Rosną obawy w kolejnej państwowej spółce, Grupa Azoty zadłużona po uszy. "Przyjdzie prywaciarz i weźmie za psi grosz"

Związkowcy z Grupy Azoty w piątek spotkają się z zarządem spółki. Rozmawiać będą na temat zawieszenia zawartego porozumienia. Obawiają się nie tylko o swoje świadczenia, ale także o miejsca pracy. Spółka ma zadłużenie rzędu 10 mld zł.

Sztandarowa inwestycja Grupy Azoty stała się teraz kulą u nogi państwowego giganta. Budowa fabryki polimerów ogłaszana przez poprzedni rząd jako ogromny sukces, teraz ciągnie Azoty na dno. Także rynek nie sprzyja państwowej spółce.

Wstęp do zwolnień w Grupie Azoty

To już kolejny odcinek serialu o kryzysie Grupy Azoty. Teraz głównym problemem jest fakt, że kredyty na budowę fabryki Polimery Police zaciągnięte zostały pod zastaw innych zakładów. Rynek nawozów także nie sprzyja całej grupie. Zarząd musi podejmować konkretne ruchy. Te jednak martwią pracowników.

- Poziom zadłużenia koncernu jest tak wysoki, że Grupa Azoty nie ma z czego go spłacać (kredytu na budowę fabryki Polimery Police, przyp. red.) - mówi Sławomir Wręga, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego zakładu w Puławach cytowany przez money.pl.

Reklama

Obecne rozmowy związkowców i zarządu spółki mają dotyczyć zawieszenia wybranych postanowień Zakładowych Układów Zbiorowych Pracy. Jak informuje money.pl, do spotkania ma dojść w piątek 12 lipca.

- Obawiamy się, że możemy podzielić los pracowników PKP Cargo - mówi cytowany przez portal anonimowy pracownik Grupy Azoty. 

Pracownicy sądzą, że zawieszenie niektórych świadczeń dodatkowych to wstęp do masowych zwolnień. Takie mają obecnie miejsce w nierentownym PKP Cargo. Do 30 września pracę straci tutaj 30 proc. zatrudnionych. Zwolnienia mogą dotknąć ponad 4 tys. osób. 

Jakie świadczenia stracą pracownicy?

Poprawy sytuacji finansowej oczekuje zarząd po planie naprawczym, który właśnie wdrażany jest w Grupie Azoty. Władze spółki mówią o trudnych i niepopularnych decyzjach, które trzeba będzie podjąć.

"Jedną z takich decyzji są działania, które będą bezpośrednio dotykać pracowników, gdyż będą dotyczyć świadczeń oraz składników ich wynagrodzeń" - czytamy w piśmie, które publikuje money.pl.

Chodzi nie tylko o zawieszenie premii i wypłat rocznych nagród pracownikom, ale także świadczeń dla byłych pracowników. Odprawy emerytalne i rentowe oraz nadgodziny obecnych pracowników mają nie być wypłacane. Nie będzie także wydłużonego do 6 miesięcy wypowiedzenia dla pracowników zatrudnionych co najmniej 20 lat, a pod znakiem zapytania są także wypłaty wynagrodzenia chorobowego.

Nie tędy droga - mówią pracownicy

Działająca przy zakładach w Puławach "Solidarność" uważa, że zadłużenie spółki jest zbyt dużo, by cięcia w układzie zbiorowym mogły pomóc. Związkowcy przypominają, że w spółce po zmianach zarządu obiecywano podwyżki o 1500 zł, wyższe marże i nowe inwestycje. Tymczasem pracownicy obawiają się nie tylko likwidacji świadczeń dodatkowych:

"Będą też zwolnienie grupowe (choć wszyscy temu zaprzeczają - właśnie dlatego, że tak gorąco zaprzeczają - jest pewność, że będą). A na końcu tej tragedii będzie tak jak mówiła NSZZ: przyjdzie prywaciarz i weźmie nas za psi grosz" - pisze "Solidarność" na swojej stronie.

Wręga przypomina, że sektor nawozowy ma strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa żywnościowego państwa. Związkowiec przypomina, że nie chodzi tutaj zatem jedynie o interes pracowników, ale o bezpieczeństwo Polski. Rzeczniczka prasowa Grupy Azoty zaprzecza jednak, że planowane są większe reformy:

- Powołano także zespół ds. optymalizacji kosztów w obszarze wynagrodzeń pracowników oraz analizy ZUZP - mówi Monika Darnobyt, rzeczniczka prasowa Grupy Azoty, cytowana przez money.pl

Jej zdaniem nie oznacza to jednak zawieszenia świadczeń, ani przygotowania do zwolnień grupowych, a zarząd koncentruje się obecnie na "optymalizacji sprzedaży". 

Kupujemy nawozy z Rosji, zamiast wspierać swoich

Już kilka dni temu pisaliśmy w Interii Biznes o zaprzestaniu produkcji melaminy w Azotach. Problemem okazały się nie tylko ceny gazu i koszty emisji, ale także import z Chin. Teraz wiemy już, że ten kryzys jest szerszy. Import ze wschodu w 2023 roku wzrósł o ponad 130 tys. ton rok do roku. Money.pl podaje, że "tylko w lipcu 2023 r. Polska zwiększyła zakupy nawozów z Rosji ponad trzykrotnie". Zarząd ma obecnie pracować nad mechanizmami obronnymi przed importem nawozów z Rosji i Białorusi. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »