Cięższe czasy dla banków

Pierwsze półrocze było dla giełdowych banków udane. Drugie, za sprawą spadku stóp procentowych i marż, może okazać się gorsze. Pojawił się jednak pozytywny sygnał - po kredyty inwestycyjne zaczęły sięgać przedsiębiorstwa.

Pierwsze półrocze było dla giełdowych banków udane. Drugie, za sprawą spadku stóp procentowych i marż, może okazać się gorsze. Pojawił się jednak pozytywny sygnał - po kredyty inwestycyjne zaczęły sięgać przedsiębiorstwa.

Wyniki banków za II kwartał i całe I półrocze były dobre. Zysk netto rósł jednak zdecydowanie szybciej niż przychody, które przeciętnie zwiększyły się o 3-4%. Łącznie zyski giełdowych banków są po I półroczu niemal o 20% wyższe niż na koniec czerwca 2004 r. - Po stronie przychodów działo się niewiele. Wyniki opierają się głównie na niższych rezerwach i kosztach - potwierdza Dariusz Górski, szef działu analiz w DB Securities. Wyjątkiem na tym tle był największy polski bank PKO BP, który wczoraj pochwalił się rezultatami za II kwartał. Skonsolidowany zysk netto wyniósł 467 mln zł i był "tylko" o 4,7% wyższy niż w tym samym okresie minionego roku. To jednak i tak więcej niż oczekiwali analitycy, prognozujący 440 mln zł zysku. Po dwóch kwartałach narastająco grupa wypracowała 883 mln zł zysku netto (o 3% więcej niż w I połowie 2004 r.), przy przychodach na poziomie 3,15 mld zł.

Reklama

Obligacje zostały

Wbrew oczekiwaniom, z wyjątkiem BRE, Handlowego i PKO BP, banki nie wykazały w zyskach za II kwartał operacji na obligacjach, których ceny w tym czasie bardzo podskoczyły. Spodziewano się, że właśnie z tego powodu ogłaszane ostatnio dane będą wyjątkowo dobre. Gdyby banki zrealizowały zyski z obligacji, ich wynik netto, w zależności od spółki, wzrósłby o 30-40%. Banki zdecydowały się pozostawić sobie tego "asa" na przyszłość.

- Najwyraźniej uznały, że nie jesteśmy jeszcze na szczycie obligacyjnej hossy. Nie widziały też potrzeby jednorazowego zwiększania zysku netto. Dysponują więc "zaskórniakami", które mogą posłużyć do poprawy wyniku netto w przyszłości lub rozłożonego w czasie zwiększania wyniku odsetkowego. A to po spadku stóp procentowych może się bardzo przydać - podkreśla Andrzej Powierża z BDM PKO BP.

Przychody, co prawda nieznacznie, ale rosły, przede wszystkim za sprawą powiększających się portfeli kredytowych.

Rosną portfele kredytowe i depozytowe

Zadłużali się przede wszystkim klienci indywidualni. Kredytowali się kartami, pożyczali na konsumpcję i mieszkania. W II kwartale pojawił się również długo wyczekiwany sygnał ze strony korporacji - zaczęły brać kredyty inwestycyjne. Pozytywnym sygnałem dla gospodarki był też spadek depozytów firm na koniec czerwca, w porównaniu z marcem tego roku. Zaczęły natomiast rosnąć oszczędności gospodarstw domowych.

Pytanie, w jakim tempie będzie się zwiększać kredytowa aktywność przedsiębiorstw? - I czy będą pożyczały głównie małe i średnie firmy, gdzie marże bankowe są wysokie, czy też te największe - gdzie zarobić daje się niewiele - zastanawia się Artur Szeski z CDM Pekao. A wzrost wolumenu kredytów i depozytów jest bankom bardzo potrzebny, by zniwelować efekt spadających marż. To skutek obniżek stóp procentowych i coraz większej konkurencji. Prognozy dalszych obniżek stóp bardzo się od siebie różnią i wahają się - od 25 pb. do 75 pb. Banki, choć niechętnie, czasami zdradzają, jak poważne ma to dla nich konsekwencje. W przypadku BPH stopy niższe o 1 pkt proc. dają o 100 mln zł niższy wynik odsetkowy, a w ING BSK - o 36 mln zł.

Dlatego też analitycy zapowiadają, że nie należy mieć złudzeń - rezultaty banków za II półrocze będą gorsze. Spadku marż nie da się nadrobił wzrostem akcji kredytowej. - Dlatego wyjątkowo trudny może się okazać III kwartał - uważa Andrzej Powierża.

Kursy podążają za nastrojami

Generalnie prognozy analityków uwzględniają kilkunastoprocentowy wzrost wyników banków w 2005 r. (mimo że 2004 rok był dla niemal wszystkich giełdowych spółek z tego sektora rekordowy). Czy to przełoży się na ich notowania? Zdaniem analityków, kursy są głównie pochodną nastroju na całej giełdzie i doniesień o możliwych fuzjach. Banki mimo dobrych rezultatów za I kwartał i rekordowych na koniec 2004 r. wcale nie należały do szczególnie wzrostowych papierów. Prawdziwa hossa w sektorze nastąpiła dopiero po ogłoszeniu - w maju - informacji o możliwej fuzji UniCredit i HVB - inwestorów strategicznych Pekao i BPH.

Halina Kochalska

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: PKO BP SA | bank | kredyt | bańki | sygnał
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »