Szaleństwo kredytów mieszkaniowych
Trwa karnawał na rynku kredytów mieszkaniowych. Po I kwartale zadłużenie z tytułu pożyczek zaciągniętych na kupno mieszkania wzrosło do 55,4 mld zł. To o 46 proc. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Być może to już ostatni tak udany kwartał.
Kredyty hipoteczne popularnością biją na głowę najchętniej zaciągane dotąd kredyty konsumpcyjne. W pierwszym kwartale - jak podaje GUS - zadłużenie osób indywidualnych wrosło o 26,6 proc. Dynamika przyrostu wartości zadłużenia z tytułu kredytów hipotecznych była prawie dwa razy wyższa i wyniosła 46,1 proc.
Niemal połowa długów bankowych przypada na pożyczki mieszkaniowe. Po I kwartale gospodarstwa domowe były winne bankom 143,1 mld zł. W tym 55,4 mld zł to zobowiązania zaciągnięte na kupno mieszkania.
Możliwe, że jest to ostatni kwartał tak dynamicznego wzrostu kredytów hipotecznych. Już od lipca wejdą w życie przepisy ograniczające dostęp do walutowych kredytów mieszkaniowych, które Polacy zaciągają najchętniej. Pieniądze w walucie dostaną tylko ci, których stać byłoby na zaciągnięcie pożyczki w złotówkach. Inaczej mówiąc: zdolność kredytowa będzie liczona, nie tak jak teraz, np. we frankach szwajcarskich, lecz w złotych. Obecnie obowiązujące zasady są korzystniejsze dla osób o niższych dochodach.
Według serwisu Money.pl. zmiana regulacji ograniczy w dość istotny sposób dostępność do kredytów hipotecznych. Jak się szacuje, co roku ok. 50-70 tys. rodzin nie kupi mieszkania, bo nie będzie w stanie spełnić ostrzejszych kryteriów stawianych kredytobiorcom. Zmiany najboleśniej odczują ludzie młodzi, rozpoczynający dorosłe życie. Ograniczenia w dostępie do kredytów walutowych zmuszą ich do zaciągania droższych kredytów złotowych. Na dodatek przy niższej zdolności kredytowej mniej zamożni kredytobiorcy nie mogą liczyć na zbyt wysokie pożyczki i w konsekwencji będą oni mogli kupić mniejsze mieszkania.
ET