Posiedzi, zacznie mówić

Blisko jedna piąta osób tymczasowo aresztowanych przebywa w więziennej celi ponad dwa lata. Ale zasada: jak trochę posiedzi, to zacznie mówić, która znajduje uznanie w oczach naszych sędziów i prokuratorów, nie ma żadnego zrozumienia wśród sędziów Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, którzy skargi z Polski na przedłużający się bez dostatecznego uzasadnienia areszt uznają za zasadne.

Blisko jedna piąta osób tymczasowo aresztowanych przebywa w więziennej celi ponad dwa lata. Ale zasada: jak trochę posiedzi, to zacznie mówić, która znajduje uznanie w oczach naszych sędziów i prokuratorów, nie ma żadnego zrozumienia wśród sędziów Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, którzy skargi z Polski na przedłużający się bez dostatecznego uzasadnienia areszt uznają za zasadne.

Niespodziewane uchylenie aresztu tymczasowego przez warszawski sąd rejonowy w stosunku do byłego prezesa PZU S.A. Władysława Jamrożego, podobnie jak kilka miesięcy wcześniej wypuszczenie przez sąd na wolność innego byłego prezesa Grzegorza Wieczerzaka, skierowały ponownie uwagę opinii publicznej w stronę praktyki stosowania tymczasowego aresztowania. Co tak naprawdę dzieje się za tym więziennym aresztanckim murem? Przynajmniej jedna rzecz jest pewna - zarówno jeden, jak i drugi biznesmen-menedżer siedzieli w celi bez wyroku ponad dwa lata. Przy czym w przypadku G. Wieczerzaka ten długi okres izolowania podejrzanego wcale nie przełożył się na jakość pracy prokuratury, ale wręcz przeciwnie. Po sądowym blamażu oskarżenia z opinią biegłego księgowego sprawa Wieczerzaka, jak wiadomo, została z hukiem zwrócona do prokuratury.

Strasburg punktuje Polskę

Przed kilku laty wymiar sprawiedliwości zelektryzowała sprawa jeszcze jednego prezesa, tym razem Westy, senatora Janusza Baranowskiego, który przesiedział w areszcie dokładnie 3 lata, 3 miesiące i 22 dni. Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu stwierdził w tym przypadku naruszenie Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności i przyznał mu odszkodowanie od państwa w wysokości 30 tys. zł.

Ale przed Trybunałem w Strasburgu wygrywają z naszym państwem nie tylko prezesi. Andrzej Kudla, który został tymczasowo aresztowany w związku z podejrzeniem o fałszerstwo i oszustwo, przesiedział w areszcie ponad cztery lata. Podstawowym argumentem uzasadniającym przetrzymywanie oskarżonego była waga stawionych mu zarzutów oraz obawa przed jego ucieczką. Trybunał uznał, że zarówno jeden, jak i drugi powód stosowania aresztu może wprawdzie uzasadniać pozbawienie wolności, ale z upływem czasu tego rodzaju przyczyny stosowania tymczasowego aresztowania stają się coraz mniej przekonywające. Trybunał uznał zarzuty skarżącego co do nadmiernej długości tymczasowego aresztowania i stwierdził naruszenie Europejskiej Konwencji.

W sprawie Olstowski przeciwko Polsce Trybunał stwierdził, że podejrzenie popełnienia przestępstwa oraz obawa procesowego matactwa mogą uzasadniać stosowanie tymczasowego aresztowania, ale tylko w początkowej fazie postępowania argumenty te mogą być w pełni usprawiedliwone. Prokurator postawił Olstowskiemu zarzut dokonania rozboju w porozumieniu z trzema innymi osobami. Skarżący został tymczasowo aresztowany (spędził w areszcie 3 lata i 3 miesiące).

Sądy, odmawiając zwolnienia Olstowskiego z aresztu, powoływały się na "znaczny stopień społecznego niebezpieczeństwa czynu". Przy okazji tej sprawy Trybunał przypomniał swoje stanowisko, do którego wielokrotnie wracał w swych uzasadnieniach: surowość przestępstwa nie może sama w sobie usprawiedliwiać długich okresów tymczasowego aresztowania. Wprawdzie, zdaniem Trybunału w Strasburgu, stałe uzasadnione podejrzenie, że osoba aresztowana popełniła przestępstwo, jest warunkiem koniecznym zgodności z prawem ciągłego aresztowania, ale po upływie pewnego czasu warunek ten nie wystarczy. W tego rodzaju sprawach władze sądowe muszą wskazać inne dodatkowe podstawy, które nadal usprawiedliwiają pozbawienie wolności. Podstawy te muszą być, według Trybunału, istotne i wystarczające, a krajowy wymiar sprawiedliwości powinien wykazać również wyjątkową staranność w prowadzeniu konkretnego postępowania.

Szafowanie aresztem

W jaki sposób nasz wymiar sprawiedliwości zamierza wykazywać w Strasburgu tę swoją "wyjątkową staranność", skoro z badań prowadzonych w resorcie sprawiedliwości wynika, że w pierwszym miesiącu tymczasowego aresztowania w sprawach aresztanckich dzieje się tak naprawdę bardzo niewiele? Izolacja podejrzanego, zamiast mobilizować organy ścigania do szybkiego gromadzenia dowodów jego winy, wywołuje skutek wręcz odwrotny - spowalnia czynności prokuratorskie. A jakże często areszt stosuje się po wielomiesięcznym śledztwie czy dochodzeniu, kiedy ryzyko matactwa bądź ukrywania się podejrzanego nie jest wysokie. Zupełnie odrębnym problemem są areszty w sprawach błahych: student przyłapany w pociągu za jazdę bez biletu, nauczyciel uzależniający od łapówki wystawienie pozytywnej oceny. Tę zaskakującą skłonność naszych prokuratorów i sędziów trudno oceniać inaczej, jak tylko w kategoriach zwyczajnej łatwizny, czyli dążenia za wszelką cenę do ułatwiania sobie życia w pracy. "Trochę posiedzi, to zacznie mówić" - niestety, straty moralne i społeczne, jakie niesie ze sobą tego rodzaju strategia dochodzeniowo-śledcza są w wielu wypadkach większe niż szkodliwość społeczna popełnionych występków.

Decyzje dotyczące tymczasowego aresztowania nie mogą pozbyć się jeszcze jednej wyjątkowo nieciekawej cechy - rutyny i związanego z nią automatyzmu. W ten sposób rok w rok dziewięćdziesiąt procent prokuratorskich wniosków o areszt jest uwzględnianych przez nasze sądy. A przecież, chociażby w przypadku przestępstw gospodarczych, gdzie podejrzani i sprawcy dysponują z reguły znacznym majątkiem, bardzo często wystarczającym zabezpieczeniem procesowej sprawności może być, zamiast aresztu, np. poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju.

Rzecznik proponuje gilotynę

Przepisy o tymczasowym aresztowaniu weszły w życie całkiem niedawno - ostatnie zmiany 1 lipca 2003 r. Zostały więc skrojone na miarę naszych czasów. Również sędziowie ze Strasburga nie mają do nich większych zastrzeżeń. Ale ostatnio rzecznik praw obywatelskich, widząc jak prokuratorzy i sędziowie nie radzą sobie z wydłużającymi się aresztami, które coraz częściej tylko z nazwy są aresztami tymczasowymi, wystąpił z wnioskiem do ministra sprawiedliwości, by ten zainicjował zmianę przepisów. Rzecznik proponuje, by po upływie dwóch lat areszt kończył się nieodwołalnie z mocy samego prawa. Nie wiem, czy taka gilotyna, pozbawiająca sędziów możliwości gruntownej analizy konkretnego przypadku, jest najlepszym rozwiązaniem. Problem raczej w tym, by ta sędziowska analiza była rzeczywiście gruntowna i krytyczna. Ta analiza musi być szczególnie wnikliwa i wszechstronna przy podejmowaniu decyzji w sprawie przedłużania tymczasowego aresztowania. To właśnie tutaj, najczęściej na szczeblu sądu apelacyjnego (patrz tabela) areszt traci swój tymczasowy charakter.

Reklama

Andrzej Jankowski

Opinie

Jerzy Synowiec, adwokat, kancelaria Synowiec - Łopakowski - Sobusiak - Wierchowicz

Kompletnym nieporozumieniem jest polityka wielokrotnego przedłużania aresztów. Prowadzę sprawy, w których areszty trwają nawet 3 lata. Instytucja ta jest stosowana bez umiaru, szczególnie gdy chodzi o grupy oskarżonych. Często za długim aresztem kryje się niekompetencja prokuratorów i ślamazarne tempo postępowania policji. Z kolei gdy już jest postawiony zarzut, sądy przedłużają areszt po kilka razy.

prof. Stanisław Waltoś - specjalista prawa karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego

Zbyt często szafuje się stosowaniem tymczasowego aresztowania i jego przedłużaniem. Bardzo często stosuje się je w sposób mechaniczny, orzekając pierwsze aresztowanie na 3 miesiące, zamiast na miesiąc. Wprawdzie nie powinno ono trwać dłużej niż 2 lata, ale kodeks postępowania karnego przewiduje odstępstwo od tej reguły. Szkoda że w naszym wymiarze sprawiedliwości nie zawsze przestrzegana jest zasada mówiąca, że sprawy z aresztem mają pierwszeństwo przed wszystkimi innymi sprawami. Czasem wszystko rozbija się o nieumiejętność prowadzenia postępowań karnych. Policji wciąż brakuje ludzi z nosem detektywa. Dlatego będziemy przegrywać coraz więcej spraw w Strasburgu.

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »