Dobre i złe informacje we Fonie

Fon chce zainwestować w firmę produkującą konstrukcje stalowe. Taką ma nowy wiceprezes. Właścicielem podobnej jest także członek rady nadzorczej. Ciągnie się za nimi przeszłość...

Fon chce zainwestować w firmę produkującą konstrukcje stalowe. Taką ma nowy wiceprezes. Właścicielem podobnej jest także członek rady nadzorczej. Ciągnie się za nimi przeszłość...

Tydzień temu akcjonariusze Fonu, tzw. giełdowej wydmuszki, wybrali nową radę nadzorczą. Ta uzupełniła zarząd o jedną osobę.

Do rady wszedł m.in. Jan Koziorzemski, do zarządu - Andrzej Pioch, były wiceprezes giełdowego Projprzemu. Ten przyznaje, że ma niewielki pakiet akcji Fonu i głosował z nich na ostatnim NWZA. Obaj panowie działają w stalowej branży od lat, mają własne firmy i dobrze się znają. Jednak, jak mówi A. Pioch, tylko jego spółka może trafić do Fonu.

W piątek przesłał nam faks w tej sprawie, zatytułowany "Informacja bieżąca". Punkt pierwszy mówi: "Zarząd Fon rozpoczął zgodnie z upoważnieniem rady nadzorczej negocjacje w sprawie nabycia spółki z ograniczoną odpowiedzialnością Stalprod z siedzibą w Koronowie. Negocjacje obejmują sposób i termin nabycia". Myliłby się ktoś, sądząc, że podobny komunikat Fon wysłał tzw. raportem bieżącym na giełdę.

Reklama

Jak prezes z wiceprezesem

Wiceprezes Fonu i współwłaściciel Stalprodu wysłał informację bez wiedzy prezesa, z faksu Stalprodu. - Mamy z panem Piochem różne podejście do polityki informacyjnej. Nie mogę mu zakazać mówienia o tej sprawie - tłumaczy Bartłomiej Gajecki, prezes Fonu. Prezes oszczędnie mówi o negocjacjach i niczego nie przesądza. Obiecuje, że dziś porozmawia z wiceprezesem. - Nie podpisaliśmy żadnych dokumentów. Nie zatrudniliśmy jeszcze nawet doradcy prawnego, który będzie przygotowywać emisję - tłumaczy. W komunikacie przesłanym przez Fon na giełdę nie podano nazwy firmy, której dotyczyć mają rozmowy.

Negocjacje ze strony Fonu poprowadzi prezes Bartłomiej Gajecki. To jasne, bo wiceprezes i właściciel Stalprodu nie może negocjować sam ze sobą i swoimi współpartnerami w biznesie.

Sprawy przeszłe i bieżące

Pojawienie się byłego wiceprezesa Projprzemu i Jana Koziorzemskiego w Fonie zauważyły giełdowe firmy z branży stalowej. Tym bardziej że Fon planuje emisję. Dlatego wraca sprawa rozstania A. Piocha z Projprzemem. A. Pioch, jak mówi, pracował w tej firmie 17 lat i dobrze pamięta dzień, w którym odszedł. - Odszedłem z własnej, nieprzymuszonej woli 15 lutego 2002 roku - twierdzi. Według niego, Stalprod rozpoczął działalność 6 marca 2002 roku.

W spółce krąży inna wersja. Zgodnie z nią, jeszcze jako wiceprezes A. Pioch założył spółkę Stalprod i odebrał Projprzemowi ważnego klienta. Za to rada nadzorcza miała zwolnić A. Piocha. - To bzdury - twierdzi A. Pioch, ale przyznaje, że wystąpił do sądu pracy przeciwko Projprzemowi. - Ta sprawa jeszcze się ciągnie. Chodziło mi o odszkodowanie za zakaz konkurencji, którego spółka nie wypłaciła, a do którego się zobowiązała - mówi.

Najważniejszym klientem Stalprodu jest, według nowego wiceprezesa Fonu, niemiecko-szwedzka firma Cargo Door Docking Production (CDDP). A. Pioch pytany, czy CDDP nie był przypadkiem klientem Projprzemu, odpowiada bez wahania: - Jak to nie. Sam ściągnąłem tę firmę.

Ale, zapewnia, że decyzję o nawiązaniu współpracy ze Stalprodem CDDP podjął samodzielnie. Zadeklarował to nawet przed sądem.

Spór o konkurowanie między Projprzemem a byłym wiceprezesem nie jest tak istotny, jak obecne kontakty Stalprodu z CDDP. Nie jest jasne, dlaczego - mimo umowy na 10 mln euro - przychody Stalprodu wyniosły w 2005 r. zaledwie kilka milionów złotych.

Łatwo o długi

Nie tylko Stalprod napotkał problemy w swojej działalności. Jan Koziorzemski, nowy członek rady nadzorczej Fonu (i znajomy A. Piocha), jest prezesem bydgoskiej firmy Daimex, również produkującej instalacje stalowe. Nie ma tego w życiorysie, który spółka wysłała na giełdę. Jest on mało szczegółowy. Można się z niego dowiedzieć, że J. Koziorzemski ma 58 lat, ukończył Politechnikę Warszawską w 1973 r. i przez 30 lat zasiadał na kierowniczych stanowiskach w "dużych zakładach przemysłowych". Daimex ma siedzibę w Bydgoszczy, a wcześniej rezydował w miejscowości Paterek (koło Nakła).

Dlaczego to istotne? Bydgoska Prokuratura Okręgowa skierowała do sądu przeciwko Daimeksowi dwa akty oskarżenia. Trafiły do sądu w 2005 roku. Jak nam powiedział Jan Bednarek, rzecznik bydgoskiej prokuratury, J. Koziorzemskiemu, jako prezesowi Daimeksu, zarzucono niepłacenie składek pracowniczych na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne oraz dwukrotne (w sierpniu i wrześniu 2004 roku) "wyłudzenie mienia" od Przedsiębiorstwa Remontowo-Handlowego Bobrek z Dąbrowy Górniczej.

W hurtowni materiałów stalowych PRH Bobrek potwierdzono, że był spór z Daimeksem. Sprawa dotyczyła odroczonej płatności za stal. Pieniądze nie wpłynęły. - Sąd zasądził już należne pieniądze na naszą korzyść, a sprawę karną wszczęto nie na nasz wniosek - zaznaczyła radca prawny Bobrka. Dodała, że Bobrek został objęty postępowaniem, w którym może być więcej poszkodowanych.

Michał Śliwiński, Urszula Zielińska, Dariusz Wieczorek

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: członek rady nadzorczej | firmy | W.E. | negocjacje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »