Elektrim nie może ruszyć pieniędzy za Mostostal Warszawa
Piątkowe WZA Elektrimu pokazało, jak bardzo obecni akcjonariusze spółki są niezadowoleni z warunków porozumienia zawartego z obligatariuszami przez poprzedni zarząd. Nikt nie głosował za skwitowaniem członka zarządu wskazanego przez posiadaczy obligacji.
Walne zgromadzenie Elektrimu trwało niespełna 2 godziny. To rekord w historii konglomeratu, który przeżył już 24-godzinne WZA. Piątkowe spotkanie przebiegło sprawnie, bo oprócz kilku osób prywatnych zarejestrowały się na nim głównie podmioty związane z PAI Media (Polsat Media) i Vivendi Universal. Grupy dysponowały tego dnia odpowiednio 76,18% i 23,5% głosów.
Trzej bez absolutorium
Akcjonariusze przyjęli jednostkowe i skonsolidowane sprawozdanie finansowe Elektrimu i udzielili skwitowania większości osób, które w 2003 r. zasiadały w zarządzie i radzie nadzorczej firmy. Absolutorium nie dostali Wojciech Jańczyk, były prezes Elektrimu, Ryszard Opara, były wiceprezes i Piotr Rymaszewski, członek zarządu. Z rozkładu głosów na WZA wynikało, że przeciwko skwitowaniu tych osób głosowały podmioty skupione wokół PAI Media.
Zapytany o powody takiej decyzji, Zygmunt Solorz-Żak, przewodniczący rady nadzorczej Elektrimu i właściciel PAI Media, odpowiedział, że nie był na walnym zgromadzeniu i nie udzielał instrukcji PAI. Pełnomocnik PAI odmówił odpowiedzi na pytanie.
Winni porozumienia z obligatariuszami
Z. Solorz-Żak przyznał jednak, że w przypadku Wojciecha Jańczyka chodzi o warunki porozumienia z obligatariuszami, które były prezes podpisał w listopadzie 2002 r. Według Solorza-Żaka, uniemożliwiają one prawidłowe funkcjonowanie spółki. Konkretnie chodzi o zapis, w którym Elektrim zobowiązał się do powoływania członka zarządu wskazanego przez posiadaczy obligacji. Według Z. Solorza-Żaka, zapis jest sprzeczny z kodeksem spółek handlowych i uniemożliwia radzie nadzorczej, reprezentującej akcjonariuszy, wypełnianie obowiązków. - Zapis funkcjonuje. Musimy go przestrzegać, choć niektórzy członkowie rady nadzorczej kwestionują go - mówi Solorz-Żak.
Członkiem zarządu wskazanym przez obligatariuszy jest Piotr Rymaszewski, zawieszony w obowiązkach przez radę nadzorczą. Żaden z akcjonariuszy nie głosował za udzieleniem mu absolutorium, co prezes Piotr Nurowski uznał za znaczącą ocenę.
P. Rymaszewski został zawieszony w obowiązkach po tym, jak nie zgodził się na podpisanie uchwały dotyczącej 32 mln euro pożyczki dla Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Potem brał jednak udział w pracach Elektrimu, Vivendi i Deutsche Telekom nad ofertą sprzedaży udziałów w Polskiej Telefonii Cyfrowej. Do transakcji jednak nie doszło. DT poinformował, że przyczyną był brak porozumienia Elektrimu i obligatariuszy. Jak mówił Z. Solorz-Żak w wywiadzie prasowym, P. Rymaszewski dążył do tego, aby pieniądze ze sprzedaży PTC trafiły na konta obligatariuszy. - Działał na szkodę spółki, a w interesie obligatariuszy - powiedział w piątek Z. Solorz-Żak.
Pieniądze pod kontrolą
Relacje Elektrimu i posiadaczy obligacji nadal nie są pozbawione napięć. Jak nam powiedział P. Nurowski, Elektrim nie może na razie korzystać z pieniędzy otrzymanych za akcje Mostostalu Warszawa (sprzedał je w styczniu). Jest w trakcie realizowania procedur przewidzianych umową z obligatariuszami. Pieniądze są na rachunku Elektrimu. - Nie zamierzamy się z nikim nimi dzielić - stwierdził prezes Nurowski.
Z. Solorz-Żak przyznał, że obligatariusze wyrazili wstępną zgodę na zniesienie zastawu na akcjach budowlanej firmy, ale nie dali ostatecznej.
Pełna treść umowy Elektrimu z obligatariuszami nie jest znana. Wiadomo natomiast, że spółka musi im oddać 70% środków uzyskanych ze sprzedaży aktywów telekomunikacyjnych. Według zarządu, w przypadku Mostostalu tak nie jest.