Leki: ceny spadną do 50 proc.

Już wkrótce na listach refundacyjnych pojawi się pierwszy lek z importu równoległego. Import równoległy jest solą w oku producentów, bo zmusza ich do obniżki nawet o 50 proc. cen na objęte nim preparaty.

W kieszeni pacjentów i NFZ może zostać nawet 200 mln zł. Import równoległy jest w Polsce nowością. Funkcjonuje dopiero od wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej. Tam już od 30 lat firmy dystrybucyjne mogą sprowadzać oryginalne leki bezpośrednio od hurtowników w innych państwach członkowskich, gdzie są one tańsze, i sprzedawać je na własnym rynku niezależnie od producenta. Po niższej średnio o 10-15 proc. - cenie.

Prosty rachunek...

Pierwsze produkty z importu równoległego pojawiły się w Polsce dopiero w listopadzie 2005 r., ale jeśli uda się szybko zarejestrować kolejne, oszczędności z tego tytułu dla pacjentów i budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia mogłyby być wyższe niż w Szwecji, gdzie dwa lata temu wyniosły około 45 mln EUR. Ambitne plany związane z rejestracją ma największy importer na rynku łódzka Delfarma. Do końca tego roku chcemy złożyć sto nowych wniosków o rejestrację, a w przyszłym kolejne sto mówi Tomasz Dzitko, prezes Delfarmy. Liczy też na to, że wkrótce uzyska zgodę Ministerstwa Zdrowia na wprowadzenie pierwszego leku z importu równoległego na listy refundacyjne. Może nawet w tym roku. Inne sprowadzane w ten sposób preparaty teoretycznie też mogłyby znaleźć się na listach, ale zasady ich refundacji nie są jednoznacznie określone. Dlaczego? Problem tkwi w tym, że nasze leki, choć są identyczne z tymi, które już są na listach refundacyjnych, mają inny kod EAN, niewymieniany w wykazach leków refundowanych. Aptekarze mogą się więc obawiać, czy otrzymają za nie zwrot. Sprawa mogłaby zostać rozwiązana przez dopisywanie preparatów z importu równoległego do list. Czekamy na sygnał władz w tej sprawie wyjaśnia Tomasz Dzitko. Importerzy równolegli domagają się też, aby ich wnioski o umieszczenie leków na listach były rozpatrywane w 45 dni i nie wymagały zgody zespołu ds. gospodarki lekami.

Reklama

...nie dla wszystkich

Import równoległy jest solą w oku producentów, bo zmusza ich do obniżki nawet o 50 proc. cen na objęte nim preparaty. Nakładają więc ograniczenia dostaw na hurtownie w krajach o niższych cenach leków. Komisja Europejska, do której w ubiegłym miesiącu skierował w tej sprawie interpelację polski eurodeputowany Bogusław Sonik, nie interweniuje, bo choć chroni wolny rynek, to uważa, że firmy farmaceutyczne powinny móc zarobić na badania i rozwój. Według szacunków Delfarmy, tegoroczne oszczędności z tytułu importu równoległego w Polsce wyniosą około 45 mln zł. W Wielkiej Brytanii jest to 237 mln EUR.

Beata Chomątowska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: import | leki | preparaty | proca | 50+
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »