Bój o tanie rozmowy komórkowe

Zaognia się konflikt o obniżkę cen detalicznych połączeń na komórki. Tymczasem nadzór zastanawia się, jak na nim zwiększyć konkurencję.

Operatorzy telefonii komórkowej podpisali porozumienie w sprawie obniżenia cen połączeń z telefonii stacjonarnej na komórki we wrześniu, a ceny połączeń detalicznych na komórki do dziś ani drgnęły. Winni są wszyscy, tylko nie my - zdaje się mówić zarówno Telekomunikacja Polska (TP), jak i operatorzy komórkowi.

Wzajemne obwinianie

W poniedziałek TP poinformowała, że chce obniżyć ceny połączeń detalicznych na komórki nawet o 27 proc., ale nie może, bo przeciągają się rozmowy z operatorami telefonii komórkowej. Wczoraj zareagował na to Polkomtel, operator Plusa i Samych Swoich, który poinformował, że przedstawiciele TP zapomnieli go poinformować o chęci obniżek cen na spotkaniu dwa dni temu. TP twierdzi, że operatorzy otrzymali kopię zawierającą zmiany cenników.

Reklama

- Nie rozumiem takiej postawy operatorów, którzy świadomie mijają się z oczywistymi faktami -

twierdzi Jacek Kalinowski z TP.

Operatorzy komórkowi zarzucają też TP, że obniża stawki ich kosztem. - Ceny mieli obniżyć zarówno operatorzy komórkowi, jak i TP. Podobno wszelkie obniżki w nowym cenniku TP są rezultatem obniżenia naszych marż, podczas gdy Telekomunikacja Polska pozostawiła swoje 40 proc. marży - mówi Zbigniew Lazar, rzecznik Polskiej Telefonii Cyfrowej (PTC), operatora sieci Era i Heyah.

Nie mają serca

Ta awantura, choć ostra, to jeszcze nic. W jej tle Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) zastanawia się, jak ograniczyć pozycję rynkową operatorów telefonii komórkowej i wprowadzić roaming wewnętrzny, który zmusi ich do udostępnienia infrastruktury dla konkurencji - na przykład wirtualnych operatorów (MVNO) czy P4.

Chodzi o decyzję uznającą operatorów komórkowych za podmioty mające dominującą pozycję rynkową na rynku "piętnastki", czyli rozpoczynania połączeń w sieciach komórkowych. To najbardziej problematyczna ze wszystkich decyzji UKE - regulator już raz wydał decyzję, ale nie zaakceptowała jej Komisja Europejska.

- Komisja Europejska wyjątkowo nie ma serca do ustalania pozycji rynkowej na rynku telefonii komórkowej. Dlatego daję sobie czas, by porządnie opracować tę decyzję. Zajmę się tym rynkiem po 1 stycznia 2007 r. Jeżeli Komisja Europejska znów ją odrzuci, mogę pokusić się o zaskarżenie jej do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości - zapowiada Anna Streżyńska, prezes UKE.

Bicz na własną szyję

Pretekstów do ustalenia operatorów komórkowych za podmioty dominujące jest - zdaniem UKE - coraz więcej.

- Operatorzy porozumieli się w sprawie obniżenia cen hurtowych, a nie idą za tym obniżki stawek detalicznych. To ewidentny przykład kolektywnej pozycji znaczącej - przekonuje Anna Streżyńska.

Być może operatorzy ukręcili sobie też bicz na siebie, wchodząc na rynek telefonii stacjonarnej. Takie usługi świadczy już Era, od początku przyszłego roku z ofertą nazywaną roboczo Unifon ma ruszyć Centertel, operator sieci Orange.

- Wejście operatorów komórkowych na rynek telefonii stacjonarnej to tak dalece idąca zmiana rynkowa, że może zmienić nasze podejście do tego, kto jest operatorem dominującym. Operatorzy komórkowi zyskują możliwość świadczenia usług telefonii stacjonarnej bez konieczności budowania kosztownej sieci. Zastanawiamy się, czy dzięki temu nie uzyskują dostępu do abonentów na zasadach łatwiejszych niż operatorzy stacjonarni - mówi Anna Streżyńska.

Magdalena Wierzchowska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: komórki | Komisja Europejska | UKE | tanie | operatorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »