GPW otarła się o rekord
Niewiele zabrakło, by giełda świętowała nowy rekord WIG. Ale nic straconego. Wiele wskazuje, że rekord padnie w przyszłym tygodniu.
Historyczny rekord WIG był wczoraj na wyciągnięcie ręki. Główny indeks giełdy znalazł się w trakcie sesji najwyżej od 13 kwietnia, kiedy padł rekord wszech czasów 25 206 pkt (na zamknięciu). Wprawdzie maksymalny poziom w czasie czwartkowego handlu to 25 264,2 pkt, ale nie udało się go utrzymać do zamknięcia. Przeważyła realizacja zysków i na koniec dnia wartość WIG wyniosła 25 185,90 pkt. Specjaliści twierdzą jednak, że nowe rekordy to tylko kwestia czasu.
Najpierw korekta?
Na razie panuje wyczekiwanie na korektę spadkową związaną z realizacją zysków. Od połowy sierpnia indeks zyskał już 8 proc. Czyżby korekta zaczęła się wczoraj?
- Choć WIG20 udało się przekroczyć 1800 pkt, rynek nie ma siły dalej się umacniać. Musi odpocząć - mówił Reutersowi Artur Zaręba, makler CA IB Securities.
Osłabienie może mieć również związek z dzisiejszym terminem wygasania wrześniowych serii instrumentów pochodnych.
- Tradycyjnie sesja ta określana jest "dniem sztuczek" i trudno prognozować, co się w jej trakcie wydarzy. Mimo to jedna sesja nie zmieni wzrostowego obrazu rynku. Wiele wskazuje na to, że po okresie hossy w Budapeszcie przyszedł czas na Warszawę - uważa Marcin Czerwonka, makler BM BPH.
Zachód rządzi
Zdaniem obserwatorów, za ostatnimi wzrostami na warszawskiej giełdzie stoją przede wszystkim inwestorzy zagraniczni. Od połowy sierpnia przenoszą oni pieniądze z Budapesztu, gdzie letnie miesiące zaowocowały historycznymi rekordami. Tymczasem w czasie wakacji kursy na GPW stały w miejscu. Polska giełda stała się dla zachodnich graczy wręcz ostoją po ostatnich informacjach znad Dunaju, gdzie rząd zapowiedział podwyżkę podatków dla instytucji finansowych. Spowodowało to wyprzedaż akcji węgierskich banków i jednocześnie popyt na polskie.
- Na GPW obserwujemy znaczne zakupy inwestorów zagranicznych. W obliczu sytuacji w Budapeszcie mogą zawitać tu na dłużej - mówi Marcin Czerwonka.
Wygląda również na to, że inwestorzy przestali obawiać się jesiennej oferty PKO BP, która będzie największa w historii rodzimego rynku. Znane są już najważniejsze jej szczegóły i teraz to jej ewentualne opóźnienie jest postrzegane jako zagrożenie dla rynku. Analitycy podkreślają, że poślizg miałby negatywny wpływ na wizerunek polskiego rynku, nie tylko wśród zagranicznych inwestorów. Poza bankami w centrum uwagi inwestorów są akcje PKN i KGHM. Obaj giganci GPW wypracowują rekordowe wyniki. Ponadto zaczęli starać się o poprawę swojej opinii wśród giełdowych inwestorów. KGHM planuje wypłatę dywidendy, a PKN alianse z innymi rafineriami w regionie.