Niższe podatki pod obcą banderą
Prawie wszystkie polskie statki pływają pod obcymi banderami, bo płacą mniejsze podatki. Rząd zmienia prawo i za rok naszą flagę na maszt wciągnąć może znów 200 jednostek - zapowiada "Metro".
Przez kilkanaście ostatnich lat nasi armatorzy uciekali pod obce bandery, bo pływanie z polską flagą wiązało się z milionowymi kosztami podatkowymi. Dlatego dziś większość polskiej floty handlowej pływa pod banderą cypryjską, liberyjską i Bahama.
- Oni potrafią maksymalnie ułatwić człowiekowi życie, a przepisy dostosowują do potrzeb armatorów. Dzięki temu mają olbrzymie floty, które u nich płacą podatki - mówi Krzysztof Gogol z Polskiej Żeglugi Morskiej, największego polskiego armatora, którego 75 wielkich statków, tzw. masowców, pływa z obcą flagą.
Z danych Polskiego Rejestru Statków wynika, że biało czerwoną- flagę ma ok. 500 jednostek pływających, ale tylko 25 to większe statki handlowe. Reszta to kutry rybackie, pontony i jednostki straży granicznej. Urzędnicy Izby Morskiej w Szczecinie nawet już nie pamiętają, kiedy ostatni raz rejestrowali polski statek. - To musiało być naprawdę bardzo dawno - mówi jedna z pracownic urzędu.
By odzyskać polską flotę, Ministerstwo Gospodarki Morskiej zaczęło zmieniać przepisy. Od trzech miesięcy działa nowa ustawa o podatku tonażowym - tzw. zryczałtowanym, stosowanym na całym świecie zamiast niekorzystnego u nas podatku dochodowego. Ale przygotowywany jest jeszcze cały pakiet ustaw, który zachęci do powrotu pod polską banderę. Ma zacząć działać za rok.
- Będziemy nie tylko brali pod uwagę przykłady ze Szwecji, Cypru i modnej ostatnio Liberii, ale stworzymy bardzo korzystne warunki dla polskich i zagranicznych armatorów - zapowiada Marian Szołucha, rzecznik prasowy Ministerstwa Gospodarki Morskiej. Dzięki zmianom armatorzy będą łatwiej uzyskiwać w bankach kredyty na budowę statków. Zmieni się też sposób wynagradzania marynarzy, którzy stojąc w polskim porcie, mieli tylko gołe pensje w złotówkach (bez dewizowych dodatków za pływanie po obcych wodach).
- Jeżeli wejdą te przepisy w życie, pływanie pod polską flagą będzie nie tylko patriotyczne, ale i ekonomiczne - mówi Krzysztof Gogol z Polskiej Żeglugi Morskiej. Polską banderę wciągnąć może wówczas blisko 200 dużych statków handlowych. Będą wówczas płacić podatki w kraju. Ale to nie koniec. - Atrakcyjne przepisy finansowe sprawiłyby, że polska bandera stałaby się rajem także dla zagranicznych armatorów - dodaje Gogol.
Powrót polskiej floty - nie licząc międzynarodowego prestiżu - to co najmniej kilkanaście milionów złotych wpływów do budżetu państwa rocznie. Jeśli dołączą i zagraniczne statki, opłat płynących do Polski może być dużo więcej.
Tydzień w biznesie - wideofelietony Tadeusza A. Mosza - nowość w polskim internecie - zobacz!