W Szwecji mają ten sam problem, co polscy plantatorzy. "Sezon zrujnowany"

Szwedzkie media opisują kryzys, z jakim zmaga się branża jagodowa w tym kraju. Sektor do zbierania jagód i malin zatrudnia głównie Tajów. W tym sezonie miało być podobnie, ale krajowy urząd migracyjny odrzucił większość wniosków od kandydatów do pracy. Wywołało to oburzenie i w Tajlandii, i w Szwecji. Branża grzmi, że sezon jest zrujnowany.

Jeśli chodzi o prace polowe, zbieranie owoców i warzyw, to Szwecja, podobnie jak Polska, jest uzależniona od pracowników sezonowych z zagranicy. Plantatorzy znad Wisły jeszcze kilka lat temu polegali na Ukraińcach, którzy przyjeżdżali do nas dorobić i wracali do siebie. Po wybuchu wojny chętnych na "saksy w Polsce" zaczęło jednak brakować.

Z kolei dla osób, które znalazły u nas schronienie i zamieszkały w Polsce, dorywcza praca przy zbiorach nie jest atrakcyjna - wolą stałe zatrudnienie lub żądają stawek, na które polscy plantatorzy nie mogą sobie pozwolić. Polacy również nie garną się do zbierania krajowych truskawek, borówek, szparagów czy malin. Wolą robić to w Niemczech, gdzie płacą więcej. Przy czym zainteresowanie pracą sezonową w tym kraju wśród naszych rodaków też zmalało. Tamtejsi rolnicy skarżą się, że z powodu podniesienia najniższej krajowej w Polsce, praca na roli w Niemczech straciła na finansowej atrakcyjności. 

Reklama

Szwedzi nie chcą pracować przy zbiorach. Branża jest "uzależniona" od Tajów

W Szwecji zmagają się z podobnymi problemami. Chociaż bezrobocie w kraju wyniosło w maju 9,7 proc., czyli o 4,7 proc. więcej niż w Polsce, to Szwedzi nie chcą pracować przy zbiorach - podaje gazeta "Tidningen Näringslivet". Dlatego też branża jagodowa do zbierania owoców w szwedzkich lasach zatrudnia pracowników z Tajlandii. 

Pojawił się jednak problem. Szwedzki Urząd Imigracyjny zezwolił na przyjazd tylko 89 Tajom, a wnioski około 2100 odrzucił. Zdaniem przedstawiciela Björna Hellman - szefa związku przedsiębiorców sektora spożywczego Livsmedelsföretagen - sektor pokutuje za skandal z 2023 roku. 

Tajowie byli zatrudniani w Szwecji na złych warunkach

Media nagłośniły wówczas, że Tajowie byli zatrudniani na skandalicznych warunkach - m.in. nie mieli prawa do przerw i dostawali głodowe wynagrodzenia oraz byli oszukiwani przy rozliczeniach. Przedstawiciele szwedzkiego sektora jagodowego twierdzili, że nie mieli o niczym pojęcia, gdyż obcokrajowców zatrudniały tajskie firmy. Burza, jaka się wówczas przetoczyła przez krajowe media, spowodowała, że obecnie rekrutowaniem Tajów zajmują się szwedzkie agencje pośrednictwa pracy. 

Björn Hellman zapewniał "Tidningen Näringslivet", że firmy zrzeszone w Livsmedelsföretagen zatrudniają zbieraczy jagód z Tajlandii wyłącznie na podstawie szwedzkich umów. Pracownicy ci są także objęci szwedzkim układem zbiorowym dotyczącym płac (w Szwecji przedstawiciele grup pracowniczych negocjują w ramach układów zbiorowych płace - przyp. red.). 

Gwóźdź do trumny branży jagodowej

Zdaniem Hellmana decyzja służb migracyjnych pogłębi trwający kryzys sektora. "Sytuacja jest bardzo poważna - grozi to zniszczeniem całej branży. To może być gwóźdź do trumny dla branży jagodowej. Imigracja zarobkowa jest dla nas absolutnie kluczowa" - powiedział szef Livsmedelsföretagen w rozmowie z "Tidningen Näringslivet". "Jagody pozostają w lasach - to straszne! Zamiast dotrzeć do nas, konsumentów. Mamy już lipiec i wkrótce zaczną pojawiać się borówki. Więc niestety wygląda na to, że ten sezon jest zrujnowany" - stwierdził przedstawiciel branży.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Szwecja | zbiory | Tajlandia | jagody
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »