Wyższa grzywna i nowe kary dla przedsiębiorców. Sejmowa wrzutka Lewicy bez konsultacji
Ustawa o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom doczekała się niespodziewanej wrzutki. Lewica zaskoczyła pracodawców i koalicjantów, bo do ustawy dodała wyższe grzywny za łamania prawa pracy. W Kodeksie pracy miałoby pojawić się także nowe wykroczenie.
W miniony piątek Sejm przyjął projekt ustawy o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Nie obyło się bez kontrowersji.
Projekt przygotowało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej kierowane przez Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk z Lewicy. Partyjna koleżanka pani minister podczas drugiego czytania ustawy zgłosiła jednak poprawkę, która podnosi kary dla pracodawców za łamanie prawa pracy i daje możliwość ukarania przedsiębiorców nawet karą ograniczenia wolności.
"Chodzi o wyrównanie sankcji kar za zatrudnianie osób z naruszeniem przepisów prawa. Chodzi o takie same kary za np. nielegalne zatrudnianie ludzi, nieważne, czy są to cudzoziemcy, czy Polacy. W tej chwili za nielegalne zatrudnienie Polaków kary są niższe, niż będą przy nielegalnym zatrudnianiu cudzoziemców. Tylko i wyłącznie o to chodzi, o równe traktowanie polskich i niepolskich pracowników — przekonywała Katarzyna Ueberhan przed ostatecznym głosowaniem w Sejmie.
Choć wcześniej w Komisji nadzwyczajnej posłowie Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi wstrzymali się od głosu, to ostatecznie w Sejmie wszyscy zagłosowali za poprawką. Poprawka zgłoszona kilka minut przed ostatecznym głosowaniem nie zyskała jednak aprobaty koalicjantów:
"Ja oczywiście zagłosuję teraz (podczas trzeciego głosowania - przyp. red.) tak, jak chce klub, ale będę namawiał klub do tego, żebyśmy zmienili tę poprawkę w Senacie — mówił Artur Łącki, poseł Koalicji Obywatelskiej.
A chodzi o poselską wrzutkę, która w tym wypadku oznacza podwyżkę minimalnej kary z 1000 do 3000 zł oraz z 1500 do 4000 zł. Wyższe miałyby być także maksymalne kary dla przedsiębiorców - 50 tys. zł zamiast 30 tys. zł i 55 tys. zł zamiast 45 tys. zł.
W Kodeksie pracy miałoby pojawić się także nowe wykroczenie. Niewypłacenie wynagrodzenia pracownikom przez co najmniej trzy miesiące grozić miałoby grzywną do 60 tys. zł lub ograniczeniem wolności.
Biuro Legislacyjne Sejmu zwraca jednak uwagę, że poprawka wykracza znacznie poza zakres ustawy, która miała regulować zatrudnienie cudzoziemców. Jednocześnie zgłoszona została bardzo późno i wprowadza do Kodeksu pracy nowe wykroczenie, o czym pracodawcy nie zostali wcześniej poinformowani, nie odbyły się także konsultacje w tej sprawie.
"Z jednej strony przedstawiciele rządu i politycy powtarzają, jak ważna jest deregulacja, a z drugiej posłowie tylnymi drzwiami zwiększają obciążenia dla pracodawców. Idea deregulacji nie może być tylko pustym frazesem, muszą iść za nią konkretne działania" — mówiła Wioletta Żukowska-Czapicka z Federacji Przedsiębiorców Polskich cytowana przez businessinsider.com.
Pracodawcy są zgodni, że poprawka Lewicy zaprzecza całej idei deregulacji. "Liczymy na większą rozwagę podczas prac nad ustawą w Senacie", mówią przedsiębiorcy cytowani przez BI. Senat zbiera się na dwudniowym posiedzeniu już w czwartek 27 lutego. Póki co ustawy nie ma jednak w porządku obrad.
Zmiany w tym kształcie popiera jednak Państwowa Inspekcja Pracy, która od lat apelowała o wprowadzenie bardziej surowych kar. "Mówiąc w skrócie, chodzi o to, aby kara spełniała swoją funkcję, by nie dochodziło do sytuacji, że bardziej opłaca się zapłacić mały mandat niż przestrzegać przepisów — mówił Marcin Stanecki, główny inspektor pracy w rozmowie z Business Insider jesienią ubiegłego roku.
Jeszcze mocniej oczekiwane są zapisy dotyczące kar za niewypłacanie wynagrodzenia. Na ten moment przedsiębiorcy ponoszą odpowiedzialność jedynie za zaniżanie wynagrodzeń. Plany zmian w tym zakresie ujęto w projekcie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, jednak ta ustawa obecnie blokowana jest w rządzie.