W norweskim Nordland co dziesiąty mieszkaniec to Polak. Oto ile zarabiają
Polacy stanową najliczniejszą mniejszość w Norwegii. Na początku 2024 roku w kraju tym żyło ponad 109 600 polskich imigrantów. Spora Polonia mieszka m.in. w okręgu Nordland, który znajduje się pod kołem biegunowym.
Norweskie Nordland jest jednym z jedenastu okręgów Norwegii. Hrabstwo przecina koło podbiegunowe. Jak podaje wyborcza.pl, co dziesiąty mieszkaniec tego regionu jest Polakiem. Pochodząca z Warszawy Aleksandra mieszka w Nordland od 10 lat.
Wcześniej w stolicy okręgu Bodø odwiedzała tatę, który stacjonował w znajdującej się w mieście bazie NATO. Zakochała się w krajobrazach i spokojnej atmosferze. Przeprowadziła się po studiach i zaczęła pracować dorywczo w restauracji. Chciała jednak zostać nauczycielką, więc zaczęła studia w Norwegii. Obecnie jest nauczycielką dwujęzyczną i pracuje m.in. z dziećmi Polaków.
Czytaj także: Mają najwyższe płace w Europie. Szukają Polaków do pracy. Oto ile płacą
"Nie tracę czasu na dojazdy i stanie w korkach. Mam czas dla rodziny, bo balans między pracą a życiem prywatnym jest ważny, no i piękne widoki za oknem" - zachwala życie pod kołem biegunowym. Jako minus wskazuje czas oczekiwania na paczki, który wynosi aż dwa tygodnie.
Większość Polaków przyjeżdża do Norwegii ze względu na zarobki. Te wciąż są wysokie, mimo że korona norweska nie jest już tak silna. Jak podaje wyborcza.pl - średni roczny dochód w Nordland wynosi ok. 56 tys. euro, czyli 232,5 tys. zł (około 19,3 tys. zł na miesiąc). Jak przekazali serwisowi przedstawiciele miejscowego Uniwersytetu Nord, w regionie brakuje wykwalifikowanej kadry.
Czytaj także: Firmy mniej skłonne do zezwalania na pracę zdalną. Chcą widzieć pracownika w biurze
Oferty pracy zamieszczone w jednym z norweskich serwisów sugerują, że największe zapotrzebowanie jest na specjalistów IT, elektryków, hydraulików, inżynierów oraz przedszkolanki. Sporo ogłoszeń dotyczy także pracy w handlu oraz w przetwórstwie rybnym, z którego słynie region.
Kolejna rozmówczyni wyborcza.pl - Agnieszka mieszka w Bodø od czterech lat. Przyjechała ze względu na zarobki. Tuż po przeprowadzce pracowała hotelu, a obecnie uczy się norweskiego i jest ekspedientką w sklepie sieci odzieżowej. Jak zapewniła - zarabia tyle, że wystarcza jej na życie, wynajem i może jeszcze odłożyć. W Bodø brakuje jej polskiego jedzenia. Jest za to zachwycona jakością powietrza i kranówki. Woda pochodzi bowiem z jezior zasilanych przez lodowce. "Nawet najlepsza butelkowana woda nie równa się w smaku z tą, która mamy tu w kranach" - powiedziała serwisowi.