne do skutecznego zabezpieczenia interesów swoich klientów.

Marek Nienałtowski, główny analityk rynków finansowych z firmy doradczej Goldenegg, uważa, że efekt oszustwa Madoffa jest niewielki w porównaniu z efektem całego kryzysu finansowego.

"Zarówno rynki zagraniczne, jak i polski, zareagowały bardzo spokojnie" - powiedział Nienałtowski. Dodał, że nie słyszał o polskiej instytucji finansowej, która zaangażowałaby się w fundusze Madoffa.

Według Nienałtowskiego, jeśli w wyniku oszustwa inwestorzy zagraniczni zaczęliby wycofywać pieniądze z giełdy, mogłoby to pośrednio odbić się także na sytuacji na krajowym rynku. Konsekwencją mogłyby być spadki na polskim parkiecie i osłabienie złotego.

Straty wywołane oszustwem Madoffa szacują natomiast europejskie instytucje finansowe. W Wielkiej Brytanii Royal Bank of Scotland może stracić 400 milionów funtów (595 milionów dolarów), a zajmująca się inwestycjami Man Group ocenia swoje zagrożenie na 360 milionów dolarów. Według "Financial Times", jedną z największych ofiar oszustw Madoffa może być brytyjski bank HSBC narażony na straty w wysokości około miliarda dolarów.

Francuski bank Natixis twierdzi, że może stracić około 450 milionów euro, a Societe Generale szacuje swoje zagrożenie na "mniej niż 10 milionów euro". BNP Paribas oświadczył, że straty mogą wynieść 350 milionów euro. Drugi największy włoski bank UniCredit ocenia, że może stracić 75 milionów euro.

Z kolei hiszpański Santander, drugi największy bank w Europie pod względem kapitalizacji, ogłosił, że klienci jego funduszu Optimal są narażeni na starty w wysokości 2,33 mld euro. BBVA, drugi największy bank w Hiszpanii, ogłosił, że inwestycje jego międzynarodowych klientów warte około 300 milionów euro są również pośrednio związane z funduszami Madoffa.

Japoński holding Nomura ogłosił w poniedziałek, że w związku z oszustwami Madoffa może stracić 27,5 miliarda jenów (302 miliony dolarów).

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »