Ziemniaki w promocji są droższe o ponad 26 proc. Eksperci: Sieci reagują na czynniki rynkowe
Ceny promocyjne ziemniaków w styczniu 2020 roku w stosunku do tego samego miesiąca ub.r. wzrosły o ponad 26 proc. Największe podwyżki zaobserwowano w supermarketach i hipermarketach. Produkt najmniej zdrożał w sieciach convenience.
Zdaniem ekspertów, wzrosty są dość spore, biorąc pod uwagę masowy charakter tego artykułu. Dla porównania można wskazać, że np. cena hurtowa krajowej odmiany ziemniaka zwiększyła się o niecałe 11 proc. Zatem tak duża różnica może sugerować, że sieci uznały zeszłoroczne rabaty za zbyt wysokie i teraz postanowiły je skorygować.
Sytuację przeanalizowali eksperci z międzynarodowej firmy Hiper-Com Poland i platformy analityczno-badawczej UCE RESEARCH. W zestawieniu porównano, jak zmieniały się średnie ceny w promocji ziemniaków (sprzedawanych luzem i paczkowanych). Sprawdzono publikacje wszystkich działających na rynku dyskontów, hipermarketów, supermarketów, sieci convenience, cash&carry oraz hurtowni, wydane w styczniu ub.r. i br.
- Patrząc na styczeń 2018 i 2019 roku, widać, że średnie ceny ziemniaków w promocji, poszły w górę o 26,4 proc. To duży wzrost jak na tak podstawowy produkt, który jest masowo kupowany. Konsumenci doskonale pamiętają koszt jego zakupu i potrafią zauważyć nawet drobną różnicę. Na tej podstawie mogą uznać, że w danym sklepie jest drogo. Dlatego retailerzy muszą być bardzo ostrożni, wprowadzając podwyżki na takie artykuły - mówi Andrzej Wojciechowicz z firmy doradczej FMCG Business Consulting.
Najbardziej podrożały ziemniaki w supermarketach - o 28,9 proc. Podobną podwyżkę odnotowały w hipermarketach - o 28,2 proc. Najmniejszy wzrost był w sieciach convenience - o 16,5 proc. Hubert Majkowski z Hiper-Com Poland tłumaczy, że ten produkt zawsze był tańszy w większych formatach w związku z dużą skalą zamówień. Jeśli np. hipermarkety chciały dorównać cenom oferowanym w mniejszych sklepach i tym samym podnieść swoje marże, to musiały wyżej je podbić.
- Sklepy oferujące wyższe ceny, do których niewątpliwie należą sieci convenience, miały mniejszą przestrzeń do wyrównania rabatów na rynku. Dlatego wzrost jest słabszy. Dodawszy do tego różnice w polityce cenowej, zróżnicowanie kontraktów, a także skalę zakupów mamy zestaw czynników kształtujących indywidualne promocje - zaznacza dr Maria Andrzej Faliński, były dyrektor generalny POHiD-u.
Należy podkreślić, że w styczniu ubiegłego i tego roku analizowany produkt nie występował w gazetkach dyskontów, sieci cash&carry oraz hurtowni. Jak wyjaśnia Andrzej Wojciechowicz, decyzje graczy rynkowych w dużej mierze zależą od tego, co w danym okresie promują ich konkurenci. Jeśli inni "grają" ziemniakiem, to warto pokazać w publikacji coś innego. Ekspert podkreśla, że jest to produkt masowy i nisko marżowy. Koszty logistyczne stanowią duży udział w ostatecznej marży efektywnej. Czasami po prostu nie warto stawiać na towar, jeżeli nie można zaoferować atrakcyjnego rabatu.
- Pomimo bardzo niskiej stopy inflacji, warzywa i owoce generalnie drożeją. I to uderza również w promocje. Przyczyn jest kilka. Wśród nich należy wymienić rosnące koszty produkcji, a także niekorzystne warunki pogodowe, w tym susze i przymrozki. W związku z zapotrzebowaniem w Polsce pojawiają się także produkty z innych krajów, np. z Niderlandów czy z Wielkiej Brytanii. Wszystkie te czynniki wpływają na ostateczne ceny w sklepach - zauważa ekspert z Hiper-Com Poland.
Dr Faliński przypomina, że na przestrzeni całego 2019 roku ceny importowanych kartofli były raz niższe, a raz wyższe od krajowych. Rynek je wyrównał w dość rozsądnym przedziale, jak wynika z analizy promocji. Niestety podwyżki będą nadal widoczne, bo utrzymają się wszystkie uwarunkowania - zarówno klimatyczne, jak i rynkowe. Ponadto coraz szybszy wzrost wynagrodzeń dodatkowo podbije ceny.
- Warto zauważyć, że na Warszawskim Rolno-Spożywczym Rynku Hurtowym w Broniszach ceny ziemniaków krajowych Irga za kilogram wzrosły o 10,8 proc., porównując wyniki ze stycznia poprzedniego i tego roku. To jest o ponad połowę mniej niż w przypadku promocji. Tak duża różnica może sugerować, że sieci uznały zeszłoroczne rabaty za zbyt wysokie i teraz postanowiły je ograniczyć - podsumowuje Andrzej Wojciechowicz.