Sanyo rusza do boju

Oprócz sekretarki przy jego boku nie ma nikogo. Dopiero po prawie pół roku dostał pozwolenie na organizację małego biura w centrum Warszawy. W prestiżowym biurowcu Atrium zainstalował się w czerwcu.

Tomasz Kliczkowski odbudowuje w Polsce i w Europie Środkowo-Wschodniej wpływy japońskiego giganta elektronicznego Sanyo. Tego samego, którego telewizory i magnetowidy uwielbiali klienci peweksów i Baltony przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Kliczkowski te czasy nie za dobrze pamięta. Był dzieckiem. Dwa lata temu skończył marketing i zarządzanie w Szkole Głównej Handlowej. Ma ledwie 27 lat.

Rośnie i rośnie

Zatrudniając go, Sanyo zrobiło świetny interes. Wyniki przedstawiciela firmy na naszą część Europy są świetne, chociaż z drugiej strony menedżer zaczynał prawie od zera, a wiadomo, że początki w biznesie są najbardziej dynamiczne.

Reklama

W 2006 r. Kliczkowski miał osiągnąć dla Sanyo w Polsce obrót miliona euro. Po trzech miesiącach, gdy jego japońscy nadzorcy zobaczyli, co się święci, stwierdzili, że ma sprzedać za 1,2 mln euro. Po pół roku dołożyli do planów jeszcze 300 tysięcy.

- Na koniec roku okazało się, że zrobiłem u nas 1,85 mln euro obrotu. Po tym sukcesie dostałem propozycję wzięcia całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej - opowiada Kliczkowski, z którym spotykamy się w najmowanej na godziny salce konferencyjnej przy alei Jana Pawła w Warszawie.

W pierwszym kwartale tego roku Polak sprzedał w podległych sobie krajach o 50 proc. urządzeń Sanyo więcej niż w roku ubiegłym.

- Obrót wzrósł tylko o 7 proc. ze względu na spadek cen. Żeby porównać skalę, weźmy projektory multimedialne: 1680 urządzeń sprzedaliśmy w 2006 r. W pierwszej połowie obecnego mamy 1,1 tys., a wiadomo, że biznes w elektronice dla klienta instytucjonalnego kręci się w ostatnim kwartale, kiedy firmy chcą uciec z kosztami ze względów podatkowych [w listopadzie płaci się podwójną zaliczkę na podatek dochodowy - przyp. red.]. Wtedy też szkoły i inne instytucje budżetowe dostają pieniądze - tłumaczy Tomasz Kliczkowski.

Czujne oko szefa

Nie jest rekinem biznesu, nie ma - jak tuzy z lat 90. - dziesiątek stron romantycznego życiorysu. Wolny czas poświęca na wychowanie dwuletniego syna i zabawę z nim. Robi karierę na miarę własnych czasów. Czasów, w których - żeby zostać menedżerem w prywatnym biznesie (nie mylić z prywatno-państwowym), trzeba mieć szczęście, a do tego wykazać się zaangażowaniem, sumiennością i przede wszystkim skutecznością.

- Czy miałem magnetowid i telewizor Sanyo? Tata miał. I działały piętnaście lat. Teraz to jednak inne czasy.

Sanyo też zajmuje się czymś innym - uśmiecha się Kliczkowski. Pracuje u Japończyków od stycznia 2006 r. Do kwietnia tego roku zajmował się tylko Polską. Potem doszły mu między innymi Węgry, Łotwa, Litwa, Rumunia i Bułgaria.

- Bywam tam. Co kwartał latam też do europejskiej centrali firmy w Monachium i spowiadam się z osiągniętego poziomu sprzedaży - opowiada Tomasz Kliczkowski.

Struktura w japońskiej korporacji jest taka, że Tokio, a nie on odpowiada na przykład za Czechy i Słowację. Priorytetem dla niego jest zatem uporządkowanie sieci dystrybucji, przede wszystkim projektorów multimedialnych oraz aparatów i kamer cyfrowych.

Sanyo to dziś jeden z największych producentów projektorów multimedialnych w technologii LCD. Portfolio produktów firmy obejmuje ponad 20 modeli w trzech kategoriach: Home Cinema (do użytku domowego), Value Creation (do zastosowań biznesowych i edukacyjnych) oraz System Solutions (projektory instalacyjne o świetnej jasności i rozdzielczości, przeznaczone do zastosowań reklamowych, sal kinowych i obsługi dużych imprez). Niebawem Kliczkowski będzie miał również w ofercie telewizory LCD w technologii full HD oraz pogododporne monitory dla lotnisk i hoteli. Sprzedaż innych urządzeń (klimatyzatorów, telewizji przemysłowej, baterii) na razie prowadzona jest w Polsce niezależnym kanałem, a wiele grup produktowych Sanyo

(np. telefony komórkowe) w ogóle nie oferuje w krajach naszej części Europy.

- Z czego to wynika? Sanyo ma rozdrobnioną strukturę. Jest to koncern kilkunastu niemal niezależnych spółek, z których każda zajmuje się inną branżą. Jest Sanyo Air Conditioning Sanyo Biocomponents etc, etc. Ja podlegam pod Sanyo Fisher Sales Europe, które jest europejską centralą dla szeroko rozumianego sprzętu RTV marki Sanyo tłumaczy Kliczkowski.

Dystrybucją produktów

Sanyo od Tomasza Kliczkowskiego zajmują się w Polsce firmy Tech Data Polska i ACCO Polska. W tej drugiej firmie Kliczkowski zaczął zresztą swoją przygodę ze sprzętem japońskiej marki. Stamtąd przeszedł też do Sanyo.

- Do ACCO trafiłem na drugim roku studiów. Pierwszy tydzień pracowałem za darmo i zostałem tam pięć lat. Właściwie sam stworzyłem rynek projektorów dla firmy. Na koniec byłem tam product managerem i dostałem propozycję awansu do struktur międzynarodowych. Miałem pracować w Londynie. Po tej właśnie propozycji zadzwoniłem do mojego obecnego szefa w Sanyo, że teraz w Polsce będzie pracował z kim innym. Po krótkim czasie dostałem propozycję z Sanyo. Przyjąłem ją bez wielkiego wahania, bo nie do końca uśmiechało nam się z żoną wyjeżdżać - wspomina Kliczkowski.

Rafał Kerger

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »