Wypożyczysz i zapomnisz, a kara rośnie. Rekordzista miał aż 1400 zł

Kara finansowa do zapłacenia w bibliotece to nie jest żart. W dobie internetu i wszędobylskiej elektroniki często nie przywiązujemy już tak wielkiej uwagi do książek, a to może być zgubne. Wystarczy bowiem wypożyczyć książkę, a potem zapomnieć o jej oddaniu, by wymiar kary finansowej zmienił się z kilku złotych do kilkuset. Rekordzista z Opola przetrzymywał książki aż do naliczenia 1400 zł kary.

Kara finansowa z biblioteki może brzmieć jak abstrakcja, ale nigdy dotąd nie było o nią prościej, niż w czasach gdy elektronika skutecznie odciąga naszą uwagę od rzeczywistości. Warto zadać sobie pytanie, kiedy ostatni raz było się w bibliotece i czy przypadkiem nie wypożyczaliśmy wówczas książek. Jeśli zalegamy z ich oddaniem, możemy nie uniknąć kary finansowej.

Wypożyczysz książkę, zapomnisz i nagle czeka cię kara finansowa

Choć coraz częściej korzystamy z elektronicznych treści, zamiast fizycznych nośników, to biblioteki wciąż istnieją i ciągle wypożyczają książki. Wzrost znaczenia wirtualnych publikacji nie obniżył jednak dbałości o książki, a wręcz przeciwnie. Biblioteki jeszcze zacieklej bronią swoich zbiorów, ściągając z zapominalskich czytelników nierzadko niemałe kary finansowe.

Reklama

Standardową praktyką jest wypożyczanie książek na określony czas. Zazwyczaj przed upływem wyznaczonego terminu można postarać się o jego przedłużenie, ale ten kto tego nie zrobi, musi liczyć się z naliczaniem kary finansowej. Z początku jej kwota może wydawać się śmieszna, ale w miarę upływu czasu będzie tylko rosnąć. 

- Książki można wypożyczyć na 30 dni. Przed końcem tego terminu można wnieść o jego wydłużenie, ale potem naliczona jest kara finansowa za przetrzymanie w wysokości 20 groszy na książkę za dzień, co daje 6 zł miesięcznie od jednej zaległej pozycji - mówi w rozmowie z Biznes Interia rzeczniczka prasowa Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu, Katarzyna Wojtaszak.

1400 zł kary finansowej. Ludzie wypożyczają kilka pozycji, po czym wyjeżdżają z kraju

W Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu im. Emanuela Smołki pewien czytelnik narobił sobie długu na 1400 zł. Takie kwoty rosną jednak latami, choć łatwo przyspieszyć sobie narastanie zadłużenia wobec biblioteki, wypożyczając kilka woluminów. Wówczas kwota naliczana jest od każdego z nich, w sumie dając pokaźną sumkę.

"GW", która opisała sprawę z Opola, cytuje Violettę Łabędzką, zastępczynię dyrektora biblioteki. Ta wskazała, że tak wielka kara finansowa zazwyczaj narasta latami, a często wpływ na to mają wydarzenia losowe w życiu, jak na przykład wyjazd z kraju za pracą.

Kara finansowa dla czytelnika, a dla biblioteki forma dbania o zbiory

Katarzyna Wojtaszak z Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu podkreśla jednak, że tego typu kara finansowa nie jest żadną formą złośliwości wobec czytelników. Każdy, kto chce wypożyczyć książkę, dowiaduje się o warunkach wypożyczenia, a naliczanie kary finansowej za przetrzymywanie wypożyczonych pozycji ma dyscyplinować czytelników do dotrzymywania terminów.

- Jest to dość popularna praktyka w wielu bibliotekach, także tych na uniwersytetach. To forma trzymania w ryzach czytelnika i dbałości o nasze zbiory. Większość bibliotek taki system opłat za przetrzymywanie książek sama ma u siebie - podsumowuje rzeczniczka prasowa poznańskiej biblioteki.

Przemysław Terlecki

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kara finansowa | pieniądze | dług
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »