1 mld zł zadłużenia do redukcji
BPH PBK, ING BSK i Pekao to prawdopodobnie trzy banki, które poniosą największe straty w przypadku restrukturyzacji zadłużenia sektora chemii ciężkiej - wynika z naszych informacji.
Analitycy twierdzą, że po ubiegłorocznej "wpadce" banków w przypadku Stoczni Szczecińskiej, instytucje te zapewne większość zagrożonych kredytów udzielonych zakładom nawozowym i chemicznym objęły już rezerwami.
Zadłużenie sektora chemii ciężkiej w bankach wynosi już prawie 1 mld zł. - Wszystkie banki kredytowały firmy z tej branży - mówi Krzysztof Mering, rzecznik Nafty Polskiej, odmawiając jednocześnie odpowiedzi na pytanie o instytucje, które są najbardziej zaangażowane w finansowanie znajdującego się w zapaści finansowej sektora. Przypomnijmy, że łączna strata finansowa zakładów azotowych w Tarnowie, Puławach i Kędzierzynie oraz chemicznych Police, Sarzyna i Zachem wyniosła w zeszłym roku 385 mln zł.
Nafta Polska, agenda rządowa odpowiedzialna za prywatyzację branży zapowiedziała, że będzie chciała pozyskać akceptację banków - wierzycieli spółek chemicznych dla propozycji ich restrukturyzacji. Chodzi zapewne o rozłożenie spłaty kredytów na raty oraz zmniejszenie ich wartości. - Zachowanie banków będzie uzależnione od zabezpieczeń kredytowych, które są zapisane w umowach. Być może instytucjom finansowym będzie opłacało się zrezygnować ze spłaty części kredytów niż czekać np. na sprzedaż np. maszyn czy gruntów firm - twierdzi Janusz Korczak z CA IB Securities. Zakłady z sektora chemii ciężkiej nie są publiczne, nie muszą więc informować o dużych kredytach. Prosiliśmy największe banki o odpowiedź na pytanie, czy zawiązały rezerwy na kredyty udzielone zakładom nawozowym i chemicznym. Przedstawiciel BZ WBK odpowiedział, że nawet jeżeli kredytował zakłady chemiczne, to nie były to duże kwoty.
Do udziału w kredytowaniu sektora przyznał się natomiast BGŻ. - Nie znamy jeszcze konkretnych kroków, jakie podejmiemy. Czekamy na propozycje Nafty Polskiej - powiedziała nam Anna Pawelska, rzecznik banku.