O zakupie węgla warto pomyśleć już w maju. Ceny spadły, sprzedawcy kuszą promocjami
Niewielu właścicieli domów wciąż opalanych węglem myśli o zakupie opału w maju, a już krótka analiza ofert sprzedawców powinna skłonić do rozważenia takiego kroku. Polacy tradycyjnie węgiel do ogrzania własnych domów kupują od września do grudnia, a więc tuż przed rozpoczęciem i już w trakcie sezonu grzewczego. W maju, gdy w składach i sklepach internetowych nie ma kolejek, węgiel jest relatywnie najtańszy, a do jego zakupu zachęcają promocje (np. w popularnym sklepie PGG).
"Rabat 150 zł na tonie; dla nowych klientów" - tak swoją wiosenną promocję reklamuje internetowy sklep Polskiej Grupy Górniczej, w którym zaopatrują się rzesze Polaków ogrzewających swoje domy węglem. Bywa, że sklep PGG w sezonie przeżywa prawdziwe oblężenie i niełatwo się "wbić" do kolejki. Po sezonie jest znacznie łatwiej, a nowa promocja sugeruje, że PGG z otwartymi ramionami czeka na klientów.
Trzeba jednak dodać, że promocja trwa do końca maja i dotyczy wybranych produktów (jest ich sporo). Dodatkowo PGG hojnie dzieli się kuponami rabatowymi ze stałymi klientami sklepu, więc i oni mogą już w maju pomyśleć o złożeniu zamówienia.
Ceny węgla w maju 2025 są atrakcyjne - od początku roku widzimy ich wyraźny spadek. Standardowe "groszki" (wielu posiadaczy nowych pieców wykorzystuje do ogrzewania właśnie "groszek") kosztują w sklepie PGG od 1050 zł za tonę. Mówimy w tym przypadku o węglu luzem - pakowany bywa droższy. Za taki w wygodnych "big-bagach" trzeba zapłacić nawet 1400 zł za tonę.
W podobnej cenie można kupić pakowany węgiel "orzech" (1400-1450 zł za tonę), jednak jeśli wybierzemy wersję "luzem", cena spadnie do 1150 zł.
Gospodarstwa domowe jeszcze taniej mogą zamówić węgiel z kopalni Bogdanka. Ceny brutto popularnego "groszku" zaczynają się od 1000 zł za tonę.
W 2025 roku sprzedawcy coraz częściej oferują bezdymne paliwo na bazie węgla kamiennego - tzw. węgiel błękitny. Ten sprzedawany w PGG ma być w 100 proc. produkowany z polskiego węgla i - jak twierdzą sprzedający - zapewnia "efektywną redukcję cząstek smogotwórczych".
Węgiel błękitny, jako paliwo "z wyższej półki" jest odpowiednio konfekcjonowany, ale tym samym droższy. Za 750-kilową paletę "błękitnego plus" Polska Grupa Górnicza liczy sobie 1500 zł (2 tys. zł za tonę). W tym przypadku dostajemy wygodne worki o wadze 15 kg.
Właściciele domów opalanych węglem na pewno pamiętają najbardziej krytyczny moment, gdy najpierw w wyniku pandemii, a potem wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, ceny węgla poszybowały do 4 tys. zł za tonę. Później ceny spadły do 2,5 tys. zł za tonę i - gdy już zaczynaliśmy się godzić z takim poziomem - nadszedł czas cenowej korekty. Sezon grzewczy 2024/2025 okazał się przełomowy - ceny spadły niemal do przedpandemicznego poziomu (z uwzględnieniem konsumenckiej inflacji).
Ceny węgla na światowych rynkach, choć coraz niższe, pozostają bardzo zmienne. Punktem odniesienia jest w tym przypadku węgiel energetyczny, bo to on dominuje w wydobyciu i zużyciu.
Jak informuje Agencja Rozwoju Przemysłu, główne rynki spot (szybkie transakcje poza wieloletnimi kontraktami) węgla wysokoenergetycznego poruszały się w kwietniu w różnych kierunkach i ze zróżnicowaną dynamiką. Z jednej strony, wbrew słabym perspektywom dla popytu europejski rynek ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) węgla o wysokiej wartości opałowej zyskał na wartości. Z drugiej strony tzw. rynek Newcastle z kolei na wartości stracił, odzwierciedlając - jak przekonuje ARP - "fundamentalne uwarunkowania gry rynkowej" stawiającej na odejście od paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł energii.
Tak czy inaczej, wydobycie węgla w Azji systematycznie rośnie do poziomów trudno wyobrażalnych w Europie - w Chinach czy Indiach fedruje się ponad miliard ton rocznie, głównie na potrzeby energetyki tych prężnie rozwijających się gospodarek.
Strata netto sektora górnictwa węgla kamiennego w 2024 r. przekroczyła 11 mld zł. Polskie kopalnie w ubiegłym roku wydobyły niemal 44 mln ton węgla (węgla energetycznego 32,6 mln ton, a węgla koksowego 11,3 mln ton), a przypomnijmy, że dekadę temu nasze kopalnie wydobywały ok. 70 mln ton węgla. Dodajmy, że na przykopalnianych zwałach zapasy sięgały na koniec ub.r. 5 mln ton (mówimy o węglu energetycznym).
Polski rząd ma plan restrukturyzacji górnictwa, w którym przewidziano likwidację kopalń kosztem ponad 9 mld zł (m.in. koszty jednorazowych odpraw czy tzw. urlopów górniczych).
W najnowszej wersji projektu ustawy restrukturyzującej górnictwo zwiększono wartość jednorazowych odpraw ze 120 tys. zł do 170 tys. zł. Rozszerzono też możliwość stosowania urlopów górniczych.
***