To urządzenie kradnie najwięcej prądu. To wcale nie ładowarka do telefonu
W czasach wysokich cen energii elektrycznej coraz częściej się zastanawiamy, co w domu zużywa najwięcej prądu. Intuicyjnie wielu z nas podejrzewa komputer, telewizor lub ładowarkę do telefonu. Tymczasem winowajca jest zupełnie inny. Najwięcej energii pożera jedno z najbardziej oczywistych urządzeń, którego używamy codziennie. Wciąż jednak wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z jego realnego wpływu na domowy budżet.
Najwięcej energii w naszych domach pochłaniają sprzęty wytwarzające ciepło. Płyta indukcyjna i piekarnik elektryczny pobierają najwięcej prądu. Oba te urządzenia mają wysoką moc (od 2 do 3,5 kW), a są często używane. Gotowanie codziennego obiadu, pieczenie, podgrzewanie i duszenie potraw oznacza zużycie nawet kilku kilowatogodzin dziennie. Jeśli rodzina gotuje codziennie, a dodatkowo korzysta z piekarnika kilka razy w tygodniu, roczne zużycie prądu przez te urządzenia może sięgać 1000-1300 kWh. Przy obecnych stawkach za energię oznacza to koszty rzędu 1200-1500 zł rocznie za samo gotowanie. Dla porównania, ładowarka do telefonu, pozostawiona w gniazdku przez cały rok, zużyje energii za około 5 zł. Różnica jest więc kolosalna.
Jeśli chodzi o urządzenia pobierające najwięcej prądu, to na wygranej pozycji są osoby korzystające z ciepła sieciowego. Bojler elektryczny może zużywać od 1,5 do nawet 3 kWh dziennie, w zależności od pojemności i ustawionej temperatury. Rocznie oznacza to pobór na poziomie 1000-1100 kWh. Przy średniej cenie prądu wynoszącej 1,20 zł za kWh daje to ponad 1300 zł rocznie.
Drugim największym pożeraczem energii w domu jest zazwyczaj lodówka z zamrażarką. Wprawdzie nie wytwarza ona ciepła, ale pracuje 24 godziny na dobę przez cały rok. W zależności od klasy energetycznej i wieku, może zużywać od 300 do nawet 600 kWh rocznie, co przekłada się na około 400-700 zł. Lodówki starszego typu są szczególnie energochłonne, a częste otwieranie drzwi, przeładowanie lub zbyt niska temperatura wewnątrz jeszcze ten pobór zwiększają.
Spore ilości prądu kradną również pralki i suszarki bębnowe. Dotyczy to zwłaszcza większych rodzin, gdzie pranie odbywa się codziennie. Jeden cykl prania z podgrzewaniem wody to około 1-1,5 kWh, a suszenie elektryczne to kolejne 2-3 kWh na jedno użycie. Podobnie jest ze zmywarką do naczyń, która przy intensywnym użytkowaniu również generuje zauważalne koszty.
Wbrew pozorom, ograniczenie zużycia prądu nie musi oznaczać rezygnacji z komfortu. Czasami wystarczy zmiana nawyków i odrobina uwagi. W kuchni warto gotować z użyciem pokrywek, korzystać z mniejszych palników oraz unikać podgrzewania potraw w pustym piekarniku. Warto też inwestować w sprzęty z klasą energetyczną A++ lub A+++, które w dłuższej perspektywie naprawdę się opłacają.
Jeśli chodzi o lodówkę, to nie należy ustawiać jej na zbyt niską temperaturę, unikać długiego otwierania drzwi i regularnie ją rozmrażać. Pranie w niższej temperaturze oraz suszenie ubrań na powietrzu, zamiast w suszarce, również przyniesie zauważalne oszczędności. Przeciętna rodzina, która świadomie podchodzi do zużycia energii, może oszczędzić na rachunkach za prąd od 500 do nawet 1000 zł rocznie. To naprawdę sporo, a można to zrobić niewielkim kosztem.
Czytaj też: "Mój Prąd" z rekordowym odzewem. Polacy ruszyli po miliony na magazyny energii