Płatności mobilne: Bankofony

W zamierzchłych czasach na rynku szybkich płatności królował "przekaz telegraficzny". Dziś w roli instrumentu płatniczego coraz częściej występuje telefon. Rozmaitość systemów płatniczych to nie jedyna przeszkoda na drodze do świata płatności mobilnych. Równie zabójczy jest pluralizm w systemach operacyjnych smartfonów.

Jeszcze na początku tego roku płatności za pomocą smartfonów traktowano raczej jako futurystyczny eksperyment niż efektywną platformę transakcyjną. Teraz sześć dużych polskich banków wspólnie z Krajową Izbą Rozliczeniową pracuje nad wprowadzeniem jednolitego systemu do płatności mobilnych. Wszystko wskazuje na to, że za tegoroczne prezenty gwiazdkowe wielu Polaków zapłaci właśnie smartfonem - system miał ruszyć przed świętami Bożego Narodzenia.

To nie jedyna próba zawłaszczenia przestrzeni płatności za pomocą telefonu. Swoje własne rozwiązania oferują internetowe platformy płatnościowe, a także... sieci handlowe. Nawet konsekwentnie niechętna kartom płatniczym "Biedronka" uległa czarowi smartfona, i to od razu wchodząc w dwa różne systemy płatności. Oferowany przez Bank Pekao PeoPay oraz autorski system iKasa - z tych form płatności mobilnych korzystać będzie największa sieć dyskontów na polskim rynku.

Reklama

Dodatkowym, niespodziewanym bodźcem dla rozwoju płatności mobilnych mogą okazać się nowe przepisy, regulujące maksymalną wysokość opłaty interchange z tytułu transakcji kartowych. Od lipca 2014 r. maksymalny pułap tej opłaty na rynku polskim nie może być wyższy niż 0,5 proc. Podobne przymiarki widać również na szczeblu wspólnotowym - tu proponuje się limit na poziomie 0,7 proc. Limity, które w założeniu miały wyeliminować ze sklepów tabliczki w stylu "Płatność wyłącznie gotówką" lub "Zapłata kartą powyżej 20 zł", mogą przynieść nieoczekiwany skutek. Zapłata smartfonem odbywa się bez udziału operatora kartowego (a w przypadku niektórych systemów również i agenta rozliczeniowego) - zatem obsługa tej formy płatności będzie dla banku znacznie bardziej korzystna aniżeli plastikowego pieniądza. Na dodatek nowe przepisy - zarówno polskie, jak i przygotowywane wspólnotowe - nie przewidują górnych limitów opłaty z tytułu płatności telefonem. Jak by nie liczyć - platformy mobilne mogą okazać się po prostu tańsze.

Kieszonkowy menedżer osobisty

Niskie prowizje i znikome koszty obsługi - to tylko niektóre cechy płatności mobilnych. Dodać należy - cechy wcale nie najistotniejsze. Gdyby chodziło tylko o grosze należne operatorom kartowym od każdej transakcji, zapewne nikt nie wyłożyłby miliardów na opracowanie skomplikowanych i niepewnych systemów. Rzecz w tym, że platformy mobilne dają dodatkowe, niewyobrażalne dotąd możliwości - zarówno placówkom handlowym i usługowym, jak też samym bankom.

Jakie to korzyści? Atutem smartfona jest jego uniwersalność i wielozadaniowość. Nawet najbardziej zaawansowana karta płatnicza służy z reguły do jednego rodzaju operacji: zapłaty za towary i usługi. Z kolei nowoczesny telefon jest po prostu zminiaturyzowanym tabletem. Skoro tak, to jaki problem wykorzystać istniejące aplikacje do zarządzania codziennymi sprawunkami? Analiza dziesiątek wykonywanych codziennie transakcji pozwala na stworzenie profilu właściciela konta: mapę odwiedzanych przez niego sklepów, restauracji, stacji benzynowych czy hoteli. A stąd już tylko krok do zarządzania zakupami. Podczas wizyty w nieznanym mieście smartfon sam skieruje użytkownika do ulubionej, sieciowej restauracji, wskaże drogę do wybranego hotelu, a nawet wezwie pomoc drogową w sytuacji, gdy złapaliśmy gumę. Co więcej, powiązanie systemu z funkcjonującymi na rynku porównywarkami cen pomoże wybrać najkorzystniejszą ofertę cenową na nasze ulubione towary. I właśnie to stanowi przyszłość systemów mobilnych: zintegrowane zarządzanie potrzebami klienta.

Innym walorem systemów płatniczych opartych na telefonach jest integracja różnych form płatności: od drobnych zakupów w sklepach po zapłatę regularnych świadczeń (czynsz, prąd, gaz...) i spłatę kredytów bankowych. Można zatem na podstawie smartfona, aplikacji do obsługi rachunku bankowego i aplikacji do płatności mobilnych tworzyć zintegrowane systemy zarządzania budżetem domowym. Odpowiednia aplikacja - współpracująca z oferentami najróżniejszego rodzaju usług - sama ustali, jakie płatności z tytułu czynszu, telefonu czy internetu przypadają na dany miesiąc, a także ustali priorytety poszczególnych transakcji i z góry zagwarantuje środki na realizację tych najistotniejszych. Nie trzeba chyba dodawać, jak korzystnym rozwiązaniem dla banków byłby taki "elektroniczny windykator".

Wielu kandydatów, jedno miejsce

Wszystko to brzmi pięknie - jednak i tu diabeł tkwi w szczegółach. Do upowszechnienia płatności mobilnych potrzeba nie tylko dobrej woli banków czy współpracy z handlowymi gigantami. Najważniejsze zadanie to przekonać liczne rzesze kupujących, by zamiast zwitka banknotów czy karty kredytowej w portfelu nosili na zakupy wyłącznie telefon. Problem w tym, że sam smartfon, choć stał się już pełnoprawnym narzędziem płatniczym, zapewne długo jeszcze nie będzie ani jedyną, ani nawet główną formą płatności.

Paradoksalnie, pierwszym problemem jest mnogość istniejących na rynku systemów płatności mobilnych. Systemów, które - co warto zaznaczyć - różnią się od siebie nie tylko rodzajem aplikacji mobilnej czy instytucją operatora, ale nawet samą koncepcją. Dwa dominujące na rynku rozwiązania to system NFC (Near Field Communication) i system oparty na aplikacji internetowej. NFC - to w największym skrócie wykorzystanie smartfona jako karty bezstykowej. Zbliżenie telefonu, wyposażonego w odpowiednie oprogramowanie dostarczane przez banki, do terminala spowoduje dokonanie zapłaty, analogicznie jak przy użyciu karty PayPass. Płatności takie mają podstawową zaletę: do ich obsługi można w dalszym ciągu wykorzystywać infrastrukturę POS służącą do realizacji płatności kartowych.

To główne atuty NFC, zwłaszcza w okresie kiedy płatności mobilne będą stanowić formę uzupełniającą w stosunku do dominującego plastikowego pieniądza. Wadą telefonicznej zbliżeniówki jest konieczność obsługi systemu przez dodatkowego uczestnika; jest nim operator telekomunikacyjny. Tym samym lista beneficjentów płatności NFC wydłuża się, co przynajmniej w pierwszej fazie funkcjonowania systemu może spowodować znacznie wyższe opłaty niż w przypadku operacji kartowych. Nie wiadomo też, jak na opłaty z tytułu płatności mobilnych zareaguje państwowy regulator. Podobieństwo do transakcji kartą bezstykową może stanowić przesłankę do nałożenia podobnych opłat jak w przypadku transakcji kartowych.

Nieco inaczej działa system oparty na aplikacji płatnościowej - taki jak na przykład IKO czy wykorzystywana przez "Biedronkę" iKasa. Tu dokonuje się płatności za pośrednictwem aplikacji do płatności mobilnych - analogicznie jak przy dokonywaniu przelewów z e-konta. Aplikacja zwykle powiązana jest z kontem typu pre-paid, z którego pobierana jest zapłata. Użytkownik w każdej chwili może doładować konto ze swojego rachunku bankowego. Na podobnej zasadzie działa również system PeoPay czy rozwiązania oferowane przez platformy płatnościowe. Co więcej, banki oferujące tego rodzaju aplikacje pozwalają na wykorzystywanie aplikacji np. do wypłaty gotówki z bankomatu. Istotnym mankamentem aplikacji do płatności mobilnych jest dość skomplikowana obsługa - uruchamianie aplikacji, wpisywanie kodów czy akceptacja przez terminal sprzedawcy trwa nie krócej niż tradycyjna płatność kartowa uwierzytelniana PIN-em. Pod tym względem bardziej odpowiedni dla drobnych płatności wydaje się kierunek technologii NFC.

Niezależnie od systemu, jedno jest pewne: w dziedzinie współczesnych instrumentów płatniczych pluralizm wydaje się nierealny. Jeśli systemy mobilne mają choćby zbliżyć się popularnością do kart, potrzeba ujednoliconej formy płatności - i to obejmującej nie tylko obszar kraju. Tymczasem nic nie wskazuje na to, byśmy w ciągu najbliższych miesięcy mogli chociażby zbliżyć się do porozumienia. Zarówno systemów bazujących na technologii NFC, jak i aplikacji do płatności mobilnych są w skali globalnej setki, jeśli nie tysiące.

"Battery critically low..." - czytaj: karta wciąż niepokonana

Rozmaitość systemów płatniczych to nie jedyna przeszkoda na drodze do świata płatności mobilnych. Równie zabójczy jest pluralizm w systemach operacyjnych smartfonów. Z pozoru na rynku dominują trzy: popularny Android, Apple'owski iOS oraz Windows Phone. I wszystko byłoby proste, gdyby nie... setki aktualizacji, pluginów i wersji. W efekcie instalacja aplikacji do płatności mobilnych na telefonie zakończyć się może smutnym komunikatem "Twoja przeglądarka nie obsługuje...". To wyzwanie nie tylko dla producentów oprogramowania, lecz również dla samych klientów. Osoby, które regularnie aktualizują system w telefonie stanowią zdecydowaną mniejszość. Próba przekonania pozostałych do regularnego update'u systemu w smartfonie przynieść może skutek wręcz odwrotny - osoby te pozostaną przy plastikowym pieniądzu.

Innym zadaniem do rozwiązania jest obsługa klientów korporacyjnych. W jaki sposób wyposażyć setki pracowników firmy w aplikację mobilną? Na czym ma być ona zainstalowana? Jeśli na telefonie służbowym, znaczy trzeba wyposażyć w nie znacznie większą liczbę zatrudnionych. Jeśli na telefonie prywatnym - rodzi się wiele problemów natury prawnej: począwszy od dostępu do konta korporacyjnego za pośrednictwem pozostającego poza kontrolą urządzenia, a na wykorzystaniu prywatnego mienia pracownika w działalności firmy skończywszy. Znacznie prościej, taniej i szybciej - przynajmniej na razie - jest po prostu wręczyć pracownikom karty płatnicze.

I wreszcie - last but not least - podstawowy mankament współczesnych smartfonów. Chodzi oczywiście o akumulator. Ryzyko rozładowania baterii nawet w ciągu jednej doby jest całkiem realne. Co z robić w sytuacji, kiedy nieposłuszny aparat wyłączy się w momencie dokonywania płatności za zatankowane wcześniej paliwo, dodajmy: w połowie trasy? Co w przypadku, kiedy po obiedzie w restauracji telefon pokaże komunikat Battery critically low? Na dziś odpowiedź wydaje się prosta: wyjąć kartę lub... gotówkę.

Karol Jerzy Mórawski

Kliknij i pobierz darmowy program PIT 2013

Miesięcznik Finansowy Bank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »