Ograniczenia w handlu. Galerie zaskoczone, przedsiębiorcy pełni obaw

Od soboty z niewielkimi wyjątkami sklepy w galeriach handlowych będą zamknięte. - Nie spodziewaliśmy się takiej decyzji rządu. Wielokrotnie powtarzaliśmy, że obiekty handlowe są doskonale przygotowane do walki z pandemią. Wydaliśmy 350 mln zł na bezpieczeństwo, a odsetek zachorowań w placówkach handlowych wyniósł tylko 0,4 proc. - mówi prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

- Nie jesteśmy ogniskami zakażeń, jeśli chodzi o placówki handlowe - zapewniła w Polsat News Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

Pytana, czy decyzja rządu była z organizacją konsultowana, Juszkiewicz przyznała, że "nie do końca". - Przekonywaliśmy, że niedobrym rozwiązaniem byłoby ograniczenie działalności placówek handlowych w tym momencie - wskazała.

- Na dzisiaj te centra handlowe i tak bardzo straciły, bo one są praktycznie puste po tym, jak zostały wyłączone restauracje i miejsca rekreacji. Zostały szczątkowe punkty i sklepy, nie było obaw, że tam się mogą Polacy zakazić - dodała.

Reklama

Handel siedem dni w tygodniu?

Mówiąc o planach organizacji wyjaśniła, że pojawiła się propozycja o "rozciągnięciu tygodnia zakupowego na 7 dni w tygodniu". - Widzieliśmy w ostatnim czasie, że Polacy częściej zostają w domach. Można było zostawić te placówki, bo są bezpieczne - oceniła.

Zapytana o słowa premiera, z których wynika, że wiosną firmy dostały 4 mld zł i "znaczna część tych pieniędzy leży na kontach" prezes POHiD przyznała, że nie ma informacji na ten temat. - Wiele osób, które mają punkty usługowe w galeriach handlowych narzeka i boją się, że nie będą mogły przetrwać drugiej fali (obostrzeń - red.) - zaznaczyła.

- Podobnie jak w przypadku pierwszej fali tak i teraz były długie i trudne rozmowy dotyczące ewentualnych obniżek czynszu. Nie wszyscy właściciele galerii handlowych otrzymali swoje pieniądze, nie byli w stanie wyegzekwować ich od wszystkich. Pamiętajmy, że utrzymanie centrum handlowego wymaga ogromnych pieniędzy - mówiła Juszkiewicz.

Pytana o komentarz ws. zapowiedzi rządu dotyczących m.in. postojowego dla przedsiębiorców Juszkiewicz zaznaczyła, że jej organizacja chce przede wszystkim "przywrócenia biznesów do normalności". - Żeby nie było obciążania pracodawców, którzy nie są w stanie zarobić na te koszty, żeby były zwroty tych strat, a biznes, który cierpi nie z własnej winy mógł dostać 100 proc. zwrot - wyjaśniła.

Niespłacone kredyty

- Decyzja zapadła wczoraj. Myślę, że szczegółowe dane o stratach będziemy znać za kilka dni, ale będą one ogromne dla polskich podmiotów, szczególnie tych małych butików, punktów usługowych, które bardzo często mają kredyty do spłacenia. Oni muszą poza tym zapłacić pracownikom - wyjaśniła w Polsat News.

- Mam nadzieję, że w grudniu rząd posłucha naszego apelu i będziemy mogli pracować przez 4 niedziele, przez cały miesiąc - dodała.

- O tym, że straty mogą być bardzo duże, mówią też sami przedsiębiorcy. Idzie okres przedświąteczny, zaczyna się czas promocji, kiedy utarg jest największy w roku. Ten jeden listopadowy tydzień może ich zdaniem wpłynąć na budżet. Galerie handlowe, jak podkreślają, były zaskoczone decyzją rządu - mówi reporterka Polsat News.

- Nie spodziewaliśmy się takiego ograniczenia działalności - przyznaje Agnieszka Danowska-Tomczyk, rzecznik prasowa centrum handlowego Manufaktura w Łodzi. Jak zapewnia, nie oceniają czy to decyzja jest słuszna czy nie. - Wierzymy, że pracował nad nią zespół ekspertów i ktoś dokładnie przeanalizował sytuację. Jesteśmy pewni, że ta decyzja będzie miała bardzo poważne konsekwencje dla całej branży - dodała.

Duże sieciowe sklepy mogą sprzedawać swoje artykuły w internecie, jednak mniejsi sprzedawcy zaczynają obawiać się o swoje miejsca pracy. - Mówią, że ich pracodawcy wiosną mieli od razu informacje o wsparciu od rządu, natomiast w tej chwili to wsparcie jest mgliste - relacjonuje reporterka Polsat News.

Nowe obostrzenia związane z COVID-19

Sklepy w galeriach handlowych będą zamknięte, oprócz sklepów spożywczych, aptek, drogerii i punktów usługowych. W mniejszych sklepach do 100 m2 będzie mogła przebywać 1 os/10 m2, a w sklepach pow. 100 m2 pozostaje 1os/15 m2.

Wszystkie zmiany zaczną obowiązywać od najbliższej soboty 7 listopada do 29 listopada.

Premier zaapelował także o pracę zdalną dla wszystkich, którzy mogą ją wykonywać.

Szef rządu zapowiedział, że rozporządzenie dot. zapowiedzianych obostrzeń ukaże się w czwartek do południa. Doprecyzowane będą w nim m.in. zasady działania punktów usługowych, w tym zakładów fryzjerskich i kosmetycznych.

- Generalnie czerpiemy tutaj z doświadczeń wiosennych. Po bardzo wnikliwej analizie, na tym etapie dopuszczamy jeszcze tego typu punkty usługowe. Podobnie, jak te które są zakładami usługowymi przy ulicach, jak zakłady fryzjerskie, kosmetyczne, aczkolwiek w reżimie sanitarnym, który obowiązuje - powiedział premier.

Dodał, że pozostaną one otwarte do czasu, kiedy "nie będziemy musieli ogłosić narodowej kwarantanny w zależności od tego, czy ten hamulec bezpieczeństwa, który dzisiaj wciskamy będzie wystarczająco skuteczny".

msl/hlk/ Polsat News

Polsat News
Dowiedz się więcej na temat: koronakryzys | lockdown
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »