W co zainwestować w 2011 r.?
Jakie są największe zagrożenia w światowej gospodarce? W jakiego typu aktywa warto zainwestować w 2011 r.? Czy strefę euro czeka bankructwo?
Pośród prognoz analityków można zauważyć ostrożny optymizm na 2011 r. Do zyskujących branż zaliczają handel, innowacyjne technologie, budownictwo i przemysł chemiczny. Jednocześnie kłopoty mogą mieć nasze rafinerie i mniejsze banki.
Mimo pozytywnego postrzegania rynku kapitałowego w 2011 r. należy zachować ostrożność i mieć na uwadze kłopoty finansowe niektórych państw w strefie euro. Inwestorzy będą otrzymywali nieraz sprzeczne sygnały. Dlatego należy wówczas postępować rozważnie i wystrzegać się stadnych ruchów - ostrzegają na początku roku analitycy giełdowi.
1. Czy problemy peryferyjnych krajów eurolandu będą szkodzić wspólnej europejskiej walucie także w przyszłym roku?
2. Jakie są największe zagrożenia, które mogłyby zaburzyć tempo ożywienia w światowej gospodarce w przyszłym roku?
3. W jakiego typu aktywa warto zainwestować w 2011 r. (akcje, surowce, itp.)?
1. Teoretycznie w przyszłym roku sytuacja powinna stopniowo się poprawiać, ponieważ dokonane cięcia budżetowe powinny dać widoczną poprawę w kondycji budżetów państw, które zdecydowały się na cięcia. W praktyce jednak przy rosnącym niezadowoleniu społecznym, które może doprowadzić do zmiany władz (np. w Irlandii czy Włoszech, a także Portugalii) restrykcje fiskalne nie muszą się utrzymać. Ich rozluźnienie może zaszkodzić zarówno notowaniom obligacji rządowych, jak i wspólnej walucie.
2. Od strony politycznej największym zagrożeniem wydaje się być ewentualna wojna celna na linii USA - Chiny. Równie poważnie przedstawia się potencjalne ponowne rozluźnienie polityki budżetowej w niektórych państwach europejskich pod presją opinii publicznej i niepokojów społecznych, co wywindowałoby koszty długu na światowych rynkach. Dopiero na trzecim miejscu postawiłbym zwyczajowe - w tej fazie cyklu - ostrzeżenie przed możliwymi podwyżkami stóp procentowych przez banki centralne.
3. W 2011 roku mogą ujawnić się problemy z opanowaniem inflacji, po silnych wzrostach cen surowców i na skutek ilościowego luzowania polityki pieniężnej w USA, Japonii i Wielkiej Brytanii. Dlatego uważam, że dobrze byłoby przynajmniej część portfela ulokować w obligacjach indeksowanych, czyli takich, których oprocentowanie zależne jest od inflacji (Skarb Państwa) lub stóp WIBOR (np. obligacje spółdzielcze, komunalne i - taktowane z większą ostrożnością -korporacyjne).
1. Problemy krajów z grupy PIIGS mają niestety charakter trwały i nie będzie łatwo je rozwiązać. Temat może jeszcze wielokrotnie wracać i wzbudzać popłoch na rynkach finansowych, wpływając krótkookresowo na kurs euro. Jednak z drugiej strony amerykański bank centralny wyraźnie dąży do osłabiania dolara, tak więc relacja EUR-USD może być bardzo niestabilna. Zarówno euro, jak i dolar w długim horyzoncie mogą tracić na wartości do innych walut.
2. Najpoważniejszym czynnikiem ryzyka jest w naszej ocenie kondycja finansowa niektórych państw. Prawda jest taka, że wiele krajów zagalopowało się z chronicznymi deficytami budżetowymi i zadłużaniem do granic rozsądku. Nie ma innego sposobu na trwałe wyjście z tych problemów, jak ograniczenie wydatków budżetowych oraz uszczelnienie systemów podatkowych.
3. Jak na razie nie było sygnału, który można byłoby odczytać jako zakończenie trendu wzrostowego na rynkach akcji i surowcach rozpoczętego w I kwartale 2009 r. W scenariuszu bazowym nadal oczekiwalibyśmy zatem dalszego wzrostu cen akcji i surowców. Należy być jednak gotowym na różne scenariusze wydarzeń - od tych najbardziej optymistycznych, nie wykluczając powstawania spekulacyjnych baniek, aż po najczarniejsze, z problemami finansowymi państw włącznie.
1. Niewątpliwie tak - kryzys zadłużenia w strefie euro ciągle trwa, podobnie jak recesja w jej słabszych krajach członkowskich. Warto jednak pamiętać, że kurs €/$ jest tylko jednym z wymiarów wartości euro, zaś USA zmagają się ze swoimi problemami. Oczekujemy bardziej widocznego umocnienia juana wobec euro.
2. Ciąg dalszy oddłużania gospodarek rozwiniętych (i niektórych wschodzących). Przekładać się to będzie na zwiększone oszczędności i niedostateczny popyt, a więc zmniejszone PKB w skali całego świata.
3. Niskie stopy procentowe na świecie to dobra wiadomość dla walut, giełd i obligacji krajów wschodzących. Niedowartościowanie złotego zwiększa jednak ryzyko inwestycji poza Polską; giełda i złoty mogą szczególnie zyskiwać na początku 2011 roku.
