Daniel Obajtek: Orlen z Lotosem na ostatniej prostej
Orlen chce jak najszybciej sfinalizować zakup Lotosu i Energi. Negocjacje z Komisją Europejską są na ostatniej prostej. Za około dwa miesiące spółka wybierze też partnera do budowy morskiej farmy wiatrowej. Proces przeciąga się, bo w grę wchodzi szersza współpraca, również przy innych projektach w obszarze OZE - mówi w wywiadzie dla Interii prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.
Monika Borkowska, Paweł Czuryło; Interia: Jakie główne cele stawia sobie PKN Orlen na ten rok?
Daniel Obajtek, prezes Orlenu: - Będziemy kontynuować wszystkie rozpoczęte procesy inwestycyjne. Ale przede wszystkim chcemy sfinalizować przejęcie Lotosu i Energi. To bardzo ważne zarówno dla nas, dla rozwoju przejmowanych spółek, jak i dla społeczności lokalnych oraz samorządów, na których terenie działamy. Jestem przekonany, że skorzystają na tym również nasi akcjonariusze. Naszym celem jest budowa silnego multienergetycznego koncernu, który z powodzeniem będzie mógł działać na coraz bardziej konkurencyjnym rynku.
Termin wydania przez Komisję Europejską decyzji w sprawie kupna Lotosu wciąż się przesuwa. Czy rozmowy są aż tak trudne? Kiedy Orlen spodziewa się ostatecznego rozstrzygnięcia?
- Mówimy o złożonej transakcji, uwarunkowanej również politycznie. Zależy nam, żeby uzgodnić korzystne warunki zaradcze, akceptowalne przez wszystkie strony. Rozmawiamy o nich z Komisją i z konkurentami. Musimy brać pod uwagę nie tylko interes spółek, ale też właściciela, czyli Skarbu Państwa, który posiada pakiet większościowy. Transakcja powinna być opłacalna również z jego punktu widzenia. On bowiem będzie podejmował ostateczną decyzję.
- Jeśli warunki zaradcze nie będą optymalne, nie zgodzi się na sprzedaż aktywów. Trzeba więc znaleźć złoty środek, by pogodzić interesy Orlenu, Lotosu, Skarbu Państwa i oczekiwania KE, mając jeszcze z tyłu głowy bezpieczeństwo paliwowe kraju. Wszystko to wymaga czasu. Pamiętajmy, że w międzyczasie odbyły się wybory do Europarlamentu, ukształtowała się Komisja w nowym składzie. Te zmiany również spowolniły proces.
- Przed nami ostatnia prosta. Chcielibyśmy uzyskać zgodę w pierwszym półroczu. Jesteśmy zaawansowani w rozmowach na temat warunków zaradczych, negocjacjach z konkurencją. Dlatego termin pierwszego półrocza wydaje się realny.
Nie ma ryzyka, że plan się nie powiedzie? Komisja może przecież nie wydać zgody.
- To skomplikowany proces, ale mamy determinację, żeby go skutecznie przeprowadzić. Jesteśmy przygotowani na różne scenariusze. Nie poddamy się, bo jest to połączenie dobre zarówno dla Orlenu, jak i Lotosu, ale także dla polskiej gospodarki. Nie zawsze zgadzamy się z podejściem Komisji i naszej konkurencji. To naturalne. Ale twardo negocjujemy.
- Wychodzimy z założenia, że Komisja nie może nas obarczać tym, że zdecydowanie później dołączyliśmy do Unii, że nasz biznes przez lata był kształtowany przez Rosjan, że rafinerie były tam, gdzie oni chcieli, rurociągi biegły tam, gdzie oni chcieli. My ten proces przeprowadzimy, bo uważamy, że tylko wtedy mamy szansę dalszego rozwoju.
A jakie jest podejście Komisji Europejskiej do kolejnej akwizycji, Energi?
- Jesteśmy w fazie prenotyfikacji z Komisją. Proces powinien przebiec sprawnie. Nie przewiduję tu problemów. Muszę przyznać, że więcej zapytań ze strony Komisji napływało do nas w sprawie Ruchu niż w sprawie Energi. Liczę, że uzyskamy zgodę w ciągu trzech miesięcy. Nie ma tu kontrowersji. Z punktu widzenia Orlenu i Energi to również wielka szansa na rozwój. To jest połączenie komplementarne.
- Grupa Energa ma znaczący udział OZE w portfelu. My idziemy też w tym kierunku, analizując choćby rozwój offshore na Bałtyku. Jeśli chodzi o działalność dystrybucyjną - my nie posiadamy żadnej sieci. Energa taką siecią dysponuje. Nie ma więc w tym obszarze koncentracji. Energa produkuje poniżej 10 proc. wytwarzanej w kraju energii. My jesteśmy czwartym producentem, wytwarzamy ponad 8 TWh (Energa - ok. 4 TWh).
Skąd decyzja o wejściu w sektor energetyczny?
- Chcąc rozwijać firmę, trzeba obserwować trendy. Przecież nie jesteśmy w stanie powstrzymać rewolucji, która już dokonuje się na naszych oczach. Zmiany są nieuchronne. I musimy im sprostać. Stąd nasze decyzje biznesowe, które będą procentować w długiej perspektywie, 20-30 lat. Dywersyfikujemy źródła przychodów. Musimy budować kolejną nogę na nowe czasy. Trwają intensywne prace przygotowawcze w kierunku OZE. Rzeczywistość dynamicznie się zmienia, my nie chcemy pozostać w tyle. To właśnie jest czas na zmiany.
Wybór padł na Energę. Dlaczego?
- Energa to najzdrowsza grupa energetyczna w Polsce. Z racji tego, że kierowałem tą spółką przez rok, wiem czego jej brakuje, by mogła w pełni rozwinąć skrzydła. Przede wszystkim Energa potrzebuje pieniędzy na inwestycje. Przy stabilnym i wiarygodnym inwestorze, jakim jest PKN Orlen, w przeciągu czterech - pięciu lat jej sytuacja może zmienić się diametralnie na korzyść.
- Grupy energetyczne od stosunkowo niedawna zajmują się sprzedażą. My w tym obszarze mamy zdecydowanie większe doświadczenie, nasze kompetencje sprzedażowe budowaliśmy całe dziesięciolecia. Możemy sobie nawzajem pomóc, wkładając do portfela pewne wspólne usługi, co poszerzałoby naszą ofertę.
- Energa wpisuje się też w analizowany przez nas program rozwoju offshore ze względu na lokalizację, sieć dystrybucyjną, ale też kilka ciekawych projektów, które ma w portfelu. Myślę tu o blokach gazowych, które mają powstać w Grudziądzu i Gdańsku. Poza tym Energa generuje powtarzalny wynik EBITDA na poziomie ok. 2 mld zł rocznie, co na pewno nie jest bez znaczenia.
Skoro jesteśmy już przy farmach wiatrowych - przeciąga się wybór inwestora do projektu Orlenu. Z czego to wynika?
- Negocjujemy z kilkoma podmiotami, które znalazły się na krótkiej liście. Rozmowy się przeciągają, bo myślimy o tym, by związać się z takim partnerem w szerszej skali. Chodzi nie tylko o morską farmę wiatrową, którą mamy wspólnie budować, ale również o inne projekty z obszaru OZE. Trwają prace w tym zakresie. Więcej na ten temat w tej chwili nie mogę jednak mówić.
Kiedy więc wyłoniony zostanie partner?
- Na przełomie pierwszego i drugiego kwartału tego roku. Natomiast same prace przy projekcie offshore przebiegają zgodnie z harmonogramem. Skończyliśmy badania dna morza, wyłaniamy firmę, która ma być projektantem farmy. W ramach postępowania wyłoniony zostanie doradca techniczny, który przygotuje wstępny projekt morskiej farmy wiatrowej, projekt budowlany, analizy produktywności oraz analizy pomocnicze.
Zawierucha na Bliskim Wschodzie nie sprzyja rynkom surowcowym. Ostatnie informacje napływające z Iranu spowodowały mocne wahania cen ropy. Jak radzi sobie z tym Orlen?
- Właśnie po to, by uniezależnić się choć trochę od geopolityki, budujemy silny multienergetyczny koncern. Widzimy, jak wygląda otoczenie makro, sytuacja na świecie. To nas przekonuje, że kierunki, które obraliśmy, są słuszne. Staramy się dywersyfikować przychody i rozbudowywać inne obszary działalności.
- Częściowo problem ten rozwiąże rozwój petrochemii. Coraz częściej zdarza się, że bardziej opłaca się przerabiać ropę na petrochemikalia niż na paliwa. Przy zmiennym otoczeniu mocną stroną staje się nowoczesny, wydłużony łańcuch wartości. Dostarczanie na rynek produktów wysokomarżowych daje większą gwarancję zysku nawet w niesprzyjającym otoczeniu.
Jakie główne projekty inwestycyjne będzie realizował w tym roku Orlen? Przedstawiciele spółki zapowiadali wzrost wydatków na inwestycje w tym roku.
- Będziemy realizować zapowiadany wcześniej program rozwoju petrochemii, oddane zostanie nowe centrum badawczo-rozwojowe, w ramach rozbudowy kompleksu olefin w Płocku podpisana została umowa na usługę doradztwa technicznego i zarządzania projektem, na zaawansowanym etapie są też prace związane z rozbudową zdolności produkcyjnych fenolu i budową kompleksu pochodnych aromatów. Poza tym inwestujemy w segmencie nawozowym w spółce Anwil, realizujemy ciekawe projekty w Orlenie Południe, m.in. inwestycje w zielony glikol. Planujemy duże wydatki w zakresie biododatków do paliw. I oczywiście modernizujemy rafinerie.
Spore środki pochłania też sieć detaliczna.
- Rocznie budujemy około 45 nowych stacji, a 200 modernizujemy. Detal jest ważnym obszarem naszej działalności. Niedługo otworzymy pierwszą stację w Niemczech, pod Berlinem, z logo Orlenu. Szukamy możliwości rozwoju biznesu na Litwie, w tym w zakresie budowy nowych obiektów. Będziemy się mocno skupiać na terenach wokół Wilna. Rozwijamy naszą sieć również na Słowacji. Cały czas inwestujemy w detal, unowocześniamy nasze stacje, standaryzujemy je, jesteśmy w trakcie cobrandingu naszych stacji w Niemczech, Czechach i na Słowacji. Docelowo planujemy rebranding.
- Dlatego tak ważne jest wzmacnianie marki Orlen za granicą. Stąd nasze mocne zaangażowanie w sponsoring sportowy. W ubiegłym roku weszliśmy w Formułę 1 i we współpracę z Robertem Kubicą. O tym, że była to dobra decyzja biznesowa, świadczą wyniki finansowe. W tym roku logo Orlenu będzie w F1 jeszcze bardziej widoczne. Zostaliśmy tytularnym sponsorem teamu Alfa Romeo Racing Orlen i oczywiście nadal jesteśmy z Kubicą.
Wszystkie te działania toczą się w jednym czasie - i akwizycje, i inwestycje. Czy spółka da radę spiąć te wszystkie aktywności organizacyjnie i finansowo?
- Grupa jest zabezpieczona finansowo. Wszystko mamy policzone. Nie podejmowalibyśmy takich działań, gdybyśmy mieli jakiekolwiek wątpliwości. Pracujemy bardzo intensywnie, mamy wiele zespołów roboczych, efekty ich działań są coraz bardziej widoczne.
A dywidenda? Czy spółka, mimo tak ambitnych planów inwestycyjnych, akwizycyjnych, będzie skłonna dalej dzielić się zyskiem z akcjonariuszami?
- Zdecydowanie będę opowiadał się za wypłatą dywidendy. Oczywiście, ostateczna decyzja jest w gestii walnego zgromadzenia, ale mam przekonanie, że Orlen powinien pozostać spółką dywidendową. W tym obszarze nic się nie powinno zmienić, tym bardziej że zbudowaliśmy solidne fundamenty finansowe.
Rozmawiali: Monika Borkowska, Paweł Czuryło