Nie wcisną nam już nowego podatku

Premier Donald Tusk nie sądzi, aby udało się do końca tej kadencji parlamentu uchwalić tzw. podatek bankowy.

- Ja nie przypuszczam, aby dało się jeszcze wcisnąć w agendę sejmową nową liczbę projektów (w tym tzw. podatek bankowy), bo w Sejmie mamy ponad 200 projektów ustaw, a do końca kadencji 7-8 posiedzeń, mamy budżet i kilka innych ważnych ustaw - powiedział we wtorek na konferencji prasowej Tusk.

Według projektu ustawy przygotowanego przez Ministerstwo Finansów, do którego dotarła w poniedziałek PAP wpływy z tzw. podatku bankowego wyniosą 500-700 mln zł netto rocznie, a sama opłata obejmie banki krajowe, oddziały instytucji kredytowych, oddziały banków zagranicznych oraz spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe.

Projekt ustawy przewiduje utworzenie w ramach sektora finansów publicznych Funduszu Stabilizacyjnego, będącego państwowym funduszem celowym. Projekt ustawy ma na celu wzmocnienie stabilności finansowej sektora instytucji finansowych prowadzących działalność depozytowo - kredytową w Polsce oraz roli i zakresu zadań Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Reklama

W projekcie ustawy przewidziano nałożenie na niektóre instytucje finansowe obowiązku uiszczania tzw. opłaty ostrożnościowej, jako powtarzalnego, obowiązkowego świadczenia o charakterze publicznoprawnym, z którego wpływy zasilą Fundusz Stabilizacyjny. Wprowadzenie opłaty miałoby charakter bezterminowy i umożliwiałoby zasilenie netto sektora finansów publicznych kwotą ok. 500-700 mln rocznie.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: nowy podatek | podatek | Donald Tusk | nowe podatki | bankowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »