Z miast znikają sklepy z używanymi rzeczami. Vinted i OLX mają się świetnie

Sklepy z odzieżą i rzeczami "z drugiej ręki", popularne od lat nie tylko w mniejszych i biedniejszych miastach, ale i w metropoliach, znikają z ulic i osiedli. Handel rzeczami używanymi przeniósł się do sieci i przeżywa prawdziwy boom. To nie tylko kwestia ceny, to zmiany kulturowe - tłumaczą eksperci.

Internetowy rynek rzeczy używanych ma już swoją - powszechnie zaaprobowaną - nazwę: re-commerce.

Handel rzeczami "z drugiej ręki" rośnie w ponadprzeciętnym tempie

"Rynek re-commerce, czyli handlu wcześniej posiadanymi rzeczami, zwiększa się czterokrotnie szybciej niż rynek handlu detalicznego" - zwraca uwagę Polski Instytut Ekonomiczny (PIE), potwierdzając przypuszczenie, że znikające z polskich miast sklepy z używaną odzieżą i innymi rzeczami "z drugiej ręki" musiały odnaleźć się w innej handlowej przestrzeni.

Co oczywiste, nie ma lepszego środowiska dla takiego handlu niż internet, gdzie dotarcie do potencjalnego nabywcy jest łatwe, kontakt błyskawiczny, a możliwości oceny towaru (zdjęcia i opis) wystarczające do podjęcia decyzji o przypieczętowaniu transakcji.

Reklama

Z polskich miast znikają tradycyjne sklepy z używanymi rzeczami - handel przeniósł się do internetu

W ostatnich pięciu latach rynek re-commerce rósł globalnie średnio o 10 proc. rocznie, osiągając wartość aż 174 mld USD w 2022 r. - wylicza Polski Instytut Ekonomiczny i dodaje, że temu trendowi towarzyszy zamykanie stacjonarnych sklepów z odzieżą używaną w Polsce. Ich liczba w ostatnich 15 latach spadła prawie o połowę. Inaczej mówiąc, sprzedaż rzeczy "z drugiej ręki" przenosi się do internetu.

Choć typowy osiedlowy "lumpeks" kojarzy nam się z ubraniami, to rynek jest o wiele bogatszy. Obejmuje urządzenia, meble czy kolekcje, które posiadają także pewne niematerialne atrybuty, choć trudno uznać je za zbiory sztuki.

Prawie 60 proc. handlu rzeczami "z drugiej ręki" w internetowej sieci

W Polsce w I połowie 2023 r. wśród 111 mln opublikowanych ogłoszeń na platformie OLX aż 68 proc. dotyczyło rzeczy używanych - wynika z danych publikowanych przez PIE. Wśród kategorii z największym udziałem ogłoszeń rzeczy używanych znalazły się: muzyka i edukacja (81 proc.), elektronika (79 proc.) oraz sport i hobby (79 proc.).

Za 59 proc. re-commerce odpowiada sprzedaż w internecie, jednak wyłącznie offline zakupy robi jedynie 9 proc. Polaków (pozostali kupowali offline i online). Najpopularniejszymi serwisami wśród kupujących okazały się Vinted (76 proc. wskazań) oraz OLX (58 proc. wskazań). Średnio miesięcznie Polacy wydają na produkty używane raczej niewielkie kwoty. Dane wskazują, że 44 proc. respondentów wydaje od 5 do 50 zł, a 37 proc. od 50 do 100 zł - wylicza PIE.

Wykres. Średnie miesięczne wydatki na re-commerce w 2023 r. (w proc.)

Kupowanie używanych rzeczy stało się modne

Boom na re-commerce ma przyczyny zarówno ekonomiczne, jak i kulturowe - przekonują eksperci. Ostatnie lata wiele zmieniły w zwyczajach zakupowych. Konsumenci większą wagę przykładają do ceny towaru (inflacja zmieniła nawyki).

Jednak cena to nie wszystko. Rośnie świadomość ekologiczna związana z emisją CO2 przez branżę odzieżową (jak przekonuje PIE, emisje CO2 przemysłu odzieżowego są większe niż sektorów lotniczego i morskiego razem wziętych).

Najmłodsze, wchodzące w dorosłe życie pokolenie, postrzega re-commerce jako element zrównoważonej konsumpcji oraz metodę na oszczędzanie pieniędzy - podsumowuje PIE.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: lumpeks | odzież używana
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »