Obecny włodarz miasta - Łukasz Filipowicz - już w kampanii wyborczej deklarował, że jeśli zostanie burmistrzem, stolica Podhala pożegna się z "Sylwestrem Marzeń" TVP.
"Sylwester Marzeń" w Zakopanem. Narzekali mieszkańcy i obrońcy zwierząt
Zdania na temat imprezy w Zakopanem były różne. Część mieszkańców skarżyła się na hałas i burdy wszczynane przez pijanych uczestników, inni twierdzili, że disco polo nie pasuje do wizerunku miasta. Zwracano uwagę także na koszty. Miasto sporo do niej dopłacało. "Rzeczpospolita" informowała, że samo ubezpieczenie kosztowało 0,5 mln zł. Przeciwni byli też obrońcy zwierząt, przypominający o bliskości Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Co roku impreza przyciągała jednak do zimowej stolicy Polski tłumy turystów.
Sylwester 2025 w Zakopanem. Burmistrz zdradza szczegóły
Po wygraniu wyborów przez Filipowicza zgodnie z obietnicą "Sylwestra Marzeń" nie zorganizowano. Władze postawiły na coś bardziej kameralnego i pasującego do charakteru miasta. Na miejskiej scenie zagrały zespoły wykonujące muzykę góralską i folkową, m.in. Skaldowie i Brathanki.
Sylwester 2025 będzie wyglądać podobnie. Nie będzie na nim disco polo. "W tym roku sylwestrowa impreza plenerowa na pewno się odbędzie, bo tego oczekują mieszkańcy i turyści. Nie będzie to jednak »Sylwester Marzeń«, o którego cały czas dopytują się turyści, bo już tamtej formuły nie chcemy" - mówi "Gazecie Wyborczej" Łukasz Filipowicz. Podobnie jak przed rokiem dla mieszkańców i turystów zagrają artyści folkowi. Ma pojawić się także zagraniczna gwiazda. Maksymalna liczba uczestników sylwestra w Zakopanem ma wynieść od 10 do 12 tys.
Sylwester w Zakopanem w nowej formie. Właściciele kwater nie są zadowoleni
Plany miasta nie wszystkim się w Zakopanem podobają. Zmiany odczuwają bowiem między innymi właściciele kwater. Jedna z takich osób, z którą rozmawiał portal, wskazała, że gdy organizowano "Sylwester Marzeń" nie narzekała na brak klientów. Teraz turyści wynajmują pokoje z dnia na dzień oraz oczekują niższych cen.
Ale są też tacy, dla których zmiany okazały się korzystne. Inne zdanie mają bowiem przedstawiciele gastronomii. Menadżer jednej z restauracji w mieście powiedział "Gazecie Wyborczej", że podczas "Sylwestra Marzeń" nic nie zarabiali. "Dopiero około 1 w nocy przychodzili goście, ale tylko na chwilę. Wiele restauracji nawet w tę noc kończyło pracę około 21- 22, bo nie było sensu siedzieć" - wyjaśnił.












