Zakończył się proces oskarżonego o lichwiarskie pożyczki

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się we wtorek proces odwoławczy mężczyzny oskarżonego m.in. o to, że udzielając pożyczek wyzyskiwał trudną sytuację pożyczkobiorców i zmuszał do płacenia bardzo wysokich odsetek i dodatkowych świadczeń. W pierwszej instancji został skazany na 1,5 roku więzienia, ma też oddać 460 tys. zł.

Apelacje złożyły wszystkie strony. Wyrok sądu okręgowego ma być ogłoszony pod koniec marca.

Oskarżony w tej sprawie mężczyzna udzielał pożyczek jako osoba prywatna. Jak mówiła dziennikarzom pełnomocnik jednego z pokrzywdzonych, który ma w sprawie status oskarżyciela posiłkowego, informacja o takiej możliwości była przekazywana między ludźmi, umowy były ustne.

Jedna z takich osób pożyczyła od niego 30 tys. zł. Prokuratura zarzuca oskarżonemu, że w latach 2012-2018 w Siemiatyczach (Podlaskie), grożąc temu pożyczkobiorcy i jego rodzinie zamachem na życie lub zdrowie zmusił go do spłaty kwoty znacznie wyższej, niż zobowiązanie, które z owej pożyczki wynikało; w ten sposób powstały straty szacowane na 1 mln zł na szkodę tego pożyczkobiorcy.

Reklama

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Z kolejnym z klientów oskarżony zawarł w latach 2017-2019 pięć umów (łącznie na 90 tys. zł) - jak wynika z aktu oskarżenia - "nakładając na niego obowiązek świadczenia niewspółmiernego ze świadczeniem wzajemnym", pobierając odsetki w wysokości 12 proc. miesięcznie od pożyczonej kwoty. Następna osoba zawarła z nim trzy umowy na 15 tys. zł, przy oprocentowaniu w wysokości 10 proc. miesięcznie.

Są też zarzuty dotyczące ukrywania i podrabiania dokumentów oraz znieważenia policjanta.

Sąd Rejonowy w Siemiatyczach od części zarzutów mężczyznę uniewinnił, przy pozostałych - nieco zmodyfikowanych - został on skazany na 1,5 roku więzienia, ma też - w ramach tzw. świadczenia kompensacyjnego - zapłacić poszkodowanemu łącznie 460 tys. zł.

Sąd w wyroku przyjął m.in., że w przypadku kredytobiorcy zmuszonego do zapłaty dużo większych kwot od 30 tys. zł pożyczki, było to strata nie mniejsza, niż 565 tys. zł. Ale przyjął równocześnie, że z tą samą osobą oskarżony zawarł umowę 200 tys. zł pożyczki, wykorzystując jej sytuację ekonomiczną i pobierał odsetki w kwocie 6 proc. miesięcznie, a groźbami doprowadził tę rodzinę do szkody nie mniejszej, niż 60 tys. zł.

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!

Obrona podnosi zarzut naruszenia prawa i argumentuje, że czynności w śledztwie poprzedzającym proces wykonywał policjant (m.in. przesłuchiwał świadków), który później okazał się pokrzywdzonym w sprawie; uważa też, że sąd pierwszej instancji powinien był przesłuchiwać oskarżyciela posiłkowego z udziałem biegłego psychologa, czego ów sąd nie zrobił. Co do wyroku skazującego chce uniewinnienia, ewentualnie uchylenia i przekazania do pierwszej instancji.

Prokuratura karę uważa za zbyt łagodną, dlatego domaga się uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji, ewentualnie surowszej kary 3 lat więzienia.

Pełnomocnik jednego z pokrzywdzonych idzie w swojej apelacji jeszcze dalej, bo ostatecznie wnioskuje o karę 15 lat więzienia. Adwokat złożyła we wtorek do akt sprawy postanowienie sądu gospodarczego o ogłoszeniu przez jej klienta upadłości konsumenckiej, co - jak mówiła - było skutkiem działań oskarżonego.

***

PAP
Dowiedz się więcej na temat: lichwa | pożyczka | kredyt | prokuratura | sąd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »