Drożeje złoty i akcje. Rynki oswajają się z wojną
Inwestorzy wychodzą z szoku spowodowanego inwazją Rosji na Ukrainę. WIG20 zyskał wczoraj ponad 3 proc. i jest na poziomie wyższym niż w przededniu wojny. Znacznie poprawiły się także notowania złotego. Na świecie z wysokich, "wojennych" poziomów spadły ceny ropy i złota, a indeksy na Wall Street mają za sobą udany początek tygodnia.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc
- Rynki finansowe do wszystkiego potrafią się przyzwyczaić. Tak było w przypadku pandemii i tak dzieje się teraz w związku z wojną w Ukrainie. Walki trwają, podczas gdy główne indeksy giełdowe kontynuują odbicie. Tanieją też surowce. Wszyscy wyceniają scenariusz, w którym konflikt wojenny nie będzie się rozprzestrzeniał i nie dojdzie do zatrzymania podaży surowców energetycznych z Rosji - podsumowuje sytuację Rafał Sadoch z zespołu mForex Biura Maklerskiego mBanku.
Dla światowych inwestorów nie mniej ważne od wojny za naszą wschodnią granicą są najnowsze decyzje amerykańskiego banku centralnego. Federalny Komitet Otwartego Rynku postanowił właśnie podnieść przedział stopy funduszy federalnych o 25 punktów bazowych do 0,25-0,50 proc. Fed zapowiada też, że do końca tego roku należy spodziewać się jeszcze sześciu podwyżek stóp procentowych po 25 punktów.
Rynki nie były zaskoczone kursem obranym przez Rezerwę Federalną. Zaostrzenie polityki monetarnej w USA jest oceniane jako umiarkowane. Na Wall Street lęku nie zauważono - wręcz przeciwnie amerykańskie indeksy poszły wczoraj w górę, w tym Nasdaq aż o 3,8 proc.
Dobre tendencje pojawiają się także na europejskich rynkach papierów wartościowych. CAC w Paryżu i DAX we Frankfurcie zyskały w środę ponad 3,5 proc., a ten drugi wskaźnik przekroczył pułap 14 tysięcy punktów po raz pierwszy od początku marca. W Warszawie wczoraj o ponad 3 proc. poszły w górę: WIG, WIG30 i WIG20, który znalazł się na poziomie wyższym niż w przededniu wojny.
Po niezwykle dynamicznych wzrostach kursów walut obcych obserwowanych tuż po inwazji Rosji na Ukrainę, od ponad tygodnia mamy do czynienia z wyraźnym umocnieniem złotego.
Kurs euro poprawił się między 16 lutego a 7 marca o ponad 50 groszy, przekraczając w pewnym momencie próg 5 złotych, co było rekordem wszech czasów. Licząc od szczytów z minionego tygodnia cena wspólnej waluty spadła o około 35 groszy. Dziś wynosi ona 4,67 zł.
Kurs dolara wzrósł między 10 lutego a 7 marca o ponad 70 groszy i osiągnął nawet 4,62 zł, co było jednym z najwyższych poziomów w historii. Amerykańska waluta była bowiem tak droga jedynie między kwietniem a grudniem 2000 roku i przez krótką chwilę w sierpniu 2001 roku. Licząc od szczytów z minionego tygodnia, kurs dolara osunął się już o blisko 40 groszy. Teraz za dolara trzeba zapłacić 4,24 zł.
Cena franka szwajcarskiego podniosła się między 10 lutego a 7 marca o około 75 groszy i zbliżyła w pewnym momencie do 5 złotych, co było najwyższą wartością w historii. Licząc od maksymalnego poziomu w zeszłym tygodniu, waluta Helwetów straciła niemal 50 groszy. Dziś frank kosztuje 4,50 zł.
Ropa naftowa po niezwykle spektakularnym wzroście do 133 dolarów za baryłkę brent, co miało miejsce w zeszłym tygodniu, jest teraz poniżej progu 100 dolarów. Wpływ na obniżkę ceny miało kilka czynników. Jeden z nich to poważny wzrost liczby nowych przypadków Covid-19 w Chinach i związane z tym przywracanie restrykcji społecznych i ekonomicznych ograniczających popyt na paliwa. Z drugiej strony możliwy jest wzrost podaży surowca ze strony Iranu, o ile sukcesem zakończą się rozmowy z Teheranem na temat nowego porozumienia nuklearnego.
Mimo to, ekonomiści UBS uważają, że ceny ropy naftowej powrócą na ścieżkę wzrostów i do czerwca osiągną pułap 125 dolarów za baryłkę, by następnie do końca roku stopniowo spadać w kierunku 105 dolarów. "Na eksport i produkcję rosyjskiej ropy wpłyną sankcje i zakazy importu, co bardzo zmniejszy światowe dostawy. Wynikający z tego spadek globalnej produkcji będzie trudny do skompensowania, zarówno przez innych producentów jak i przez uwolnienie zapasów rządowych" - czytamy w raporcie UBS.
Perspektywy wzrostu notowań "czarnego złota" dostrzegają także analitycy Wells Fargo. W ich ocenie, ropa brent osiągnie w drugim kwartale tego roku średnią wartość 140 dolarów. Tu również pada argument o niechęci do rosyjskiej ropy. Autorzy raportu twierdzą, że nawet jeśli wojna w Ukrainie zakończy się w najbliższym czasie, Zachód w dającej przewidzieć się przyszłości nadal będzie unikał zakupu surowca z Rosji.
Eksperci Wells Fargo dodają jednak, że począwszy od połowy 2022 roku notowania ropy będą prawdopodobnie powoli spadać. Przyczyni się do tego spadek globalnego popytu sprowokowany przez wyższe ceny surowca oraz wzrost podaży ze strony głównych producentów, w tym Stanów Zjednoczonych.
Niepewność geopolityczna sprzyjała krótkoterminowemu wzrostowi cen złota. Jedna uncja 8 marca kosztowała ponad 2 tysiące dolarów. Dziś jednak cena lokuje się nieco powyżej 1930 dolarów. Złoto jest bardzo wrażliwe na rosnące stopy procentowe w USA i związany z tym wzrost rentowności amerykańskich obligacji.
W najnowszym raporcie Credit Agricole czytamy, że taniejące złoto naruszyło na wykresie pierwsze z istotnych wsparć oparte o szczyt z połowy 2021 roku. Kolejne wsparcie to poprzedni wierzchołek przy 1880 dolarach za uncję. Jednak trzeba tu dodać, że w portfelu Credit Agricole znajduje się długa pozycja (gra na wzrosty) na złocie z poziomem docelowym przy 2140 dolarach.
Wielu analityków pozostaje jednak pesymistami przy prognozowaniu cen "żółtego metalu". Citibank nie wyklucza spadku kursu uncji do 1750 dolarów. W dodatku, wojna w Ukrainie wywołuje domysły, że Rosja sprzeda swoje rezerwy złota ze szkodą dla jego notowań.
- W tej chwili wygląda na to, że Rosja nie zdecyduje się na sprzedaż złota na otwartym rynku, ponieważ takie transakcje są łatwe do wyśledzenia i mogą doprowadzić do nałożenia kolejnych restrykcji. Inwestorzy obawiaj się jednak, że Bank Rosji i tak będzie zmuszony do sprzedaży złota, ponieważ jego rezerwy walutowe zostały zablokowane przez sankcje - komentuje Vladimir Zernov, analityk FXEmpire.
Zdaniem ekspertów Citibanku, dla notowań kruszcu kluczowe będą najbliższe tygodnie. Jeżeli rynek złota pozostanie silny do kwietnia, może to wskazywać na nowy wzrostowy cykl cenowy. Wtedy też bank zamierza zrewidować swoją najnowszą prognozę o cenie utrzymującej się poniżej 1950 dolarów za uncję.
"Chociaż handel złotem ma tendencję do osłabiania się w obliczu wzrostu stóp procentowych w USA, to uważamy, że napięcia geopolityczne i podwyższona zmienność na rynku aktywów mogą wspierać żółty metal w krótkim okresie" - czytamy w opracowaniu Citibanku.
Jacek Brzeski