1. Krajom strefy euro nie będzie łatwo poradzić sobie z narosłymi problemami w finansach publicznych i w sektorze bankowym. Należy się liczyć z tym, że mogą się w dalszym ciągu pojawiać informacje z europejskich peryferyjnych gospodarek, które będą okresowo szkodziły wspólnej walucie. Chociaż jednocześnie nie spodziewamy się realizacji skrajnie negatywnych scenariuszy, m.in. dzięki wprowadzanym w UE mechanizmom antykryzysowym. Dodatkowo, na kurs euro będzie też wpływać różnica między tempem ożywienia gospodarczego oraz tempo zacieśniania polityki pieniężnej w Europie i USA, co w sumie powinno raczej sprzyjać utrzymaniu kursu euro wobec dolara na stosunkowo wysokim poziomie.
2. Po pierwsze, wiele krajów rozwiniętych będzie musiało w najbliższych latach wdrażać programy oszczędności fiskalnych i redukować nadmiernie rozdęte w czasie kryzysu deficyty i dług publiczny. Jednoczesne zacieśnienie fiskalne w wielu krajach będzie miało niekorzystny wpływ na globalną koniunkturę. Po drugie, w krajach rozwijających się, które w mniejszym stopniu ucierpiały w okresie kryzysu, rozpoczął się cykl zacieśniania polityki pieniężnej i pojawiają się obawy, że wywołane tym osłabienie tempa wzrostu w tych gospodarkach, które jak na razie są w czołówce, jeśli chodzi o tempo wzrostu PKB na świecie (Chiny, Indie, itp.), będzie miało negatywne przełożenie na ogólnoświatowe ożywienie. Kolejnym czynnikiem ryzyka są rosnące ceny surowców, których nadmierny wzrost może podciąć wciąż dość kruche podstawy ożywienia. Tym bardziej, że wiąże się z tym jeszcze jedno ryzyko - pęknięcia bańki spekulacyjnej na rynkach aktywów (np. właśnie surowców). Warto również z uwagą śledzić temat tzw. wojen walutowych między Chinami a USA - jeśli eskalacja konfliktu doprowadzi do protekcjonizmu handlowego i wojny celnej, ograniczenie światowego handlu może również mieć negatywny wpływ na globalny wzrost PKB.
3. Realizacja (choć nie bez przeszkód) scenariusza stopniowego ożywienia gospodarki światowej, w szczególności wysokie tempo rozwoju prężnych gospodarek azjatyckich, powinno sprzyjać kontynuacji wzrostów cen surowców. Wysoka płynność na światowych rynkach finansowych, wynikająca z ekspansywnej polityki Fed, będzie wspierała tą tendencję, sprzyjając też wzrostom cen innych aktywów na świecie, przede wszystkim tych o wyższym stopniu ryzyka i wyższym potencjalnym zwrocie. Zyskiwać powinny zarówno akcje na rynkach rozwijających się, jak i waluty tych krajów. Można również oczekiwać kontynuacji wzrostowej tendencji cen żywności, której oprócz czynników przejściowych związanych z zaburzeniami pogody, sprzyja strukturalny wzrost popytu wynikający z ogólnego wzrostu zamożności społeczeństw w krajach o wielkiej liczbie ludności (Chiny, Indie).
Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że być może musimy przyzwyczaić się do tzw. "nowej normalności" (ang. new normal), tj. sytuacji niższych zwrotów i podwyższonej zmienności na rynkach finansowych związanej m.in. z tym, że rozwiązywanie globalnych problemów i nierównowag po ostatnim kryzysie będzie przebiegało stopniowo i z trudnościami.
1. Tak. Nadmierne zadłużenie wielu krajów strefy euro, jak i problemy z finansowaniem europejskiego sektora bankowego, pozostaną moim zdaniem czynnikiem ryzyka dla wspólnej waluty w przyszłym roku. Tak jak to pokazały ostatnie wydarzenia, które przyczyniły się do dynamicznego osłabienia euro wobec dolara, ustanowienie funduszu stabilizacyjnego oraz pomoc Grecji nie zakończyły tematu kryzysu fiskalnego w strefie euro. W listopadzie akceptację na pomoc od Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego otrzymała Irlandia, co nie uspokoiło uczestników rynku, jako że pozostałe kraje peryferyjne są wciąż narażone na podobne ryzyka, co odzwierciedlają nadal wysokie notowania kontraktów CDS. Jest to temat, którego jednorazowe rozwiązanie nie jest możliwe, w związku z czym jeszcze niejednokrotnie zagrozi naszym zdaniem notowaniom wspólnej waluty.
2. Jednym z głównych czynników ryzyka dla gospodarki światowej w przyszłym roku będą z pewnością problemy fiskalne, z którymi borykają się nie tylko kraje strefy euro, ale też Stany Zjednoczone, jak również Polska. Niepewność dotyczy ponownej eskalacji kryzysu fiskalnego w kolejnych państwach, natomiast w mniejszym stopniu efektów podejmowanych reform w celu ograniczenia zadłużenia na wzrost gospodarczy. Dodatkowo w Europie potencjalne problemy z finansowaniem banków mogą hamować akcję kredytową, a tym samym ograniczać wzrost popytu.
Ponadto istotnym ryzykiem dla ożywienia w gospodarce światowej może być także nasilenie barier w handlu, co mogłoby ograniczyć eksport, który w przypadku wielu krajów jest szczególnie istotnym komponentem wzrostu gospodarczego.
3. W kontekście zagrożeń, z jakimi borykają się kraje rozwinięte, istotną kwestią jest ograniczony wpływ, jaki te wydarzenia mogą mieć na kraje i rynki wschodzące. Mowa tu o tzw. deocouplingu, który moim zdaniem może utrzymać atrakcyjność rynków wschodzących w najbliższych miesiącach. Ponadto spodziewamy się, że 2011 może być generalnie udany dla bardziej ryzykownych aktywów, dlatego jesteśmy pozytywnie nastawieni także do polskiego rynku akcji.
Dorota Sierakowska