Ryanair goni lidera

Dwóch największych graczy chce w 2006 r. przewieźć o blisko 1,8 mln pasażerów więcej. Cały rynek powinien się podwoić. Z usług tanich linii skorzystało w 2005 r. ponad 3,4 mln osób. Pierwsze miejsce, podobnie jak rok wcześniej, okupuje węgierski Wizz Air.

Przewiózł 1,3 mln osób lecących do Polski i z powrotem. Przewoźnik nadrobił przepaść, jaka dzieliła go od konkurentów, jeśli chodzi o zapełnienie samolotów. W 2004 r. wskaźnik ten wynosił ponad 50 proc. W ubiegłym roku doszedł do 80 proc.

Na drugiej pozycji plasuje się polski Centralwings, spółka zależna LOT. Przewiozła ona 715 tys. osób, z czego jednak ponad połowę (378 tys.) stanowili pasażerowie czarterowi. To właśnie czartery pozwoliły przewoźnikowi oferować jedną z najbardziej rozbudowanych siatek. Dalsze pozycje zajmują europejscy giganci z długą tradycją latania.

Reklama

- Z easyJet poleciało w ubiegłym roku do Polski i z powrotem 438 tys. pasażerów - mówi Philippe Vignon, dyrektor easyJet odpowiedzialny za Polskę. Irlandzki Ryanair, który koncentruje się na portach regionalnych, przewiózł w 2005 r. 260 tys. pasażerów.

Entuzjazm rośnie

Przewoźnicy wierzą w kolejny dobry rok. Ryanair liczy na 1,4 mln pasażerów w ciągu 12 miesięcy. O rynek powalczą też Węgrzy. - W 2006 r. chcemy przewieźć 2 mln pasażerów - zapowiada Natasa Kamer, rzecznik WizzAir.

Oznaczałoby to ponad 53-proc. wzrost, który znów zapewniłby tej firmie pierwsze miejsce w Polsce. Z deklaracji czterech z sześciu największych przewoźników wynika, że rynek zwiększy się w 2006 r. o 2,6 mln pasażerów. Dodając mniejszych graczy oraz SkyEurope i Germanwings, które nie ujawniają planów, można oczekiwać podwojenia rynku.

- Tanie linie planują gwałtowny wzrost w 2006 r., ale mogą przeceniać polski rynek. Uważam, że zwiększy się on najwyżej o milion osób - ocenia Włodzimierz Rydzkowski z katedry polityki transportowej Uniwersytetu Gdańskiego.

Trudno o szacunki na kolejne lata. Eksperci nie chcą ryzykować prognoz. Jedno jest pewne, prawie 400-proc. dynamiki wzrostu nie da się utrzymać. Ambitne plany wymuszają zwiększanie floty. Każda linia czeka na dostawy maszyn. Centralwings ma w tym roku latać 10 samolotami, Germanwings 26. - SkyEurope do końca 2007 r. doda do 15 kolejnych 16 maszyn - mówi Eryk Kłopotowski, rzecznik SkyEurope.

Przy zamierzeniach przewoźników z Wysp są to jednak zamówienia czysto symboliczne. Ryanair chce w ciągu 7 lat dodać do obecnych 94 samolotów 140, a brytyjski easyJet lata dziś 109 samolotami, a jeszcze w 2003 r. zamówił 120 airbusów z dostawą do 2008 r.

Startujący przewoźnicy z regionu dopiero walczą o miejsce na rynku, ale na zyski z działalności przyjdzie im jeszcze poczekać. Z drugiej strony szansą dla nich jest lokalny charakter i znajomość rynku. Najbliższe lata pokażą, czy te atuty potrafią wykorzystać.

Plany rozwoju floty i skala działania pozwalają jednak wyciągać wnioski na przyszłość. Przychody easyJet wyniosły w ostatnim roku finansowym 1,38 mld GBP, Ryan-aira 1,337 mld EUR. Irlandczycy dysponują kapitałem 1,9 mld EUR, SkyEurope po emisji 87 mln EUR, a Centralwings... 5 mln zł, wykazując przy tym obroty 0,25 mld zł.

EasyJet obsługuje dziś 4 trasy z dwóch portów, w kwietniu uruchomi piątą - z Krakowa do Liverpoolu. Ryanair do 11 tras zainicjowanych w 2005 r. doda kolejnych osiem.

- Rozważamy następne. Decyzji można się spodziewać wczesną wiosną - mówi Tomasz Kułakowski, odpowiedzialny w Ryanair za sprzedaż i marketing w Europie Środkowej.

Irlandczykom zdecydowaną przewagę daje liczba portów docelowych. Tylko oni lądują na ośmiu polskich lotniskach. Ten argument oraz potencjał floty mogą dać Ryanairowi prowadzenie już za dwa lata.

Polski charakter

Przewoźnicy zdążyli w ostatnich kilkunastu miesiącach wyrobić sobie opinię o Polsce. - To rynek opóźniony w stosunku do państw zachodnich. Teraz, kiedy bariera finansowa i psychologiczna została przełamana, wzrost liczby pasażerów jest w Polsce najwyższy na świecie - ocenia Tomasz Kułakowski.

- Polacy chętnie wybierają lotniska położone bliżej centrów miast, z dogodnym dojazdem. Także biznesmeni coraz częściej latają tanimi liniami - dodaje Eryk Kłopotowski.

Pozostaje tylko zadbać o koszty i przepustowość lotnisk. - Polskie porty nie należą do najtańszych w porównaniu z innymi lotniskami w Europie - twierdzi Philippe Vignon.

Rynek jest jednak atrakcyjny i przyciąga kolejnych przewoźników. Swoich sił próbują też u nas m.in. Norwegian Air czy niemiecki Dauair. Wkrótce pojawi się BritAir, linia należąca do grupy Air France & KLM.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Centralwings | przewoźnicy | Wizz Air | Ryanair
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »