Czy budowa bloku w Ostrołęce jest zagrożona?

Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał, że uchwała walnego zgromadzenia Enei o przystąpieniu do projektu Ostrołęka C, którego koszt szacowany jest na ok. 6 mld zł, jest nieważna. Chodzi o budowę bloku opalanego węglem o mocy 1000 MW. Czy wyrok może mieć wpływ na realizację inwestycji?

Jak poinformował Interię Marcin Stoczkiewicz, prezes fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, która zaskarżyła rozbudowę elektrowni w Ostrołęce, elementów pozwu było kilka. Pierwszy dotyczył właśnie stwierdzenia nieważności uchwały akcjonariuszy. - Wskazywaliśmy, że zgromadzenie akcjonariuszy jako organ spółki akcyjnej może podejmować uchwały jedynie w takich sprawach, które mu zostały konkretnie powierzone przez kodeks spółek handlowych, na podstawie upoważnienia ustawowego lub wyraźnej normy statutu. Tymczasem tylko zarząd dysponuje generalną kompetencją do prowadzenia spraw spółki i podejmowania decyzji tego typu. W związku z tym argumentowaliśmy, że to było naruszenie kompetencji zarządu do prowadzenia spraw spółki i nadzwyczajne walne zgromadzenie wyszło poza swoje kompetencje - powiedział prezes.

Reklama

Dodał, że podnoszone były też inne argumenty, jak ten, że decyzja o rozpoczęciu inwestycji narusza interes spółki. Fundacja ClientEarth odwoływała się do kwestii związanych z finansowaniem inwestycji, wskazywała, że Europa odchodzi od węgla, a ceny uprawnień do emisji są coraz wyższe. Argumentowała, że inwestycja będzie dla spółki szkodliwa i może przynieść stratę. Jednak to kwestia nieważności podjęcia uchwały okazała się skuteczna. Do pozostałych argumentów sąd w uzasadnieniu ustnym się nie odniósł.

Zdaniem ClientEarth, wyrok sądu może oznaczać koniec ryzykownego projektu, do którego finansowania nadal brakuje ponad 3 mld zł. Według fundacji, inwestorzy powinni ponownie przemyśleć zasadność projektu.

Wyrok jest nieprawomocny, co oznacza, że druga strona może złożyć apelację. Enea nie komentuje jednak sprawy. Nie planuje się do niej odnosić również resort energii.

Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku zajmujący się m.in. branżą energetyczną, uważa, że decyzja sądu nie musi to oznaczać końca projektu. - Jeśli faktycznie sąd brał pod uwagę wyłącznie kwestie formalne, to można będzie przejść procedury jeszcze raz w taki sposób, by spełnione zostały wszystkie wymagane warunki i by nie można było ich już zaskarżyć. Myślę, że tak to się skończy - powiedział.

Zdaniem eksperta, budowa bloku Ostrołęka C w obecnych warunkach nie jest rentowna. - Dzięki rynkowi mocy projekt znacznie zmniejszył zakładaną wcześniej przez rynek generowaną stratę, natomiast przy dzisiejszych cenach CO2 i węgla nadal rentowny nie jest. Choć oczywiście wszystko zależy od założeń, jakie się przyjmie. Przy tego typu projektach, rozpatrywanych w horyzoncie 30-40 lat, wrażliwość na założenia modelu jest dość duża - poinformował Kliszcz. - Natomiast na pewno budowa bloku węglowego stoi w kontrze do trendów w sektorze - dodał.

Podkreślił, że inwestorzy decyzję o uruchomieniu tej inwestycji odebrali negatywnie. - Trudno, by było inaczej, skoro przy średnich założeniach nie dodaje ona wartości. Z pewnością dla akcjonariuszy Enei i Energi lepiej byłoby, gdyby ten projekt nie był realizowany - ocenił.

Wspólnikami Elektrowni Ostrołęka są Energa i Enea. Spółki w grudniu podpisały porozumienie dotyczące realizacji bloku. Enea deklarowała wtedy zaangażowanie w wysokości 1 mld zł, a Energa co najmniej 1 mld zł. Pod koniec grudnia wydane zostało polecenie rozpoczęcia prac związanych z budową. Otrzymało je konsorcjum GE Power oraz Alstom Power Systems.

W kwietniu tego roku minister energii Krzysztof Tchórzewski mówił, że widzi możliwość sfinansowania budowy bloku w Ostrołęce tylko przez Eneę i Energę, choć zapowiadał, że rozmowy z bankami będą jeszcze prowadzone. Pytany wówczas, czy Enea i Energa mogą same finansować tę inwestycję, odpowiedział: "bez problemu". Wyjaśniał, że obie spółki zrezygnowały z dywidend, co pozwoliło na pewne oszczędności.

Tymczasem wcześniej zakładano, że udział kapitału własnego i długu wyniesie po 50 proc. W listopadzie 2018 r. minister energii mówił, że udział banków w finansowaniu nowego bloku wniesie 30-35 proc. Zaznaczał wówczas, że rozmowy o finasowaniu nie były łatwe, bo wiele banków zagranicznych i niektóre polskie nie chcą finansować projektów opartych o węgiel. Wskazywał, że ponad 60 proc. stanowić będzie wkład własny Energi, Enei i TFI Energia.

Niedawno zarząd Energi informował, udzielając odpowiedzi na pytania akcjonariusza zadane podczas walnego zgromadzenia tej spółki, że projekt Ostrołęka C jest rentowny, ale skala inwestycji stanowi znaczne wyzwanie dla zamknięcia jego finansowania.

Firma podawała, że trwają prace prowadzące do pozyskania finansowania zewnętrznego. "Element rentowności jest jednym z warunków brzegowych wymaganych do pozyskania finansowania zewnętrznego, ale nie jedynym. Obok powyższego brany jest pod uwagę pakiet zabezpieczeń, układ poszczególnych źródeł finansowania projektu, dostęp do wspólnych przepływów projektu, sposób mitygacji ryzyk projektu itp. Mnogość kwestii do rozstrzygnięcia powoduje wydłużenie prac w tym zakresie. Przedłużanie się procesu uzyskiwania finansowania nie jest zjawiskiem nietypowym, biorąc pod uwagę skalę projektu" - informowała spółka w odpowiedziach na pytania akcjonariusza.

Monika Borkowska

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »